Weksel jest papierem cennym. Ustanawia zobowiązanie bezwarunkowe, niezależne od jakiegokolwiek zdarzenia. Ustala dług pieniężny, ściśle określony co do sumy. Zawiera abstrakcyjną obietnicę zapłaty. Obietnicę jednostronną w której wierzyciel ma jedynie prawa, a nie obowiązki. Jest przeważnie papierem obiegowym na zlecenie. Musi zadość czynić pewnym warunkom formalnym, a przede wszystkim zawierać wzmiankę, iż jest wekslem. Zobowiązuje ‘wekslowo’ wszystkie osoby, które się na nim podpiszą.

Wyrok w sprawie kieleckich weksli (druga instancja)

Wszyscy skazani. 3 lata, 2,5 roku, 1,5 roku. Najwięcej – nabywca weksli w drodze indosu. Szczegóły po zapoznaniu się z uzasadnieniem.

Co słychać w sprawie kieleckich weksli?

Stali czytelnicy bloga znają doskonale sprawę tak zwanych kieleckich weksli, którą tutaj dość szczegółowo opisywałem. W pierwszej instancji toczyło się aż 23 rozpraw, zakończonych wyrokami bezwzględnego więzienia.

Niemal dokładnie rok temu odbyła się pierwsza rozprawa apelacyjna, która jednak zakończyła się tylko na wstępnych formalnościach – bowiem jeden z oskarżonych nie miał zapewnionego odpowiedniego pełnomocnictwa adwokata. Rozprawa została odroczona, a jej termin wyznaczono na dzisiaj, 28 października 2020 r.

Niestety i dzisiejszy termin został odwołany, ponieważ jeden z oskarżonych poinformował sąd, że „może mieć wirusa”. Na kontynuację pozostanie nam zatem jeszcze „trochę” poczekać.

Dwudziesta czwarta rozprawa w sprawie kieleckich weksli

A więc apelacja. Z dniem dzisiejszym wszystkie zagadnienia schodzą na plan dalszy – chciałoby się powiedzieć. Pełnomocnicy spodziewali się, że na jednej rozprawie się zakończy.

Tymczasem rozprawa nawet nie mogła się merytorycznie rozpocząć.

Jeden z oskarżonych, Marcin S., przebywający w zakładzie karnym w związku ze skazaniem w innej sprawie, żalił się, że nie ma dostępu do swojego obrońcy, oraz stracił wobec niego zaufanie. Wniósł wniosek o wyznaczenie obrońcy z urzędu, najlepiej w postaci pełnomocnika pana Zbigniewa Ćwiąkalskiego.

Obecny obrońca oskarżonego tłumaczył się, że rzeczywiście ma utrudniony kontakt z oskarżonym z uwagi na jego przebywanie w więzieniu, ale wielokrotnie taki kontakt był nawiązywany telefonicznie.

Sąd jednak stwierdził, że wniosek o wyznaczenie obrońcy z urzędu jest zasadny – oskarżony samodzielnie składał w sprawie wysyłane z więzienia pisma z nowymi tezami dowodowymi, a nie robił tego jego obrońca, co uzasadnia oskarżenia oskarżonego o brak kontaktu z obrońcą i utratę zaufania do niego. A jako że oskarżenie dotyczy zbrodni, obrońca musi być. Polecono wyznaczyć nowego pełnomocnika, a sprawę odroczono bez terminu.

2 lata, 4 lata, 5 lat – wyrok w sprawie kieleckich weksli

Po ponad 3 latach procesu, sąd okręgowy w Kielcach wydał wyrok w sprawie trzech oskarżonych. Dowiedzieliśmy się między innymi tego, że sądy w Polsce nie służą do rozstrzygania sporów. Ale… zacznijmy od początku.

Oskarżeni Paweł K. (remitent weksli) i Marcin S. (osoba, która w nieustalony przez sąd sposób weszła w posiadanie weksli wystawionych na zabezpieczenie bankowych kredytów) mieli działać wspólnie i w porozumieniu. Paweł K. był pod kierownictwem Marcina S. Wypełnili niezgodnie z wolą wystawców 52 weksle wystawione w latach ’90 na zabezpieczenie roszczeń kredytowych Wschodniego Banku Cukrownictwa (obecnie Getin Noble Bank SA). Na 42 wekslach umieścili indosy remitenta Pawła K. Nadto Paweł K. przerobił co najmniej 18 weksli w ten sposób, że uciął z ich górnego fragmentu część, na której znajdował się numer umowy kredytowej, którą weksel miał zabezpieczać.

Następnie remitent Paweł K. przekazał te weksle Marcinowi S. oraz Dariuszowi K. – po dokonaniu indosu na nich – czym ułatwił im popełnienie przestępstwa.

Konkretny zarzut wobec Marcina S. i Dariusza K. brzmiał następująco, powtarzając się kilkadziesiąt razy, w ramach każdego weksla:

W bliżej nieustalonych dniach pomiędzy styczniem 2013 a czerwcem 2013 w Kielcach blankiet weksla opatrzony podpisem [nazwisko wystawcy] wypełniony niezgodnie z wolą i na szkodę wystawcy wpisując pismem maszynowym na awersie datę [data] jako dzień wystawienia, sumę [suma] jako kwotę należności wekslowej, imię i nazwisko Pawła K. jako remitenta oraz miejscowość wystawienia weksla i płatności, termin płatności, a na rewersie Paweł K. na polecenie Marcina S. dokonał własnoręcznego indosu na rzecz Dariusza K., nie będąc wierzycielem wystawcy, który to weksel Paweł K. przyjął od Marcina S., a następnie przekazał Dariuszowi K.

Jak wspomniałem wyżej, niektórym wekslom ucinano ich górną część z numerem umowy kredytowej. W takim przypadku zarzucany czyn był rozszerzany o następujące oskarżenie:

…i tak wypełniony weksel, będący dokumentem do uzyskania sumy pieniężnej, Paweł K. na polecenie Marcina S. przerobił przez odcięcie górnej części weksla z numerem umowy kredytowej zabezpieczonej wekslem, który to weksel Paweł K. przyjął od Marcina S., przechowywał, a następnie po przekazaniu weksla do Marcina S. ten go przechowywał do dnia [daty różne 2013 roku].

Oskarżony Dariusz K., nabywca weksli został uznany winnym tego, że przerobił 25 weksli poprzez odcięcie od ich górnej części fragmentu zawierającego wskazanie umowy kredytowej, którą weksel zabezpieczał. Oraz o to, że weksle takie użył przed sądami cywilnymi. Zarzut brzmiał następująco:

Za pomocą podstępnego wprowadzenia w błąd Wystawcy polegającego na wysłaniu do niej/niego wezwania do wykupu weksla, oraz sądu w [nazwa sądu] polegającego na skierowaniu w dniu […] przeciwko […] pozwu o zapłatę sumy […zł], do którego przedłożył weksel przyjęty uprzednio od Pawła K. przerobiony i wypełniony niezgodnie z wolą wystawcy przez wpisanie [data] jako dnia wystawienia, kwoty […zł], Pawła K. jako remitenta, [miasto] jako miejsca wystawienia, [miasto] jako miejsca płatności, indosu na oskarżonego z obciętą przez oskarżonego górną częścią weksla w celu usunięcia znajdujących się na niej zapisów dotyczących umowy kredytowej zabezpieczonej wekslem, usiłował doprowadzić sąd w postępowaniu [sygnatura] do niekorzystnego rozporządzenia mieniem pozwanego/pozwanej w kwocie […zł], lecz zamierzonego skutku nie osiągnął z uwagi na odmowę zapłaty i niewydania prawomocnego orzeczenia (względnie: niewydania orzeczenia lub zawieszenia postępowania cywilnego).

Jako że odczytywanie wyroku trwało długo, ponad godzinę, powyższe cytowane formułki były odczytywane w stosunku do każdego pojedynczego weksla, oskarżony Dariusz K. zasłabł i stracił przytomność. Po zabraniu go przez karetkę pogotowia kontynuowano odczytywanie wyroku. W trakcie tej wymuszonej przerwy, na korytarzu można było usłyszeć komentarze poszkodowanych:
– szkoda, że nie było tego łysego [oskarżony Marcin S.], to by było „po sprawie”
– „ale jesteśmy oziębli, zero współczucia”

Marcina S. sąd skazał na 5 lat pozbawienia wolności i grzywnę 300x50zł
Dariusza K. na 4 lata pozbawienia wolności i grzywnę 300x50zł
Współpracującego z prokuraturą remitenta Pawła K. sąd skazał na 2 lata pozbawienia wolności i grzywnę 200x30zł.
Nadto od każdego oskarżonych na rzecz kilkunastu poszkodowanych, którzy wysunęli takie żądanie, sąd zasądził po 2000zł odszkodowania dla każdego z nich.

W uzasadnieniu odnośnie wyroku dotyczącego remitenta Pawła K. i Marcina S. sąd uznał, że między tymi osobami było porozumienie. Sąd koncentrował się przede wszystkim na wyjaśnieniach oskarżonego Pawła K., uznając że w znaczącej większości te wyjaśnienia zasługują na wiarę. Zgodnie z nimi Marcin S. zaproponował Pawłowi K., aby on firmował weksle, które znalazły się w posiadaniu Marcina S. w niewiadomy sposób – to nie zostało ustalone. Weksle stanowiły zabezpieczenie kredytów udzielonych w latach ’90 ubiegłego wieku na zakupy artykułów gospodarczych. Były to weksle in blanco, które w niewiadomy sposób wydostały się z banku i dotarły do tych oskarżonych. Marcin S. uznał, że można takie weksle wykorzystać i uzyskać pieniądze po ich bezprawnym wypełnieniu. Namówił Pawła K., aby on występował jako wierzyciel w tych wekslach, na to Paweł K. się zgodził, tłumacząc się trudną sytuacją majątkową, a Marcin S. obiecał mu pomoc finansową za to. Następnie Paweł K. na polecenie Marcina S. weksle indosował na rzecz oskarżonego Dariusza K. oraz samego Marcina S., w zależności od tego, jak oskarżony Marcin S. decydował. Sąd przyjął, że oskarżeni Marcin S. i Paweł K. działali wspólnie i w porozumieniu, ale to Marcin S. stanowił rolę przewodniczą przy popełnieniu tego przestępstwa. Oskarżeni wypełniając weksle działali z zamiarem, aby przy użyciu tych weksli zostało popełnione przestępstwo oszustwa, w związku z tym udzielili pomocy w popełnieniu tego przestępstwa Dariuszowi K., jak też w przyszłości takie przestępstwo planował oskarżony Marcin S., chciał najpierw odczekać, aby zobaczyć jak Dariusz K. poradzi sobie z tymi wekslami, i dopiero wówczas występować ze swoimi roszczeniami.

Wypełnienie weksli niezgodnie z wolą wystawcy, zgodnie z ostatnim, dosyć świeżym Sądu Najwyższego z kwietnia 2017 roku stanowi wypełnienie znamion występku z art. 270 par. 2 kodeksu karnego. I tak sąd przyjął w przypadku wszystkich oskarżonych. Ponieważ później doszło do obcięcia fragmentu weksla z numerami umów kredytowych, oznacza to, że dokument został przerobiony, a po wypełnieniu weksla in blanco stał się dokumentem uprawniającym do otrzymania sumy pieniężnej, czyli dokumentem, o którym mowa w art. 310 par. 1 kodeksu karnego. Odcięcie fragmentu takiego dokumentu, mimo że nie miało znaczenia do żądania zapłaty, do ważności weksla, stanowiło przerobienie dokumentu, i dlatego sąd uznał kwalifikację z art. 310 par. 1.

Marcin S. nie przyznawał się do winy, jego wyjaśnienia nie zasługiwały na wiarę, były wewnętrznie sprzeczne – najpierw wskazywał, że weksle pochodziły od oskarżonego Pawła K., potem wskazywał, że miały pochodzić od Dariusza K., potem twierdził, że nie miał wiedzy skąd pochodzą weksle, ostatecznie tylko przyznał się do odcięcia fragmentów weksli, a więc przyznał się do części przestępstwa mu przypisywanego.

W przypadku weksli, które następnie były przekazywane indosem na rzecz oskarżonego Dariusza K., Paweł K. wyjaśnił, że w tym przypadku to sam Dariusz K. obcinał fragmenty weksli, które otrzymał. Paweł K. przyznał, że pomagał mu w odcinaniu kilku weksli, natomiast nie wiadomo przy odcinaniu których weksli miało to miejsce. Brak było powodu, aby podważyć wyjaśnienia Pawła K. odnośnie przerabiania weksli przez Dariusza K., ponieważ Paweł K. nie obciążał w jakiś sposób szczególny tego oskarżonego, nawet wskazywał, że nie jest pewien, czy nawet on (Dariusz K.) nie został oszukany przez Marcina S., nie wiedział o istnieniu jakiegoś porozumienia pomiędzy tymi dwoma oskarżonymi. Oskarżenie Dariusza K. dotyczące przerobienia weksli sąd oparł na dowodzie wyjaśnień Pawła K.

Oskarżony Dariusz K. nie przyznawał się konsekwentnie, twierdząc, że został wprowadzony w błąd, że nie wiedział, że weksle są niewiarygodne, nie przyznawał się do przerobienia tych dokumentów. Sąd odmówił wiary tym wyjaśnieniom z uwagi na sprzeczności w wyjaśnieniach. Wskazywał różne informacje jeśli chodzi o informacje, które uzyskiwał od Pawła K. na temat pochodzenia weksli. Raz twierdził, że weksle miały pochodzić z pożyczek udzielanych przez Pawła K., potem się pojawia jakiś wspólnik, potem ponownie oskarżony twierdził, że tylko Paweł K. miał pożyczać pieniądze, potem są rozmowy, że „trzeba zeznawać tak, że Paweł K. pożyczał pieniądze za pośrednictwem wspólnika”. Ponadto okoliczności przedmiotowe przestępstwa – oskarżony uzyskał 28 weksli, wysłał wezwania do zapłaty do wystawców, żadna z tych osób nie przyznała się, by miała jakikolwiek dług, wszyscy zaprzeczyli wystawianiu weksli. To było wiarygodne, bo te osoby stwierdzając początkowo, że to nie są ich podpisy, wskazywały tymi swoimi stwierdzeniami emocjonalnymi początkowo, bo trudno się dziwić, że osoba starsza, która nie posiadała żadnych zadłużeń, nagle widzi dokument na podstawie którego ktoś żąda dziesiątków tysięcy złotych, to trudno się dziwić, że osoba w pierwszym odruchu twierdzi, że nie podpisywała takiego weksla. Podpisy były oryginalne, natomiast treść weksli była stworzona na okoliczność tego, żeby popełnić przestępstwo.

Nie jest prawdą, to co twierdził Dariusz K., że musiał występować z pozwami, aby nie dopuścić do przedawnienia roszczeń wekslowych. W dokumentach, które zostały zabezpieczone jest zestawienie wykonane przez samego oskarżonego do kiedy może dochodzić roszczeń z weksli. Wynika z niego, że tylko w jednym przypadku termin kończył się w styczniu 2014, kolejne: maj, wrzesień, październik, a pozostałe w roku 2015, a nawet w 2016. Te terminy były na tyle odległe, że oskarżony, gdyby miał wątpliwości, tak jak twierdził, że dopiero w pewnym momencie już po zakupie te wątpliwości co do weksli powziął – dlaczego ludzie nie chcą płacić, dlaczego zaprzeczają, tak emocjonalnie reagują, to nie powinien występować z żądaniami aby uzyskać nakazy zapłaty. Oskarżony liczył, że to są osoby starsze, występował do sądów dalekich miejscowo i to utrudniało pokrzywdzonym działania. Z tych powodów sąd uznał wyjaśnienia oskarżonego za niewiarygodne.

Mój komentarz

Jeśli spojrzeć na tę sprawę z punktu widzenia tego, co wynika z dokumentów, to główną winę ponosi w niej Paweł K., który stał się remitentem tych weksli i własnoręcznym swoim podpisem dokonywał indosów, zbywając wekske na pozostałych dwóch oskarżonych. W toku sprawy ustalono, że działał na polecenie „szarej eminencji” Marcina S., który w jakiś sposób wszedł w posiadanie wekski, i użył Pawła K. jako słupa.

Wina Pawła K. jest bezsporna, bo wynika i z jego zeznań, i z dokumentów weksli. Nie wnikam zbytnio także w to, na ile prawdą jest, że to właśnie Marcin S. był prowodyrem całej sprawy. Obu panów nie znam, nie rozmawiałem z nimi, a ustalenia sądu nie wydają mi się niemożliwe.

Natomiast ze szczególną uwagą wsłuchiwałem się w oskarżenie nabywcy weksli Dariusza K. Osoba ta nawiązała ze mną kontakt po nabyciu przez nią weksli, kiedy to na forum wekslowym zaczęła zadawać pytania w tej sprawie. Wielokrotnie się z nią widziałem i omawialiśmy jej położenie w wysuwanych wobec niej roszczeniach cywilnych. Zawsze twierdziła, że weksle kupiła wypełnione, oczywiście z chęci zysku (ale to chyba nie jest karalne:), żadnych weksli nie przerabiała i nie ucinała, a mając na uwadze, że sama za weksle zapłaciła remitentowi kilkaset tysięcy złotych, to też powinna być poszkodowaną w tej sprawie.

Jednak w związku z faktem, że osobie tej zarzuca się także przerabianie weksli poprzez ich ucinanie, co automatycznie podwyższa wymiar kary do 5-25 lat pozbawienia wolności, tak jak za fałszerstwo pieniędzy, to z zainteresowaniem obserwowałem proces, aby dowiedzieć się, czy rzeczywiście nabywca weksli był taki zły, jak zarzuca mu prokurator, a jedynie przede mną udawał poszkodowanego indosatariusza (nabywcę weksli).

Po 3 latach procesu dowiedziałem się, że jedynym dowodem, na którym sąd oparł swoje przekonanie, że nabywca dopuszczał się przerabiania weksli, były zeznania remitenta Pawła K., który w porozumieniu z Marcinem S. naciągnął Dariusza K. na zakup weksli.

Jak tam było, tak tam było, natomiast patrząc obiektywnie i bardziej całościowo – czuję niepokój związany z faktem, że może dojść do sytuacji, kiedy nabyłbym sfałszowane przez remitenta weksle, a wystarczającym dowodem mojej winy byłoby to, że ten, kto mi te weksle sprzedawał stwierdziłby, że razem z nim je fałszowałem.

Jako kuriozalne oceniam ustalenia sądu, że oskarżony nie powinien kierować powództw cywilnych, jeśli wystawcy twierdzili, że takich weksli nie wystawiali. Okazuje się zatem, że sądy w Polsce nie służą już do rozstrzygania sporów. Sąd wymieniał daty przedawnień roszczeń, sugerując że oskarżony mógł jeszcze wstrzymywać się z dochodzeniem roszczeń, nie bardzo wiem jednak na co trzeba było jeszcze czekać, skoro większość zarzutów polegała na negowaniu prawdziwości podpisu, a chyba w katalogu możliwych sposobów wyjaśnień takiego sporu w sposób cywilizowany jest rozprawa sądowa. Jak widać nie, a sąd okręgowy w Kielcach uznaje starą rzymską zasadę „cunctando rem restituere” co oznacza, aby sytuację ratować zwlekaniem. Jeśli zatem masz dłużnika, który bardzo emocjonalnie neguje istnienie swojego długu, to raczej go nie pozywaj, a jeśli już, to niedługo przed terminem przedawnienia. Bowiem zbytnie dbanie o własne interesy może być uznane za przestępstwo.

O apelacji, która niewątpliwie się pojawi i będzie rozpatrywana w Krakowie, zapewne będę dalej relacjonował 😊

Dwudziesta trzecia rozprawa w sprawie kieleckich weksli

Na ostatniej rozprawie były kończone mowy końcowe.

Przedstawicielka poszkodowanych mówiła, że od 5 lat żyją w stanie, w którym muszą bronić się przed oszustami. Z przerażeniem obserwują ich tłumaczenia. Zarzuciła nabywcy weksli, byłemu policjantowi, że został wyszkolony do walki z oszustami, a po przejściu na emeryturę sam zaczął oszukiwać. Jest dla nich człowiekiem złym i pozbawionym skrupułów. O jego złej woli świadczyć ma to, że sprawy z weksli kierował do sądów w całej Polsce (wg miejsca płatności weksla), a nie do Kielc, w którym okręgu mieszkali wystawcy. Drugi oskarżony miał już wcześniej brać udział w transakcji zakupu weksla na 500 000 zł. Oskarżeni mieli doskonale wiedzieć, że weksle pochodzą z przestępstwa. Żałowała, że nie wszyscy dożyli końca tej sprawy, dwóch poszkodowanych zmarło, być może stres związany z tą sytuacją mógł się do tego przyczynić. Oczekują wysokiego wymiaru kary, aby było wiadomo, że do dużych pieniędzy dochodzi się ciężką pracą, a nie oszustwem. Ponadto zażądali od każdego z oskarżonych na rzecz każdego z poszkodowanych po 20 000 zł zadośćuczynienia.

Obrońca nabywcy weksli, detektywa Dariusza K. mówiła, że sprawa budzi emocje, ale prosi o odłożenie ich na bok i o to, aby skupić się na materiale dowodowym. Porozumienie, wspólne działanie, spisek – tego postępowanie nie wykazało. Tylko oskarżony Dariusz K. miał wyjaśniać od początku wszystko konsekwentnie, i nie zmieniał zeznań w trakcie postępowania.

Sam oskarżony osobiście mówił, że był tylko nabywcą weksli, który również stracił na tej transakcji. Sprawy kierował do sądu, ponieważ wystawcy weksli twierdzili, że w ogóle ich nie podpisywali, więc sąd cywilnym był właściwym organem do rozstrzygnięcia tego sporu. Żaden z oskarżonych przed wytoczeniem powództwa nie sugerował, że weksle mogły pochodzić z banku.

Radca prawny będący obrońcą Marcina S. zwrócił uwagę, że mamy do czynienia z człowiekiem („Ecce homo”) i wszystkie kwestie przemawiające na jego korzyść muszą być uwzględnione. Postępowanie nie dało odpowiedzi na pytanie kiedy doszło do podrobienia lub przerobienia weksli, czy w którym momencie zostały uzupełnione. Chybiony jest również zarzut pomocnictwa wobec tego oskarżonego. Radca prawny zwierzył się, że pomimo skończonych studiów i aplikacji, nie może powiedzieć, aby mógł udzielić komuś rady z zakresu prawa wekslowego. Może tylko przytoczyć komentarze. Tym bardziej rad takich nie mógł udzielać oskarżony, który z wykształcenia jest technikiem. Nie można zatem mówić o pomocnictwie, skoro rzekomy pomocnik „się nie zna”. Przyznał, że oskarżony miał już wcześniej do czynienia z wekslami, ale były to tylko weksle kolekcjonerskie. Chybiony jest również zarzut 286 kodeksu karnego, ponieważ w sprawie nie doszło ani do wprowadzenia w błąd, ani do wyzyskania błędu lub niezdolności pojmowania – po stronie wystawców weksli. Choćby dlatego, że oskarżony Marcin S. w żaden sposób z wystawcami weksli się nie kontaktował, ani nie wystawiali oni weksli za jego namową. Nadto pełnomocnik zwrócił uwagę, że być może nie mamy tu do czynienia ze szkodą znacznej wartości – jako że jeśli weksle były wystawiane przez wystawców przed rokiem 1995, to każdą sumę wekslową należy podzielić przez 10 000, z uwagi na denominację.

Wyrok w przyszłym tygodniu.

Dwudziesta, dwudziesta pierwsza i dwudziesta druga rozprawa w sprawie kieleckich weksli

Zrobiło się trochę zaległości w relacjach, bo i niewiele ciekawego się działo. Ot, trochę spraw formalnych trochę przekomarzania się oskarżonych między sobą, kto z nich ma więcej, lub ma mniej pieniędzy, kto gdzie jeździł na wczasy, i ilu miał kiedyś obrońców, jakie kredyty spłacił lub nie spłacił, i jakie kto ma zaległości w urzędzie skarbowym lub ZUS. Wszystko to ma na celu wykazanie w odpowiednim kontekście, różnym dla każdego z trzech oskarżonych, tego, czy było możliwe, aby nabywca weksli zapłacił za nie remitentowi, kto komu pożyczał pieniądze, kto kogo mógł szantażować, a przede wszystkim kto na tym interesie naprawdę stracił, a kto tylko udaje, że stracił. Skoro bowiem nabywca weksli twierdzi, że zapłacił za nie remitentowi pół miliona, to jeśli jest to prawda, to znaczy, że powinien być poszkodowanym, a nie oskarżonym w sprawie, a jeśli wpłaty były fikcyjne, to wnioski nasuwają się odwrotne.

Udało się przesłuchać radcę prawnego, o którym pisałem już, że zapierał się rękami i nogami przed zeznawaniem, niemniej jednak sądy dwóch instancji łaskawie zwolniły go z zachowania tajemnicy radcowskiej, na okoliczność tego, jakich porad udzielał oskarżonemu detektywowi Dariuszowi K., występującemu w sprawie tych weksli jako indosatariusz (nabywca).

Pan mecenas zeznał, że mimo że wraz z oskarżonym dzielą biuro w tym samym budynku, to w sprawie opinii dotyczącej tych weksli zgłosił się on do niego po 8 miesiącach od daty ich zakupu. W przygotowanej opinii prawnik napisał, co podtrzymuje do dziś dzień, że weksle pod względem formalnym były prawidłowe.

Sąd dopytywał, czy jego czujności nie wzbudził fakt, że do weksli wystawionych w latach 2002-2003 (wg wskazanej na niej daty wystawienia) użyto blankietów weksli z wcześniejszych okresów. Sąd uznawał, że oznacza to, że były one wystawione „niezgodnie z rozporządzeniem”. Nie pamiętał jakim, więc poprosił prokuratora o przypomnienie. Prokurator na chybił trafił podał chyba jakąś losową nazwę rozporządzenia, której nazwa i tak nie ma znaczenia, bo całe te pytania były zupełnie pozbawione sensu, a więc i odpowiedziami nie ma sobie co głowy zawracać. Nawet w czasach, kiedy obowiązywały opłaty skarbowe od weksli, i zwykle używano do tego urzędowych blankietów, nie były one bezwzględnie obowiązujące. Nie było zakazu, aby używać blankietów starszych, czy w dowolny sposób niezgodnych z wzorem aktualnie używanych blankietów, skoro ktoś je jeszcze posiadał, tak samo jak ja i dzisiaj mogę wystawić weksel, używając blankietu, który był produkowany i sprzedawany do roku 2007, kiedy to zniesiono opłatę skarbową.

Kolejnym pytaniem sądu było to, czy fakt, że na wekslach znajdowała się za mała opłata skarbowa nie wzbudził czujności u opiniującego weksle prawnika. Tutaj znów wydaje mi się, że pytanie to było jak strzał kulą w płot – już pomijając fakt, że za mała opłata skarbowa, czy nawet jej brak, w żaden sposób nie oznaczają nieważności weksla, to należy pamiętać, że opłata skarbowa w wysokości 1/10 procenta wynosiła tylko weksle wymieniające kwotę w chwili ich wystawienia. Jeśli to był weksel in blanco, a tak mogło być w tym przypadku, stosowano zgodnie z przepisami opłatę stałą w wysokości 15zł, a późniejsze wypełnienie weksla na dowolnie wysoką sumę nie powodowało obowiązku dopłaty podatku (choćby z tego powodu, że obowiązek ten ciążył na wystawcy weksla i to w momencie wystawienia, więc nie mógł on potem uzupełniać opłaty skarbowej od weksla, który od dawna nie był w jego posiadaniu, jak również nie mógł musieć dochować terminu zapłaty tego podatku, który już dawno minął, a sam obowiązek zapłaty tego podatku mógł się nawet przedawnić – jeśli minął ponad rok od dnia wystawienia weksla).

Tym samym badając poprawność danego weksla, nie bierze się pod uwagę uiszczonej opłaty skarbowej.

Niespodziewanie (przyzwyczajony do „spokojnego” prowadzenia tego procesu) już dzisiaj, na 22. rozprawie, zaczęto mowy końcowe. Czasu starczyło tylko na prokuratora. Opowiadał o tym, jak doszło do oszustwa, że wg niego remitent Paweł K. występujący w wekslach był tylko wplątanym w to pionkiem, a rzeczywistymi spiritus movens tego przestępczego procederu byli Marcin S. oraz nabywca weksli Dariusz K.

Wobec remitenta Pawła K. zasugerował karę 3 lat pozbawienia wolności, wobec Marcina S. 8 lat, a wobec nabywcy weksli Dariusza K. – 10 lat. Na wysokość ostatniej z kar miałoby się składać również to, że Dariuszowi K. jest zarzucane „obcinanie weksli” z zawartych na nich numerów umów kredytowych, co jest karane z całą surowością na równi z fałszerstwem pieniędzy.

Kolejna rozprawa wkrótce:)

Osiemnasta i dziewiętnasta rozprawa w sprawie kieleckich weksli (o tajemnicy radcy prawnego w praktyce)

Ostatnie rozprawy coraz mniej odnosiły się do meritum aktu oskarżenia; większość czasu zajmowały wnioski formalne (głównie dowodowe, w tym tak nierealne, jak zgłoszenie się do firm internetowych o udostępnienie treści prowadzonej korespondencji mailowej sprzed paru lat), czy polemika pomiędzy wyjaśnieniami oskarżonych, często dotyczących spraw dość luźno związanych z umowami dotyczącymi weksli. Kto gdzie przechowuje broń, czy miał w biurze sejf, czy jeśli oskarżony kłamie w jakiejś innej sprawie, to możemy dać wiarę jego zeznaniom w sprawie obecnej itp.

Jednym ze świadków miał być radca prawny, udzielający ongiś konsultacji wekslowej jednemu z oskarżonych. Miał być, stawił się na wezwanie sądu, ale odmówił składania zeznań, powołując się na tajemnicę radcy prawnego. Sąd chyba nie czytał doniosłego wpisu Błażeja Sarzalskiego na jego blogu, wychwalającego kontakty z zawodowymi pełnomocnikami, jako dającymi maksimum prywatności, bo po wysłuchaniu prokuratora i oskarżyciela, przeszedł nad tym do porządku dziennego po prostu zwolnił radcę prawnego z zachowania tej tajemnicy. Sam radca prawny oczywiście nie jest w ciemię bity, i zapowiedział odwołanie się od tego postanowienia („pan mecenas zna prawo, i nie muszę chyba pouczać o terminach odwołań” – spytał sąd, dbając o dopełnienie formalności), co zapewne spowoduje, że jego przesłuchanie po prostu się odwlecze o parę tygodni lub parę miesięcy.

Kolejna rozprawa w maju.

Siedemnasta rozprawa w sprawie kieleckich weksli

Sprawa powinna zakończyć się już rok temu, ale z uwagi na leczenie oskarżonego, nie było to możliwe – tak sąd podsumował dzisiaj czas jej trwania. Wyraził nadzieję że wyznaczone kolejne dwa terminy rozpraw wystarczą na zamknięcie przewodu sądowego. „Dalej będzie się tym zajmował sąd apelacyjny” – z pewną nadzieją prorokowała sędzia. Tymczasem wątku biegło-psychiatrycznego ciąg dalszy.

Okazało się, że grudniowa ekspertyza biegłych, powołanych przez sąd, była dla oskarżonego (jako człowieka) bardzo korzystna. Brak zaburzeń psychicznych, inteligencja w normie. Wnioski – oskarżony może brać udział w rozprawach, a nawet sam się bronić.
Obrońca oskarżonego chciał konfrontacji biegłych – tych, wydających opinię ostatnią, dopuszczającą do udziału w rozprawie – z tymi wcześniejszymi biegłymi – którzy mieli na ten temat zdanie odmienne. Sąd nie uwzględnił tego wniosku – w pierwszej opinii biegli, nie dopuszczając do udziału oskarżonego w rozprawie, stwierdzili, że kolejna opinia powinna być wykonana za pół roku. Akurat termin ten zbiegł się z terminem wydania drugiej opinii przez nowy skład biegłych. Jako że „nowsza opinia jest bardziej aktualna” i wcale nie musi być sprzeczna z poprzednią (wydana bowiem była na podstawie bardziej aktualnej obserwacji stanu psychicznego oskarżonego, a przecież „stany psychofizyczne się zmieniają”), w związku z tym, nie trzeba konfrontować biegłych na rozprawie.

Nie został również uwzględniony wniosek o samo przesłuchanie biegłych wydających drugą opinię, jako że podstawą przesłuchania miało być uzyskanie informacji „na jakiej podstawie biegli wydali taką opinię”, a w ocenie sądu podstawy takie są wskazane w samej opinii („badanie oskarżonego oraz akta sprawy”).

Zamykając (przynajmniej do czasu apelacji) ten wątek sprawy, sąd przeprowadził parę czynności formalnych, oraz zaplanował wezwanie na przesłuchanie dodatkowego świadka zgłoszonego przez oskarżonego Marcina S. Wnioskowanym świadkiem jest radca prawny, który miał dokonywać opinii prawnych weksli na prośbę oskarżonego Dariusza K., a nadto miał rzekomo pracować w banku, z którego te weksle „wyciekły”. Zdaniem jednego z oskarżonych, ma to świadczyć o tym, że to właśnie Dariusz K. wraz ze wspomnianym radcą prawnym byli spiritus movens tego przedsięwzięcia.

Kolejna rozprawa jeszcze w tym miesiącu.

Szesnasta rozprawa w sprawie kieleckich weksli

Odbyła się 2 miesiące temu; chciałem ją opisać jak uzbiera się więcej wydarzeń z kolejnych rozpraw, ale widzę, że sądy w Polsce są jeszcze *wolne*, więc na szybki rozwój wypadków nie można liczyć…

Jak pisałem wcześniej, jeden z oskarżonych przedstawiał opinie biegłych, którzy twierdzili, że nie może on uczestniczyć w rozprawach. Zostali oni przesłuchani w celu uszczegółowienia ich opinii. Ponieważ sąd wyłączył jawność tego przesłuchania, opuściłem salę. Jako jedyny, jak się później okazało, na sali pozostała cała rzesza osób uprawnionych, takich jak osoby poszkodowane, ale i ich rodziny, które też powinny opuścić salę. Po ujawnieniu tego faktu, już po przesłuchaniu, sędzia tylko westchnęła. Takie to mamy wyłączenia jawności w kieleckim sądzie.

Z kolei jeden z przesłuchiwanych biegłych, niezwłocznie po wyjściu z sali rozpraw skomentował: „jakie głupie babsko”. Niestety nie wiem, kogo miał na myśli :)

W jawnej części rozprawy oskarżeni i prokurator komentowali przesłuchanie. Prokurator twierdził, że takie objawy, jakie ma oskarżony, „ma każdy”, i nie jest to powód do nieuczestniczenia w rozprawach. Z kolei obrońca oskarżonego argumentował, że już jedna opinia biegłego została w sprawie wydana, i niedopuszczalne jest wydawanie kolejnej opinii tylko dlatego, aby końcu uzyskać opinię korzystną w oczach prokuratora.

Ostatecznie sąd dopuścił dowód nowej opinii, która miała być wykonana niezwłocznie, to znaczy w terminach liczonych w tygodniach. Zostały od razu ustalone dwa terminy rozpraw, na przełomie listopada i grudnia, które miały się odbyć już po wykonaniu tejże dodatkowej opinii. Jednak oba wyznaczone terminy zostały już zniesione, a nowy nie został jeszcze wyznaczony. Wygląda zatem, że na kolejną rozprawę poczekamy daleko po Nowym Roku.

Tymczasem spokojnie mija nam trzecia rocznica sprawy, liczona od czasu wniesienia aktu oskarżenia do sądu.

Piętnasta rozprawa w sprawie kieleckich weksli

Jeśli ktoś miał nadzieję, że w tym roku pierwsza instancja się zakończy, to może już ją stracić.

Na początku roku sąd, wyznaczając rozprawy, miał nadzieję wydać wyrok przed wakacjami. Pisałem wówczas, że to pobożne życzenia, i że będzie dobrze, jak wyrobi się do końca roku. Teraz już wiadomo, że na tym roku na pewno się nie zakończy.

Na powakacyjny wrzesień i październik zostały wyznaczone trzy terminy. Tylko co z tego, skoro przyszły termin został zdjęty z powodu tego, że prokurator miał już zaplanowany urlop, a termin z dzisiejszej piętnastej rozprawy, jak i kolejny wyznaczony będą spożytkowane inaczej niż to było pierwotnie zaplanowane.

Jak już pisałem wcześniej w maju jeden z oskarżonych nie mógł uczestniczyć w rozprawie z uwagi na występujące objawy choroby, którą należy leczyć w szpitalu psychiatrycznym. Pod koniec wakacji objawy się nasiliły, przez co od końca sierpnia zaczął on ponownie przebywać w szpitalu psychiatrycznym.

Przedstawił on zaświadczenie wydane przez biegłego, że występują u niego zaburzenia adaptacyjne, połączone z okresowymi myślami „samobójczymi i rezygnacyjnymi”, a w związku z czym nie może uczestniczyć w toczącym się postępowaniu, a obecnie oczekuje w szpitalu psychiatrycznym na dalsze leczenie.

Po wysłuchaniu stanowiska stron sąd wyznaczył na kolejnym terminie rozprawy w październiku przeprowadzenie opinii uzupełniającej w postaci przesłuchania biegłych, którzy orzekli u oskarżonego tę chorobę.

O kieleckim wekslu w Chwili dla Ciebie :)

Kilka tygodni temu zadzwonił do mnie redaktor… mniejsza o nazwiska, bo kto inny się przedstawił, a kto inny się podpisał pod artykułem, więc może ujawnianie nazwisk byłoby odkrywaniem tajemnicy, która ma być zasłonięta :)

Zatem zadzwonił pan redaktor, i pięknym głosem (dosłownie; powinien pracować w radio, marnuje się w mediach pisanych:) powiedział, że pisze artykuł o kieleckich wekslach dla tytułowego czasopisma, i że widzi, że ja śledzę sprawę regularnie, i czy nie mógłbym udzielić kilku informacji. Wypowiedziałem się zatem na dobrze przygotowane pytania w temacie tego, kto odpowiada przed poszkodowanym za wypłynięcie weksla, oraz o czym należy pamiętać przy podpisywaniu weksla in blanco.

W kwestii tego, kto odpowiada, nie chciałem odpowiadać truizmem, że ten, kto weksel ukradł i wypełnił, więc dodałem o zapominanej zwykle sprawie, że także na remitentach spoczywa obowiązek odpowiedniego przechowywania weksli. Dlatego też dziwię się, że nikt nie raczy sprawdzić banku Getin Noble Bank SA jak obecnie przechowują weksle, jakie formy weksli żądają do podpisu w tej chwili, oraz dlaczego kiedyś weksli sami nie przechowywali, tylko trzymali je miesiącami u pośredników – i czy stan taki występuje też obecnie.

W temacie poprawnego weksla in blanco mówiłem o klauzuli nie na zlecenie, czy o wskazywaniu remitenta już w momencie wystawiania weksla. Niestety niuanse klauzuli nie na zlecenie okazały się zbyt trudne, aby pojawić się w poradniku :)

Zatem na podstawie opowieści jednej z poszkodowanych – Lidii Starosz – powstała taka oto historia.