Liczenie rozpraw to trudne zadanie. Gdyby liczyć wyznaczone terminy, byłoby już ich ze trzydzieści (możliwe, że przesadzam :) Ostatnia, tytułowa czternasta rozprawa, była w kwietniu, trwała około 2 godzin, składała się tylko z formalności w stylu „jakie dowody sąd dopuści, jakie nie” – nic ciekawego, ale w rzeczywistości należy ją zaliczyć do odbytej.
Z uprzejmości już nie zliczam rozprawy majowej, która nie odbyła się dlatego, że jeden z oskarżonych miał poważne usprawiedliwienie w postaci przebywania w szpitalu psychiatrycznym z powodu depresji. Nie liczę też rozprawy, która się nie odbyła, bo panu prokuratorowi pomyliły się terminy (albo sekretariat sądu go źle poinformował, już nie pamiętam), wskutek czego nie przybył on na rozprawę. O chorobach samych pełnomocników oskarżonych, których nieobecność także tamuje rozpoznanie sprawy też wypada wspomnieć.
Jak sąd wyznaczał na początku roku rozprawy miesiąc po miesiącu, wyrażając nadzieję, że już przed wakacjami będzie wyrok, pozwoliłem sobie tutaj przedstawić zdanie odrębne, iż nawet do końca roku będzie trudno ją skończyć. I, jak widać, wyszło na moje. Dzisiejszej rozprawy też oczywiście „nie było”, ponieważ została „odwołana”, kolejne odbędą się już po wakacjach – od września zostały wyznaczone co miesiąc aż trzy terminy. Jeśli odbędzie się skutecznie choć jeden, będzie to bardzo dobry wynik.
Jakby ktoś się pytał, co według mnie jest największą bolączką sądownictwa w Polsce, to jest właśnie niesamowita przewlekłość spraw. Czasem ma się wrażenie, że sąd, nie chcąc wydać wyroku, stosuje zasadę „sytuację ratować zwlekaniem” – a może po 10 latach umrze strona? Albo sędzia odejdzie na emeryturę? Po co wyrok. Choć w tym przypadku widzę, że sędzia rzeczywiście robi co może, a to, że ma do dyspozycji odpowiednio dużą salę tylko raz w miesiącu, a ktoś się nie stawia – to już „siła wyższa”.
Dać więcej pieniędzy na lokale, więcej pieniędzy na sędziów, aby miał kto pracować, pozmieniać niektóre nieraz absurdalne procedury, a będzie dobrze. Na treści wyroków ludzie zawsze będą narzekać, ale naprawdę o niebo lepiej by było, gdyby sprawy trwały po 3 miesiące, a nie po 5 lat.
Zatem wszystkich zainteresowanych kontynuacją kieleckiej serii uspokajam – możecie spokojnie jechać na długie wakacje :)
Proszę, sędzia jeden ale w trzech osobach. Myślałem, że takie coś tylko na sądzie ostatecznym może być. A tu okazuje się ze polski wymiar sprawiedliwości jest niemal Bogiem.
„Jakby ktoś się pytał, co według mnie jest największą bolączką sądownictwa w Polsce, to jest właśnie niesamowita przewlekłość spraw.”
No, to jest skandal. Choć z drugiej strony, cieszmy się, że tylko taki to problem. Co by bowiem było, gdyby sądownictwo skorumpowane było… A tak, to skarga na przewlekłość i jeszcze ponoć można wygrać na tej przewlekłości, jak strona dożyje.
Grunt, że mamy niezawisłych sędziów, generalnie. Wykrywalna korupcja to margines.
Najpierw udowodnijnmy to skorumpowanie sędziów. I nie mówię tu o jednostkowych przypadkach tylko o zjawisku powszechnym. Bo oczernić ot tak to każdy potrafi. A naczęściej robią to Ci niezadowoleni z rozstrzygnięć „skorumpowanych” sądów.
Takich jest zapewne niemało. Nie znają prawa albo „sąd sądem ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. Po drugiej stronie z kolei jest wiele wyroków z uzasadnieniami zawierającymi tak oczywiste, kompleksowe błędy (w pierwszej i w drugiej instancji TEJ SAMEJ SPRAWY) że nie sposób ocenić je inaczej jak celowe. Chyba nie za darmo te błędy w ustaleniu faktów i logiczne?
Robert, a w internecie każdy kre.yn uważa że ma rację i na dodatek jest przekonany, że kogoś poza nim samym jego iluzje obchodzą.
Ja nie piszę o iluzjach, tylko o faktach które jednak (na szczęście) coraz więcej osób obchodzą ale już dajmy spokój, nie o tym jest wpis.
P.S. Nawet właśnie każdy kretyn potrafi wyczytać z uzasadnień, że 'sąd’ uporczywie nie dostrzega faktów wskazanych w pozwie, w sprzeciwie, w piśmie procesowym, bo gdyby je dostrzec, to wyrok musiałby być inny. No kim jest taki 'sąd’? Nie pisze o jakiejś polemice, tylko o faktach. Np. faktem jest że ja powyżej napisałem komentarz. Fakt czy iluzja?
Iluzja. Twierdzenia w pozwie trzeba udowodnić. Widocznie się nie udało.
Kradzieże w sklepach w całym kraju to oczywiście też iluzja. To wykluczone dogmatycznie, żeby sędziowie łapówki brali albo kradli. EOT