Przeglądając na allegro aukcje starych weksli natrafiłem na jeden nietuzinkowy weksel, właściwie to jedyny w swoim rodzaju, jaki kiedykolwiek widziałem. Remitent oświadczał bowiem na blankiecie weksla, że „blankiet wekslowy jest własnością remitenta”, że „wszelkie użycie weksla na inne zobowiązania jest zabronione”, a nawet że jeśli ktoś chciałby sobie odzyskać zawartą w wekslu opłatę skarbową, to nie może.
Moje odczucia odnośnie tego oświadczenia są negatywne – przede wszystkim należy sobie odpowiedzieć na pytanie – co będzie, jeśli jakiś „pirat wekslowy” użyłby tego blankietu w innym celu niż zabezpieczenie roszczenia wskazanego w oświadczeniu remitenta. Sama treść weksla wówczas miałaby pierwszeństwo przed takim zastrzeżeniem gdzieś z boku nie pochodzącym od stron stosunku wekslowego. Trudno też mówić o własności remitenta blankietu wekslowego w przypadku puszczenia go w obieg.
Powyższe oświadczenie jak żywo przypomina mi obecne XXI-wieczne korporacyjne oświadczenia – pozornie zawierające sensowną treść, ale faktycznie nie mogące wywołać skutków, które są w nim zapisane (na przykład nakazanie skasowania maila w przypadku „otrzymania go na skutek błędu”, czy zakazanie przez nadawcę publikacji listu przez adresata).
Jednakże sam układ dodatkowej treści jest dobrym przykładem na to gdzie w wekslu możemy umieścić informację na temat stosunku podstawowego, który weksel zabezpiecza. Może to być alternatywa do zamieszczenia tej informacji na rewersie weksla.
a nie wydaje się Panu, że tu nie chodziło o porozumienie i dopuszczalność używania weksla tylko o własność samego blankietu aby uniknąć jego odsprzedaży w przypadku kradzieży? (podejrzewam, że kupowali je hurtem)
przypominam, że prof. Bień mówił coś o ścieżce na wekslu bez której jest on nieważny, można by ją tak drukować :D
@Prawnik z Poloneza – o tak, odkryliśmy mityczną ścieżkę wekslową profesora Bienia ;) Tyle że według profesora tą ścieżką jest ten „zielony poziomy pasek” na wekslu, gdzie wszyscy inni (ci, którzy się nie znają) wpisują kwotę słownie.
O tym, że może to być „znakowanie weksla” na potrzeby sytuacji, kiedy blankiety by były skradzione (a potem gdzieś odnalezione u pasera ;) pomyślałem. Tyle że tak samo dobrze byłoby po prostu oznaczyć już blankiety weksli remitentem. Oświadczenie takie jak tu zastosowano jest tylko przerostem treści nad efektem.
cd… – i jeszcze zastanawiające jest stwierdzenie, że blankiet nie tylko jest własnością remitenta, ale nawet „pozostaje jego własnością” – kiedy pozostaje, w jaki sposób? Czy po indosowaniu weksla blankiet nadal „pozostaje własnością” remitenta?
moje początki z wekslami i już współtworzę doktrynę :)
może intencją było pobieranie opłaty za korzystanie z blankietu przy okazji każdego indosu…
Ciekawa teoria, a co o tym sądzi Pan Lech?