Forum o wekslach i windykacji

Czy dłużnik ( z własnej inicjatywy ) może wskazać komornikowi ruchomość do zajęcia i sprzedaży (na drodze licytacji publicznej ) w sytuacji gdy wniosek egzekucyjny wierzyciela obejmuje jedynie tylko same wierzytelności i wynagrodzenie za pracę dłużnika?

Wniosek wierzyciela jest konieczny, ponieważ końrnik jest nim związany.

Witam;
a jaki może byc koszt komorniczy w przypadku nazwijmy to "wizytą domową"; czy komornik może wołac 2000 zł za przejechanie 5 km do domu dłużnika?
Czy są Leszku jakieś stawki, czy może mi palnąc kwotę z sufitu..?

Jeśli czynności terenowe są dokonywane w rewirze komornika, to zrobi to za darmo, nawet w przypadku nieskuteczności egzekucji. Jeśli będzie wyjazd poza rewir, to naliczy kilometrówkę, a w skrajnym przypadku koszty noclegu, jeśli to będzie wyjazd przez pół Polski. I są to koszty, których dłużnik nie zwraca, więc zasada jest taka, że zajęcia ruchomości lepiej zlecić lokalnemu komornikowi.

Lech pisze:Jeśli czynności terenowe są dokonywane w rewirze komornika, to zrobi to za darmo.

Oj coś mi się wydaje, że za darmo to dzisiaj nic nie ma, ale może teoretycznie wyznaczyc sobie kwotę 2000 zł za wszczęcie egz. czy nie może?

Akurat te czynności dokonywane są bezpłatnie, tj. pobierana jest standardowa opłata stosunkowa po skutecznej egzekucji. W praktyce komornik pobiera kilkadziesiąt zł zaliczki 'na korespondencję', ale jest to niezależne od zlecenia (bądź nie) działań terenowych.

Palestra pisze:Witam;
a jaki może byc koszt komorniczy w przypadku nazwijmy to "wizytą domową"; czy komornik może wołac 2000 zł za przejechanie 5 km do domu dłużnika?
Czy są Leszku jakieś stawki, czy może mi palnąc kwotę z sufitu..?

2000???
śmiechem bym zabił:))) a następnie zabrał tytuł wykonawczy i tyle by mnie widział :)

Po rozmowie stwierdził, że chodziło mu o zajęcie nieruchomości i cyt" ja zaczynam w takich sprawach od 2000zł" ..... dałem sobie spokój- i to był Pan z polecenia:)

W przypadku nieruchomości do możliwe. Wycena przez biegłego to często kilka tysięcy zł, często dochodzą do tego ogłoszenia w prasie o licytacji itp. Koszty przewyższające 10 tysięcy zł nie są wówczas niczym niezwykłym.

A potem przychodzi pierwsza licytacja i nie ma chętnych. Po roku druga, i też nikt nie kupi. Bo się okazuje, że "biegły" wycenił nieruchomość tak, że nawet na drugiej licytacji nie jest ona istotnie tańsza od ceny rynkowej, już nie mówiąc, że często takie licytowane nieruchomości mają "wady" typu "udział w niej dłużnika tylko w 50%", tudzież "zamieszkali lokatorzy".

Proza życia. Oj jak ciężki jest los wierzyciela.