Taka historia spotkała mnie ostatnio:
Składam w sądzie pozew z weksla. Czekam na nakaz. Pierwszy miesiąc. Drugi miesiąc. Trzeci miesiąc (dzwonię do sądu – „jeszcze nie ma decyzji sędziego”). Czwarty miesiąc. Piąty miesiąc. JEST – list z sądu.
POSTANOWIENIE O SPROSTOWANIU NAKAZU ZAPŁATY
No nic, ktoś się pomylił w nazwisku dłużnika i po 10 dniach sprostował nakaz zapłaty. Pewnie lada moment dostanę sam nakaz. Czekam tydzień. Drugi tydzień. Trzeci tydzień. Czwarty tydzień. Piąty tydzień. Nic.
Dzwonię do sądu:
Jakiś czas temu dostałem jako wierzyciel sprostowanie nakazu zapłaty, a nie dostałem nakazu zapłaty, kiedy dostanę tytuł egzekucyjny? Pani po przewertowaniu komputera stwierdziła, że nakaz dostanę dopiero jak się uprawomocni. Niezgodnie ze sztuką, bo nakaz też powinienem dostać (przecież to nakazowe, może chcę wszcząć postępowanie zabezpieczające?), nie zależy mi na tym jednak zbytnio. Coś mnie tknęło jednak i spytałem się, czy dłużnik odebrał już nakaz zapłaty. Kolejna chwila szukania. Oj, okazało się, że dłużnik też dostał jedynie sprostowanie nakazu, bez samego nakazu i pozwu.
Wniosek: pilnujcie swoich spraw i wyjaśniajcie wszystko w sądzie na bieżąco :)
Ciekaw teraz jestem, czy cokolwiek z majątku dłużnika zostało. Jeśli nie, rozważałbym pozwanie sądu o odszkodowanie – w końcu nakaz zapłaty w nakazowym byłby tytułem zabezpieczenia, a dłużnik nie miałby czasu na pozbycie się majątku.
To weksel na 7 tysięcy. Jak dłużnik nic nie ma, to już od dawna. Jak ma, to raczej będzie miał i dla takiej kwoty się pod ziemie nie zapadnie. Pomyłki zawsze się mogą zdarzyć, smutne jest jednak to, że na sam nakaz czeka się tyle miesięcy…
Ależ wiem, że pomyłki wszędzie się zdarzają – i sądom, i pełnomocnikom. Pewnie nawet pełnomocnikom częściej. Tyle, że trzeba ponosić konsekwencje własnych pomyłek, a mam wrażenie, że w sądach często nie patrzy się na to, jakie są skutki działania dla stron procesu.
Tak często bywa u urzędników, że nie za bardzo rozumieją, jakie ich działania mają konsekwencje w „realnym życiu”. Dla sądu wydanie nakazu zapłaty po pół roku to nic nie znaczący szczegół, dla strony może to być istotne…
A w jakim mieście toczyła sie sprawa w Wawie?
Tak, to jeden z warszawskich sądów.
W takim razie kilka miesięcy to temat niewarty wzmianki :)
Mój rekord w sądzie warszawskim w sprawie z weksla to 8 lat od dnia wniesienia pozwu do pierwszej rozprawy. Sprawa trwała tak długo, że pełnomocnik powoda zdążył wyprowadzić się spod podanego pierwotnie adresu – najwyraźniej o sprawie zapomniał. Skutkowało to ostatecznie oddaleniem pozwu, bo powód nie brał udziału w postępowaniu po wniesieniu zarzutów.
Sąd go wziął na przetrzymanie. Cudowna historia :)