Przyznam się, że czekałem aż lubiany przeze mnie „bankowy bloger” napisze w końcu o zaginionych wekslach w bankach. Tak się w końcu stało – 8 lutego Maciej Samcik opisał taką sprawę pod tytułem „Historia mrożąca krew w żyłach. Bank zgubił weksel in blanco i… co mu zrobisz?”.
Autor zaczyna od opisu sprawy pana Grzegorza, któremu bank nie chciał zwrócić weksla, ponieważ go zgubił, proponując mu wystawienie pisma, stwierdzającego, że weksle zostały anulowane.
Pan Maciej Samcik bardzo dobrze, jak na bankowca i niespecjalistę z dziedziny prawa wekslowego, podszedł do tego tematu w swojej części artykułu. Zwrócił uwagę, że po sprzedaży weksla nie możemy wobec nowego nabywcy bronić się zarzutem spłaty kredytu, oraz o tym, że w przypadku faktycznego zaginięcia weksla, to bank, a nie wystawca, jest upoważniony do sądowego umorzenia weksla.
Jednakże jak na osobę nie czującą się pewnie w tym temacie pan Samcik zapytał specjalistę – prawniczkę-koleżankę z redakcji Gazety Wyborczej. I tu niestety zaczyna się katastrofa. Tak jakby studia prawnicze zacierały umiejętność samodzielnego myślenia, wyobraźni, a kilka godzin wykładów z prawa wekslowego nie rekompensowały tej straty. Można to potem nadrobić praktyką, nie każdy jednak ma okazję samodzielnie wgłębić się w temat, a z racji wykonywanego zawodu, czuje się on w obowiązku coś na ten temat powiedzieć, skoro został zapytany. Niestety.
Oto co możemy przeczytać z ręki prawnika:
Aby uchronić się przed takimi konsekwencjami [konieczności zapłaty za wypełniony niesłusznie i indosowany weksel – przyp. LM], należy pamiętać o podpisaniu deklaracji wekslowej. Czytelnik deklarację podpisał, więc raczej nie musi się obawiać, że ktoś kiedyś wykorzysta przeciw niemu weksle, co mimo wszystko nie zwalnia banku z obowiązku zwrotu dokumentów.
Hm… W każdym banku przy podpisywaniu weksla in blanco podpisuje się deklarację wekslową. Problemem nie jest to, że deklaracji nie ma. Problemem jest to, że deklaracja może stanowić podstawę obrony wyłącznie wobec podmiotu, z którym została zawarta, czyli wobec banku, a nie wobec kolejnego nabywcy, czy nawet wobec remitenta, który wszedł w posiadanie weksla w złej wierze – jeśli tylko nie udowodnimy obydwu takim podmiotom ich złej wiary przy nabywaniu weksla.
Zakładam, że gdyby do pani prawnik przyszedł klient z prośbą o poradę, czy może podpisać czysty blankiet wekslowy dla banku, wraz z deklaracją wekslową, to odpowiedź byłaby pozytywna – może, „skoro jest deklaracja”. Tylko czy wówczas starczyłoby ubezpieczenia OC na pokrycie ewentualnych szkód?
Jak się przed tym zabezpieczyć?
Tym, którzy dopiero przymierzają się do wystawienia weksla na zabezpieczenie jakichkolwiek zobowiązań mogę poradzić tylko, by wymogli na banku zawarcia umowy wekslowej, która uniemożliwi wykorzystanie weksla w przyszłości” – podsumowuje Martyna Kośka
Otóż niestety nie. Kluczem do spokoju ducha nie jest umowa wekslowa (jest ona mniej znaczącym elementem). Kluczem jest sporządzenie takiego weksla, który nawet dostając się w niepowołane ręce, nie może być wykorzystany przez przypadkowego posiadacza. A podpisania umowy wekslowej wcale nie trzeba na banku wymagać – zawsze zostanie zawarta. Z panem, z któremu bank zgubił weksel, też została zawarta. I co z tego?
Najnowsze komentarze do wpisów