Weksel jest papierem cennym. Ustanawia zobowiązanie bezwarunkowe, niezależne od jakiegokolwiek zdarzenia. Ustala dług pieniężny, ściśle określony co do sumy. Zawiera abstrakcyjną obietnicę zapłaty. Obietnicę jednostronną w której wierzyciel ma jedynie prawa, a nie obowiązki. Jest przeważnie papierem obiegowym na zlecenie. Musi zadość czynić pewnym warunkom formalnym, a przede wszystkim zawierać wzmiankę, iż jest wekslem. Zobowiązuje ‘wekslowo’ wszystkie osoby, które się na nim podpiszą.

Archives for marzec 2015

„Życie jak w Madrycie”, a potem ćwierć miliona euro długu, czyli kolejna sprawa pani Jaworowicz

„Aleksandra i Tomasz Górczyńscy – producenci i eksporterzy ekskluzywnych strojów kąpielowych dziś mają dług 1,4 mln zł i grozi im utrata domu i całego majątku. Wszystko za sprawą kontrahenta ubranego w garnitury od Armaniego”.

Omawianą dziś Sprawę dla Reportera można obejrzeć (póki co bezpłatnie) w serwisie vod TVP.

Małżeństwo Górczyńskich twierdzi, że jako zabezpieczenie dostaw towarów wystawiło Polakowi Piotrowi N. i Włochowi Robertowi (Roberto) N. weksel in blanco. Weksel ten potem został uzupełniony na sumę 250 000 euro, a posiadacz twierdzi, że sumę taką wystawcy otrzymali w ramach pożyczki.

Wedle słów Aleksandry rzekomi wierzyciele robili wiele, aby wzbudzić jej zaufanie. „Imponowali mi światowością, przyjeżdżali w garniturach od Armaniego, od Gucciego, limuzynami, w Mediolanie zapraszali nas do najdroższych restauracji, zabierali nas na zakupy. Haj-lajf, Europa, Świat”
Aleksandra chwali się zdjęciami: „tu jestem ja z moim mężem i modelką we Francji”:

sprawa2

„Naszymi dostawcami byli Polak i Włoch [czyli właśnie ten Piotr i Roberto]. W sierpniu 2011 roku przyjechali do nas, bo wiedzieli, że jest bardzo zła sytuacja na rynku, i oni się boją że my się wycofamy, że nie będziemy odbierać materiałów.”

„Byliśmy już po targach, po kontraktacjach, podpisane kontrakty z kontrahentami z Niemiec, zainwestowane pieniądze w zdjęcia (w katalog, z którego rzeczy miały być potem wykonane)” – 3:40
sprawa3
„Powiedzieli, że albo im podpiszemy weksel in blanco, bo oni się boją, albo wstają i po prostu wychodzą. Wcześniej się tak nie zachowywali. Ja się rozpłakałam, że stracimy inwestycję 200 – 300 000zł. Postawili nasz pod ścianą”(4:24).

Pani Aleksandra wraz z mężem podpisała weksel. Jej ojciec był przeciwko podpisaniu weksla, prawie chciał pobić córkę z tego powodu, Aleksandra czuje się winna, ze z jej winy rodzice stracą majątek (6:00).

Po pewnym czasie posiadacz weksla (sytuacja wygląda chyba tak, że remitentem jest Piotr N., a indosatariuszem Roberto N., ale nie jest to jednoznacznie powiedziane w reportażu) składa weksel do sądu i „od razu” wydawany jest nakaz zapłaty. Czemu weksel został uzupełniony? Przed sądem Piotr N. zeznaje (zatem były zarzuty), że w styczniu 2011 roku wystawcy poprosili o pożyczkę i na zabezpieczenie jej zwrotu wystawili weksel – a to nieprawda – mówi pani Aleksandra – „bo w tym czasie leżała w szpitalu” (6:50).

W studiu wierzycieli nie było. Osoba, która rozmawiała z mecenasem powoda pana Roberto N. przedstawia jego punkt widzenia: „młodzi przeinwestowali. Wystawcy byli nawet we Włoszech i ustalali, że będą ten weksel spłacać na raty, umawiali się również telefonicznie” (10:35).

Spór o to po co, dlaczego, i na ile weksel został wręczony, toczy się aktualnie przed sądem, oczywistym jest, że nie rozstrzygnie się go u pani redaktor Jaworowicz. Jak zwykle jednak wypowiadali się w studiu tak zwani eksperci.

Niestety znów dopuszczono do głosu profesora Andrzeja „roczna ważność weksla” Bienia, ekonomisty z SGH. Może mam pecha, ale co słyszę tego pana, tym bardziej się przekonuje, jak mało wie. Tym razem uraczył nas takimi kwiatkami:

„Ja się w ogóle dziwię jak sądy to rozpatrują nie zapytawszy – wchodzi tutaj kodeks karno-skarbowy polegający na tym, że od każdej pożyczki jest podatek od czynności cywilno-prawnych. Musi być opłacony w urzędzie skarbowym, co jest dostatecznym dowodem zawarcia takiej umowy pożyczki”.

Specjalnie dla pana profesora mały kurs podatkowy: obowiązek opłaty podatku od czynności cywilnoprawnych od pożyczki spoczywa na biorącym pożyczkę. Zatem z faktu, że pożyczkobiorca nie dopełnił tego obowiązku nie może wynikać brak ważności pożyczki. Byłoby zbyt proste, gdyby dłużnik-pożyczkobiorca tym motywował brak istnienia pożyczki, że… nie uiścił ciążącego na nim podatku.

Dalej nie lepiej: „Nie można takiej pożyczki sobie ot-tak udzielić tylko musi być koszt pożyczki” – tutaj tym kosztem na pewno już są odsetki, natomiast na pewno o nieważności pożyczki nie świadczy fakt jej bezpłatności. Czasem bezpłatność rzeczywiście rodzi pewne konsekwencje podatkowe (jak choćby dochód do opodatkowania, ale znów – po stronie pożyczkobiorcy, a nie pożyczkodawcy), zresztą odpłatność pożyczki też ma swoje konsekwencje podatkowe, niemniej jednak fakt bezpłatności pożyczki (pożyczyli 250 000 euro, dostali weksel na tyle samo), czy też nie – nie ma tu znaczenia w kontekście sporu o jej istnienie.

I trzeci fragment, też do sprostowania: „W każdym wekslu według formy wekslowej pod ścieżką słownie kwota jest tak zwana ścieżka informacyjna i jeśli jest deklaracja lub umowa wekslowa, to tam musi być napisane ważne z deklaracją wekslową taką-i-taką – pewne elementy weksla in blanco muszą być uzupełnione”.

Trochę to irytujące, jeśli do prostowania bzdur trzeba użyć więcej miejsca niż one same zajmują, ale ktoś to musi zrobić i napisać, że „Król” jest nagi. Tak więc koleje korepetycje:

1. Nie wiem co to jest „forma wekslowa” i nie wynika to z tego, że się na czymś nie znam. Sugeruję nie używać słów, które nic nie znaczą.
2. Nie istnieje w prawie wekslowym taki element jak „ścieżka informacyjna” – czyli jakieś mityczne miejsce do umieszczania informacji o umowie wekslowej
3. Umieszczenie na wekslu warunku „ważne z umową wekslową” może spowodować jego nieważność.
4. Zgodnie z ustalonym orzecznictwem informację o istnieniu umowy wekslowej można bezpiecznie umieścić na rewersie weksla (rewers weksla to strona przeciwna awersowi).
5. Jeśli już jednak hipotetycznie traktować słowa pana profesora poważnie, że „weksel in blanco musi zawierać w swojej formule wekslowej na ścieżce informacyjnej wskazanie że weksel jest ważny z umową wekslową”, to przecież brak takiej informacji tym bardziej działa na korzyść posiadacza, ponieważ wskazuje, że weksel ten nie był wekslem in blanco, skoro takiej wzmianki nie miał – natomiast cała obrona wystawców skupia się właśnie na tym, aby wykazać, że to był weksel in blanco uzupełniony na roszczenie, które nie istnieje.

Najlepsza i najcelniejsza była wypowiedź psychoterapeuty Roberta Rutkowskiego:

Biznes, choćby parówkowy, nie znosi gorącej głowy. Jeśli ktoś jest fantastycznie ubrany, ma świetną brykę, sekretarki, to powinno wzbudzać czujność. Nie na tyle, aby się zniechęcać, bo my popieramy młody biznes; podpisujcie fajne umowy, ale nie z gorącą głową”.

Masz weksel in blanco – czyli nie masz niczego

Zdarza mi się rozmawiać z posiadaczami weksli in blanco, którzy „w końcu chcieli by coś z nimi zrobić”, to znaczy otrzymać pieniądze od dłużnika.

Jakie pieniądze? Oczywiście za weksel. Tylko że większość z nich nie zdaje sobie sprawy, że weksel in blanco nie jest dokumentem umożliwiającym żądanie zapłaty. Takim papierem jest dopiero weksel zupełny.

A zmiana weksla in blanco w weksel zupełny to nie lada sztuka, w skrajnym przypadku, jak posiadacz „przekombinuje” mogąca prowadzić nigdzie indziej jak do więzienia ;)

Tak się już złożyło, że weksle lubią duże kwoty. Nie wdając już się w dywagacje dlaczego tak jest, losując dowolną sprawę wekslową mamy ponadprzeciętną (w porównaniu ze sprawami z innych umów) szansę na to, że będzie to kwota duża – kilkaset tysięcy złotych, czy nawet kilka milionów.

Nie inaczej jest ze wspomnianymi wyżej „posiadaczami weksli in blanco” – dodajmy (to ważne) – z posiadaczami wyłącznie weksla in blanco, bez żadnych dodatkowych umów popierających wysuwane roszczenie. Oczywiście samo roszczenie istnieje, ale w głębokiej teorii:

– kiedyś pożyczałem mu [wystawcy] pieniądze na rozruch firmy, uzbierało się tego ze 2 miliony

– weksel miał zabezpieczać podział naszego majątku wspólnego, chcę go wypełnić na 500 tysięcy

– 15 lat temu pożyczyłem mu 200 tysięcy, teraz chcę żeby mi oddał

Zawsze wówczas pytam się posiadacza: „Proszę pokazać dokumenty uzasadniające takie roszczenie”, co często kończy się odpowiedzią „nie mam, mam tylko weksel” wraz z dopowiedzeniem „przecież sam weksel wystarczy do udowodnienia zobowiązania, a wystawca nie ma żadnej umowy do tego weksla”. Czasem wówczas mówię: „to dlaczego się ograniczać, czemu tylko 2 miliony, wypełnijmy od razu na 5 milionów”. Gdzie jest błąd w tym rozumowaniu?

Jedynie wręczenie weksla zupełnego zawierającego wszystkie prawem wymagane elementy może być uznane za skuteczne zobowiązanie się wekslowo do zapłaty wymienionej w dokumencie kwoty i tylko wówczas można twierdzić, że posiadacz-remitent niczego więcej nie potrzebuje (choć często nie ma powodu, aby zaniedbywać to „więcej”, o czym za chwilę). Natomiast wręczenie weksla in blanco nie rodzi jeszcze żadnego zobowiązania, a uprawnienie do wypełnienia weksla musi wówczas wynikać z pozawekslowej podstawy. Posiadacz, wypełniając weksel, musi „mieć podkładkę” w roszczeniu cywilnym pod rygorem uznania, że wypełnił weksel niezgodnie z wolą wystawcy – skoro bowiem nie uda się udowodnić, że remitent miał roszczenie do wystawcy, to nie uda się udowodnić, że weksel zgodnie z wolą wystawcy wypełnił.

Posiadacze weksli mówią „ale wystawca nie ma żadnej umowy do tego weksla”. To jednak nie znaczy, że nie mają pola do obrony. Podstawowym dowodem wystawcy jest wówczas przesłuchanie remitenta. Pierwszym zadanym pytaniem powinno być „czy dostał weksel in blanco”. Kolejnym: „skoro tak, to na jakie roszczenie weksel wypełnił i jakie ma dowody na jego istnienie”. Ponieważ dowodów nie ma, oczywistym jest, że doszło do wypełnienia wbrew woli wystawcy.

Sprawa komplikuje się, jeśli remitent zezna (niezgodnie z prawdą), że otrzymał weksel już uzupełniony. Im mniejsza kwota weksla, tym trudniej przeprowadzić dowód na fałszywość zeznań remitenta (jeśli jest sprytny i ma trochę oleju w głowie). Wraz ze wzrostem sumy wekslowej zasianie wątpliwości jest coraz prostsze – pożyczone „2 miliony w reklamówce” uzasadnia pytanie o posiadanie przez remitenta pokwitowania dłużnika otrzymanej sumy, przeprowadzeniu dowodu z wypłaty przez remitenta takiej sumy w danym okresie z banku. O fakcie, czy zarobki wierzyciela w ogóle uprawdopodabniają posiadanie przez niego takiej kwoty, którą miał pożyczyć – już nie wspominając. Przy czym – co ważne – nie chodzi tu o twierdzenie, że weksel jest ważny tylko z dodatkowymi dowodami, tylko o fakt, że w ogóle został on wręczony in blanco, a potem uzupełniony na nieistniejące roszczenie.

Sami remitenci też we własnym dobrze pojętym interesie powinni pamiętać, że weksel wekslem, ale nawet jak robimy nowację zobowiązania, to nie zapominajmy o zachowaniu podstawowych środków ostrożności – jeśli już pożyczamy te 2 miliony i nie chcemy robić tego przez bank – to wiedzmy, że jest to bardzo podejrzane. W takim przypadku żądałbym od dłużnika pokwitowania odbioru pieniędzy, nawet w formie notarialnej. Jeśli te 2 miliony jest zapłatą za sprzedaż, to nie dziwmy się, jak wystawca będzie chciał zobaczyć, czy w bilansach naszej firmy jest przychód z tego tytułu. Każdy weksel jest odbiciem jakiejś przeprowadzonej w „prawdziwym życiu” transakcji i nie ma najmniejszego powodu, abyśmy ślady po niej zacierali – jeśli oczywiście nasze zamiary są uczciwe. Wówczas nawet jak trafimy na nieuczciwego wystawcę oskarżającego nas o dochodzenie wekslem niesłusznej kwoty, wykazanie że nie jesteśmy w złej wierze nie będzie trudne. Nie musimy posiadać dowodów umożliwiających procesowe bezsporne udowodnienie istnienia transakcji skutkującej wystawieniem weksla, ale powinniśmy móc choć szczątkowo uprawdopodobnić fakt jej zajścia.

Poręczył z grzeczności, idzie do Jaworowicz, bo musi spłacać

„Nie może wyjść z podziwu w jakiej sytuacji się znalazł, bo wpadł w sidła własnej naiwności i dobroci. Poręczył weksel, bo ukochany wujek zapragnął robić interesy w branży paliwowej. Dziś ma milionowy dług i licytację z malutkiego mieszkanka.” (0:12)

Zobaczmy na jakie wyżyny intelektualne wyniesie dziś nas kolejny reportaż „Sprawy dla Reportera”:

Na początku oczywiście zmontowany reportaż. W wyjątkowy sposób próbujący gwałcić inteligencję telewidza:

– Kubuś!
– Tak mamusiu!
– Chcesz chlebka z pomidorkiem?
– Ale ja nie lubię pomidorków!
– Nie ma nic innego.
– [z większą irytacją]: Ale ja nie lubię pomidorów

O co chodzi? Kiedyś głodne dzieci jadły to co było, choćby suchy chleb, teraz polega to na wybrzydzaniu czego to one nie chcą jeść?

Ale przejdźmy do rzeczy. A przynajmniej spróbujmy.

Reportaż dotyczy jednego z poręczycieli weksla.

Przyszedł do mnie [wujek], prosił, mówił: poręcz mi. Dlaczego nie miałem się odwdzięczyć, kiedy oni pomogli mi znaleźć mieszkanie, trzeba było meble przywieźć; wujek miał samochód ciężarowy, poszedłem pożyczyć, nie chciał nawet na paliwo, czemu nie miałem człowiekowi pomóc?

Rodzina poręczyciela ostrzegała go przed zaciągnięciem takiego zobowiązania:

„ojciec poręczyciela ostrzegał syna z tego powodu, że dużo wcześniej jego brat zwrócił się o podpisanie… (nie zostało wyjaśnione co, zapewne poręczenie cywilne kredytu). Chodziło o 20 000zł. Dłużnik spłacił 15 rat, a 5 rat przeszło na poręczycieli.”

Pani Jaworowicz z niejaką pretensją:

„upomnienia były do was, a nie do tego, który wziął?”
(A niby do kogo miały być, skoro nawet kodeks cywilny nakazuje informować poręczycieli o braku spłaty dłużnika?)

Rezolutny poręczyciel szybko rozwiązał problem: „Skoczyłem mu do twarzy i musiał szybko spłacać, bo mu powiedziałem krótko, uważaj, bo będziesz miał nogi złamane”. Niestety nie usłyszałem ile ten pan dostał kary za te groźby karalne, jeśli jeszcze nie został skazany, to może warto wszcząć jakieś postępowanie w tej sprawie, skoro się tym szczyci przed kamerą? ;)

Jednakże niepomny ostrzeżeniom rodziców pan Jarosław Pankowski poręczył za weksel swojego wujka. Weksel był wręczony podmiotowi nazywanemu „Petrochemia”, natomiast na wszystkich widocznych dokumentach widać, że chodzi o Polski Koncern Naftowy Orlen SA. „Petrochemia” dała wystrój stacji (albo i jeszcze więcej, być może łącznie z dystrybutorami paliwa), weksel miał być zabezpieczeniem zwrotu przekazanych rzeczy.

„No i przyszedł czas upadłości, to co sprzedali [wystawcy weksla prowadzący stację] zamiast spłacić „Petrochemię”, wzięli pieniądze do kieszeni”.

„Petrochemia zamiast od razu egzekwować pieniądze po sprzedaży stacji przez prowadzących odczekała 10 lat, naliczając 305zł odsetek dziennie.”
(to akurat okazało się zaraz kłamstwem, oczywiście przez nikogo w studiu nie wychwyconym, powództwo było wytoczone w 2002r., czyli w roku płatności weksla, a klauzula wykonalności dopiero była w roku 2008, więc zwłoka na pewno nie wynikała w żaden sposób z bezczynnego wyczekiwania wierzyciela).

Popatrzmy na weksel:

sprawa1

„To był weksel in blanco” – pewnie tak było, tym większy można uczynić zarzut poręczycielowi, że nie ograniczył swojego poręczenia do określonej sumy, jaką byłby w stanie zapłacić, w przypadku ręczenia za weksel in blanco takie zachowanie poręczyciela jest jak najbardziej wskazane.

Sprawa toczyła się w sądzie gdzieś w 2003r., gdzie główni dłużnicy wystąpili do „Petrochemii” o ugodę, dlatego sąd sprawę odroczył ze względu na propozycję tej ugody.

Uwaga, ważne:

„I do tej pory była cisza”.

Ktoś jest pozwany na prawie milion należności głównej i nie dba o to, aby wiedzieć, co się dzieje w toczącej się wobec niego sprawie???

W końcu wyrok został wydany, jak widać z pisma z zajęciem komorniczym, klauzula wykonalności jest z 2008 roku:

sprawa2

Załamana babcia lamentuje:
„Nie spłaci tego syn, nie spłaci tego wnuk, nie spłacą tego dzieci mojego wnuka” (7:45) – oczywiście, że nie spłacą, bo najpewniej nie będą musieli, albo odrzucą spadek, albo w najgorszym przypadku przyjmą go z dobrodziejstwem inwentarza, czyli wyjdą na zero. Ale żaden ze sprawodlareporterowych „ekspertów” (o nich też będzie:) nie wyjaśnił zapłakanym ludziom jak się dziedziczy długi i jak łatwo ich nie odziedziczyć (to jest chyba jakiś rodzaj podłości, aby nie wskazywać nadziei tak zrozpaczonym ludziom, czy tylko oglądalność się liczy?)

„Komornik niech idzie tam [do dłużników głównych], niech zajmie willę, zajmie samochody” (7:49) – willa darowana kuzynce dłużnika w 2006 roku (może skarga pauliańska?), odnośnie absurdalnej propozycji, aby to dłużnik kierował postępowaniem egzekucyjnym pozwolicie, że się nie wypowiem.

W studiu od razu zaczęło być ciekawie. Przybyli nawet dwaj główni dłużnicy (wystawcy weksla). Jeden z nich, Krzysztof Nowakowski, mówi że chce wystąpić do sądu. Przeciwko komu? Przeciwko poręczycielowi, że takie bzdury o szwagrze przed kamerą opowiadał. „Puknij się w głowę” – odpowiada ojciec poręczyciela. Okradłeś mojego syna. „Twojemu synowi pomagałem jak mogłem, na ślub go zawoziłem, na mieszkanie mu pożyczałem pieniądze…”

Ot, polskie piekiełko ;)

Pierwszym wypowiadającym się ekspertem była pani mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz i niestety od razu wtopa.

Pan ten weksel podpisywał jako osoba będąca w związku małżeńskim, wobec tego jest to jednostronna czynność prawna bez zgody małżonka i w związku z tym weksel z mocy prawa jest nieważny. (10:48)

Pani mecenas popełniła aż dwa błędy w tak krótkiej wypowiedzi.

Po pierwsze nie mamy tu do czynienia z wystawieniem weksla, tylko z poręczeniem, więc ewentualna nieważność udzielonego poręczenia nie oznacza nieważności weksla. Po drugie nieprawdą jest, że zobowiązanie wekslowe zaciągnięte przez osobę pozostającą w związku małżeńskim (we wspólnocie majątkowej) bez zgody drugiego małżonka jest nieważne. W takim przypadku niemożliwe jest jedynie prowadzenie egzekucji z majątku wchodzącego w skład wspólnoty majątkowej małżeńskiej (bo to do dysponowania majątkiem z tej wspólnoty potrzebna jest zgoda współmałżonka), sam dług jednak istnieje i jest możliwy do egzekwowania czy to w formie dobrowolnych spłat, czy to w formie egzekucji z majątku osobistego małżonka zaciągającego zobowiązanie, którym to majątkiem osobistym właściciel zarządza samodzielnie.

Drugim ekspertem był znany już nam profesor Andrzej „roczna ważność weksla” Bień, ekonomista z SGH, znów kompromitujący się swoją ignorancją, twierdząc, że „weksel od daty wystawienia jest ważny tylko 12 miesięcy” (11:24). Ale ten typ tak ma, jak kiedyś chciałem z nim o tym porozmawiać po programie pani Jaworowicz, to mnie nonszalancko zbył.

Na koniec w studiu pospolite ruszenie – tylu ekspertów, czemu nie pomóc, trzeba pisać odwołania – że weksel nieważny itd. Jużci umawiać się poza studiem, aby pomimo lat procesu na nowo odkrywać koło i pisać niewczesne już i absurdalne zarzuty. Zupełnie jak prowadzenie kulawego przez ślepca.

Jak na ironię, ta sprawa wekslowa jest zupełnie czysta – wierzyciel zażądał weksla na zabezpieczenie swoich roszczeń i go dostał. Nikt nie kwestionuje wpisanej sumy wekslowej. Nikt nie bawił się w sprzedaż weksla celem uniknięcia zarzutów. Ten, kto zobowiązał się do zapłaty, ma zapłacić. Jedyną wadą tej sprawy jest to, że kwota „jest duża”. Poręczyciel jest urzędnikiem magistrackim – może zatem warto ubezwłasnowolnić częściowo osoby pracujące jako urzędnicy, aby nie mogli podejmować zobowiązań większych niż 1000zł? Tak na wszelki wypadek, by było mniej nieszczęść z tego powodu. W końcu „państwo powinno stać na straży niewinnych” (cytat z poprzednio opisywanego odcinka Sprawy dla Reportera).

(A sam tytuł tego wpisu jest oczywiście błędnie użyty. „Podpis z grzeczności” nie oznacza, że podpisujemy się „bo nas ktoś o to prosi”. Jest nim sytuacja, kiedy podpisując się wobec wierzyciela jako dłużnik w rzeczywistości, na podstawie odrębnej umowy, relację dłużnik-wierzyciel niwelujemy. Więcej o podpisie z grzeczności tutaj.)