Weksel jest papierem cennym. Ustanawia zobowiązanie bezwarunkowe, niezależne od jakiegokolwiek zdarzenia. Ustala dług pieniężny, ściśle określony co do sumy. Zawiera abstrakcyjną obietnicę zapłaty. Obietnicę jednostronną w której wierzyciel ma jedynie prawa, a nie obowiązki. Jest przeważnie papierem obiegowym na zlecenie. Musi zadość czynić pewnym warunkom formalnym, a przede wszystkim zawierać wzmiankę, iż jest wekslem. Zobowiązuje ‘wekslowo’ wszystkie osoby, które się na nim podpiszą.

Wyrolowany

Przez dwa lata sąd prowadził sprawę po zarzutach pozwanego z weksla. Potem stwierdził, że była ona pomyłką, i zarzuty odrzucił. Pozwany do tej pory nie zdaje sobie z tego sprawy.

Często narzekam na sądy, że same sobie robią niepotrzebnie robotę, już nie mówiąc o tym, że szkodzą stronie próbującej dochodzić swojego roszczenia. Nie wydawanie nakazów zapłaty w postępowaniu nakazowym, tylko upominawczym, czy wręcz kierowanie postępowania od razu na rozprawę. O sytuacjach, gdzie nie można mówić tylko o braku dobrej woli sądu, ale o zwykłej ignorancji, już pisałem.

Sprawa z tego weksla wydawała się być czystą i typową. Remitent miał pieniądze i nie miał gdzie ich wydać. Wystawca pieniędzy nie miał, a wydatki owszem. Umówili się zatem, że jeden drugiemu przekaże pieniądze, w zamian za weksel zupełny. Trudno sobie wyobrazić bardziej przejrzystą sytuację. Za otrzymaną gotówkę zadowolony wystawca własnoręcznie w całości wystawił weksel:

weksel

Jak to zwykle bywa, wystawca otrzymawszy pieniądze żadnych zastrzeżeń nie ma, jednak jak musi je spłacić, wówczas stara się wynaleźć najróżniejsze zarzuty, bez względu na to, na ile mają one odbicie w rzeczywistości. Tak było i tym razem. Pozwany udał się do adwokata, który pewne rzeczy mu doradził. W postępowaniu sądowym wystawca pokazywał dowody wpłat, pochodzące sprzed daty wystawienia weksla. Pokwitowania były oczywiście prawdziwe, bo już wcześniej wystawca był remitentowi coś winien, siłą rzeczy jednak nie mogły dotyczyć tego weksla, nie sposób bowiem spłacić weksel przed jego wystawieniem. Drugim doradzonym przez adwokata zarzutem był zarzut wypełnienia weksla niezgodnie z zawartym porozumieniem, przy okazji wymyślenia bajeczki o jakież to porozumienie mogło chodzić. Tutaj też ten ukryty pomocnik (bo w sprawie nie występował) poszedł po linii najmniejszego oporu i nie zauważył nawet, że weksel ten nigdy wekslem in blanco nie był, a na dodatek został w całości wypisany ręką wystawcy, zatem zarzut, że czynu wypełnienia dokonał ktoś inny brzmiał dość absurdalnie.

Sąd – siłą rzeczy – musiał się z całą powagą pochylić nad zarzutami, i tutaj żadnych wyrzutów mu za to robić nie możemy. Czasem jednak razi to, że zbytnio dba się o interes jednej ze stron. Na przykład to, że jeśli pozwany pisze, że roszczenie spłacił, i przedstawia dowody wpłat sprzed daty wystawienia weksla, to powinno się przejść nad tym do porządku dziennego i w wyroku dowody te uznać za nieistotne. W zamian sąd usilnie chciał przesłuchać pozwanego (który na rozprawy się nie stawiał), motywując to w ten sposób, że „skoro pozwany pisze, że spłacał, to trzeba by go przesłuchać na okoliczność tego, czy spłacał”). Efekt był taki, że daleki sąd zamiejscowy w ramach pomocy prawnej przesłuchał pozwanego. Czyli prawie rok sprawy w plecy.

Jak już wszystkie czynności zostały przeprowadzone, i powoli mijały 2 lata trwania sprawy, powód nieśmiało zauważył sądowi, że dobrze by było, gdyby pozwany uiścił opłatę od zarzutów, a nawet aby sąd wezwał go do jej uiszczenia, bowiem ta niepozorna czynność formalna nie została przez sąd dokonana.

Dalej poszło z górki: sąd wezwał o uiszczenie opłaty od zarzutów, pozwany nie odebrał wezwania, sąd na rozprawie odrzucił zarzuty, a pozwany do tej pory pewnie nie wie co się stało; dowie się dopiero wtedy, kiedy przyjdzie do niego komornik, albo gdy po bardzo długim czasie zechce się w końcu dowiedzieć z akt, co się w jego sprawie dzieje. W systemie sądowym sprawa po zarzutach została wykasowana jako „omyłkowo założona”.

Co jeszcze bardziej przebiegłe – na wszelkie środki odwoławcze jest już za późno. Teoretycznie pozwany mógłby twierdzić, że nie odebrał listu z wezwaniem, ponieważ Inpost źle awizował przesyłkę (co mogło by być nawet skuteczne, gdyby tak rzeczywiście było). Samo odrzucenie zarzutów odbyło się jednak na rozprawie, i tutaj pozwany już we własnym interesie mógł dowiedzieć się co się na tym terminie wydarzyło, pod rygorem upłynięcia terminu na złożenie zażalenia na odrzucenie zarzutów.

Comments

  1. Kosmiczne jaja says

    Sądy w naszym kraju bywają bardzo wsteczne. Szkoda tylko że kosztem wierzyciela. Interes publiczny został tutaj naruszony gdyż wierzyciel nie mógł dysponować swoimi pieniędzmi przez głupotę /ignorancję/złą wolę lub zwyczajny brak zrozumienia prawa sądu. Wstyd.

  2. Interes publiczny[…]

    Raczej interes prywatny (co w niczym nie zmienia faktu, że właśnie po to idzie się do sądu, aby chronić swój prywatny interes:)

  3. Marcin says

    A powód też miał jakiś nieujawnionych doradców, „ukrytych pomocników” w procesie? ;)

  4. Ale o co chodzi, skoro nakaz zapłaty wydany w postępowaniu nakazowym z weksla jest natychmiast wykonalny?

  5. Wykonalność nakazu może być wstrzymana, pomijając już fakt, że powód oczekuje szybkiego zakończenia procesu, a nie brnięcia w lata w absurdalnych zarzutach :)

  6. Robert says

    Czy aby „tylko” o ignorancji sądów można mówić…

  7. Widać tutaj też jeden problem – system pocztowy. Wielokrotnie zdarzało się, że pozwy lub wezwania nie przychodziły po prostu do pozwanych. Nie wspomnę już o zwykłych listach czy paczkach. Bardzo złe jest takie działanie, zwłaszcza że przy takiej sytuacji, mimo prawdziwości stwierdzenia, sąd może odrzucić takie uzasadnienie. Myślę, że warto by zgłębić ten temat dokładniej.

  8. @Kancelaria Kacprzak – obawiam się, że już nie ma czego zgłębiać. Nawet jeśli wezwanie o uiszczenie opłaty nie było doręczone prawidłowo, to odrzucenie pozwu odbyło się w formie postanowienia na rozprawie. Postanowienie to nie było zatem doręczane pozwanemu. Pozwanego nie było, nie sprawdził też co się wydarzyło na rozprawie, tym samym ostatecznie stracił już prawo do skarżenia się na to postanowienie, jako że wszelkie terminy na to już upłynęły.

Speak Your Mind

*