Gdy siedziałem w korytarzu kieleckiego sądu podczas przerwy na ostatniej rozprawie zasłyszałem rozmowę jakiegoś fotografa, chyba z Echa Kielce, który do swojej koleżanki po fachu skomentował tę sprawę:
A sądy wydawały nakazy zapłaty, klepały je bez sprawdzania
Cóż, podchodząc do sprawy czysto formalnie sądy na pewno sprawdzały tyle ile kodeks postępowania cywilnego nakazuje – to znaczy czy weksel jest poprawny formalnie, oraz czy nie budzi uzasadnionych wątpliwości. Wątpliwością może być na przykład podejrzenie sfałszowania podpisu, czy przerobienia treści weksla. Wątpliwością natomiast nie jest niewiedza odnośnie sposobu wypełnienia weksla, czy też fakt, czy weksel kaucyjny (jeśli jest to weksel kaucyjny, ponieważ nie każdy weksel jest taki, o czym wielu zapomina) ma swoje uzasadnienie w stosunku podstawowym, który był nim zabezpieczony – takie zarzuty są bowiem zarzutami możliwymi do podniesienia przez zainteresowaną stronę i nie zadaniem sądu jest z urzędu w nie wnikać, pod rygorem uznania traktowania stron procesu nierównie.
Drugim aspektem jest niewiedza – wśród dziennikarzy, ale nawet i wśród sędziów czymże jest weksel, a jest niczym innym jak właśnie „bezwarunkowym przyrzeczeniem zapłaty”. A skoro jedna osoba bezwarunkowo przyrzeka coś zapłacić drugiej osobie, to już z samego faktu istnienia dokumentu z takim zobowiązaniem wynika roszczenie, bez potrzeby podpierania go dodatkowymi dokumentami lub innymi dowodami.
Skoro nie mamy wątpliwości, że mając umowę pożyczki możemy iść do sądu i domagać się nakazu zapłaty, to tym bardziej możemy tego oczekiwać w przypadku posiadania weksla.
A że ktoś podpisał weksel bez sumy? Równie dobrze mógł podpisać umowę pożyczki bez wskazanej kwoty – rażące niedbalstwo możemy spotkać przy czynności każdego rodzaju.
Weksel jest bezwarunkowym przyrzeczeniem zapłaty ? Naprawdę ? :-)
Lech: „Wątpliwością natomiast nie jest niewiedza odnośnie sposobu wypełnienia weksla”
Słusznie. Ale jeśli sąd poweźmie z urzędu wiadomość, że indosatariusz mógł nabyć w złej wierze weksel wypełniony niezgodnie z porozumieniem albo bez porozumienia (i upoważnienia), to nie powinien wydawać nakazu zapłaty na żądanie tego indosatariusza. A podejrzenie takie może wynikać np. z informacji, że w sprawie weksla jest prowadzone postępowanie karne. I będzie to wątpliwość prawnie relewantna, jak to się określa.
@Artur – tak.
@dost – a nakaz w upominawczym może wówczas wydać? :)
Wielce zadziwiającym jest, nawet wśród prawników, usilne odmawianie wekslowi jego oczywistych cech :) W ogóle te prawo wekslowe, to zdaniem wielu powinno być uchylone :)
To pewnie tym bardziej „ich” zdziwi fakt, że weksel istniał zanim powstało na jego temat prawo powszechnie ustanowione ;)
Lech – „a nakaz w upominawczym może wówczas wydać? :)”
Myślę, że nie; przewodniczący powinien wyznaczyć rozprawę. Weksel, zwłaszcza niezupełny, jest dla wystawcy bardzo niebezpiecznym narzędziem. Może być, i bywa, nadużywany w obrocie. Dlatego trudno mi zaakceptować rysującą się w doktrynie, a także w dyskusjach niektórych prawników-praktyków, jednostronną, in faworem indosatariusza, wykładnię normy prawnej regulującej obrót tym wekslem.
PS. Lubię prawo wekslowe i bynajmniej nie oczekuję uchylenia tej ustawy. Choć obawiam się, że coraz bardziej staje się dyscypliną niszową, o coraz mniejszym znaczeniu praktycznym. Jak i prawo czekowe.
@dost – no to idźmy dalej – czy jak wyznaczymy rozprawę, a pozwany milczy, to możemy zasądzić zaocznie?
Nie ma co porównywać czeków do weksli – czeków w Polsce nie ma, bo banki oferują karty płatnicze itp., natomiast rola weksla jest inna, i szerszy jest zakres jego stosowania. I nie widzę, aby jego rola się zmniejszała – wręcz przeciwnie – kilkanaście lat temu były to głównie weksle in blanco (gdzie czkawką odbijają się tamte praktyki i do dzisiaj – vide Kielce), jednak obecnie coraz częściej sami wierzyciele stosują weksle zupełne zamiast in blanco, również w funkcji kaucyjnej, ale także często jako samodzielne zobowiązanie zamiast innego rodzaju umowy albo w funkcji nowacji zobowiązania.
Lech: „no to idźmy dalej – czy jak wyznaczymy rozprawę, a pozwany milczy, to możemy zasądzić zaocznie?”
To nie jest kwestia jakiegoś utylitaryzmu procesowego. Jeśli sąd stwierdza okoliczności negatywne, określone w art. 485 par. 2, to nie może wydać nakazu zapłaty. No i nie należy antycypować zachowań pozwanego i oceny przedstawionych przez niego ew. dowodów.
SN i SA rozstrzygają od dawna prawie wyłącznie problemy weksla in blanco. Udział innych instytucji prawa wekslowego w tym orzecznictwie jest wręcz marginalny. Albo stanowi to odzwierciedlenie zainteresowań praktyki, albo na pozostałym obszarze prawa wekslowego nie ma kwestii spornych…
No nieźle :) Jak postawa taką jak propaguje Pan dost się rozpowszechni, to paraliż wymiaru sprawiedliwości pewny jak w banku. Bez wróżbitów nie da rady nic sensownie orzec :) Z jakimkolwiek roszczeniem nie ma co chodzić do sądu. Lepiej od razu zamówić msze w kościele w intencji dłużnika, żeby się nawrócił ze złej drogi i łaskawie coś zapłacił :) … :)
Marek Zwoliński – „No nieźle :) Jak postawa taką jak propaguje Pan dost się rozpowszechni, to paraliż wymiaru sprawiedliwości pewny jak w banku.”
Czy coś przegapiłem, czy art 485 par. 2 k.p.c. został uchylony? Czy dla sądu informacja o tym, że przeciwko remitentowi-indosantowi i indosatariuszowi toczy się postępowanie karne o przerobienie weksla i oszustwo sądowo-wekslowe ma być obojętna? Ma wydać nakaz zapłaty na podstawie tegoż weksla? Bo inaczej to paraliż, czarna magia i wszystkie plagi egipskie? Chyba się Pan nieco zagalopował… Może ten pozew jest uzasadniony, ale prawo nakazuje jednak w takiej sytuacji pewną ostrożność.
Czy weksel jest bezwarunkowym przyrzeczeniem zapłaty? No nie każdy, weksel trasowany zawiera bezwarunkowe polecenie zapłaty. Weksel niezupełny może nie zawierać ani przyrzeczenia, ani polecenia zapłaty. I o to chyba Panu Arturowi chodziło…
Dost:
Art. 485 par. 2 kpc cały czas obowiązuje, i dlatego na jego podstawie Sąd powinien wydać nakaz zapłaty co do weksla, co do którego prawdziwość i treść nie nasuwają wątpliwości, przy czym te wątpliwości muszą wynikać z dokumentu weksla, a nie z faktu „domniemanego” przestępstwa wierzyciela. Art. 485 par. 2 kpc nie dotyczy takich „domniemań” wykraczających poza ocenę dokumentu weksla przez pryzmat prawa wekslowego:)
Standardem obrony „doświadczonego” dłużnika jest zawiadamianie o przestępstwie gdy wierzyciel decyduje się na dochodzenie swoich praw z weksla. Jeśli tak broni się dłużnik rzeczywiście oszukany, to wtedy zastosowanie znajdzie art. 177 par. 1 pkt. 4 kpc (tj. zawieszenie postępowania cywilnego do czasu wyjaśnienia wątków karnych).
Prawem wierzyciela wekslowego jest możliwość uzyskania nakazu zapłaty z weksla formalnie prawidłowego, a prawem pokrzywdzonego dłużnika jest obrona w postępowaniu karnym. Na tle obowiązującego kpc Sąd nie ma podstaw to faworyzowania dłużnika, poprzez stosowanie swego rodzaju domniemań faktycznych. Przeciwne podejście jest antysystemowe, a ten system po coś w końcu jest :)
Tak ciężko zaakceptować funkcję weksla?
@up: jakkolwiek nie zgadzam się, że podejrzenia o niezgodnym z umową wypełnieniu weksla in blanco uzasadniają obiektywnie niewydanie nakazu zapłaty (bo wypełnienie weksla niezgodnie z umową nie oznacza, że weksel będzie „nieprawdziwy”), o tyle byłoby bardzo fajnie gdyby sędziowie korzystali z tego przepisu-wentylu rzeczywiście w takich przypadkach. Niestety często jest tak, że nakaz (żaden) nie jest wydawany nie tylko bez oparcia w wątpliwościach obiektywnych, ale i nawet w potencjalnie możliwych wątpliwościach subiektywnych sędziego. Po prostu: nie. bo nie bez żadnego uzasadnienia, bo i decyzja o niewydaniu nakazu takiego uzasadnienia nie wymaga, ani nie jest zaskarżalna.
Sz. P. @dost pominął odpowiedź na pytanie co z wyrokiem zaocznym – a jest ona kluczowa w tej argumentacji. Skoro bowiem wyrok zaoczny zasądzający powinien być wydany w przypadku milczenia pozwanego, nawet jeśli sędzia „ma wątpliwości” niezwiązane z ważnością formalną weksla, to po to właśnie powstały nakazy zapłaty, aby nie trzeba było w każdej sprawie pytać się pozwanego na rozprawie, tylko aby można było przeprowadzić to bardziej automatycznie – takim pytaniem „czy szanowny pozwany się zgadza” jest właśnie nakaz zapłaty i wątpliwości zasadności roszczenia, jeśli z pozwu co do zasady wynika, że jest ono mimo wszystko możliwe, nie uzasadniają kierowania sprawy od razu na rozprawę.
To, że SN i SA rozstrzygają o wekslach in blanco (a raczej o wekslach zupełnych, które kiedyś były wekslami in blanco) nie oznacza, że w praktyce nie stosuje się weksli zupełnych. Po pierwsze – zwykle weksle in blanco wypełniane są na wyższe sumy niż wystawiane są weksle zupełne – zatem te drugie nawet w przypadku dwuinstancyjnego postępowania zwykle nie mają nawet szans wybić się poza sąd okręgowy. Po drugie – weksle zupełne stosowane są zwykle przez podmioty bardziej świadome prawnie, oraz lepiej zdające sobie sprawę co chcą osiągnąć (skoro umawiają się dokładnie na kwotę i termin), zatem logicznym jest że jest mniejsza szansa, że dojdzie później w tej kwestii do sporu pomiędzy stronami. I na koniec – wyciąganie wniosków na temat tego co „się dzieje w praktyce” na podstawie orzeczeń SN i SA to tak jakby chcieć ocenić skład piasku na podstawie tego, co zostanie z niego po odcedzeniu go przez durszlak.
To, że w jakiejś sprawie „toczy się postępowanie karne” to jeszcze daleka droga do postawienia zarzutów, aktu oskarżenia, o stwierdzeniu winy już nie mówiąc.
Odnośnie przyrzeczenia zapłaty – oczywiście, że chodzi mi o weksel własny, jeśli piszę o wekslu trasowanym, to wyraźnie to zaznaczam z oczywistych względów wynikających z tego, że około 99,99% weksli w obrocie to weksle własne.
Zgłaszanie do prokuratury przez dłużników wekslowych nieistniejących przęstępstw (a może się uda) jest również przestępstwem i obawiam się że wielu dłużników może się zdziwić, kiedy oprócz Nakazu Zapłaty otrzyma również prokuratorskie zarzuty.
Ale dyskusja. Niemal zawsze wydaję nakaz nakazowy w razie złożenia weksla. Jeśli nakaz nie jest wydawany to zwykle chodzi o jakieś pomyłki z odsetkami. Z tego co wiem, tak samo powiedzieliby znani mi sędziowie.
Myślę, że w całej tej dyskusji zabrakło jednej kwestii. Chodzi o to, co nie wynika wprost z przepisów prawa wekslowego, a wiąże się ze zwykłym poczuciem sprawiedliwości. Aby to wyjaśnić podam przykładowy stan faktyczny, w którym nie chodzi o żądne przestępne zachowanie:
„Pewna firma wysyłająca pracowników składa kilka pozwów i domaga się zapłaty w oparciu o wystawione weksle. Bardzo obszernie opisuje stan faktyczny, z którego m.in. wynika, że kwota wpisana w weksel to w istocie świadczenie pieniężne odpowiadające karze umownej zastrzeżonej na wypadek braku płatności prowizji za znalezienie pracy. Załącza też umowę. Kilka spraw kończy się nakazami. W jednej dochodzi do sporu i podniesiony zostaje zarzut ze stosunku podstawowego. Powództwo zostaje oddalone, bo kara umowna była zastrzeżona na wypadek niespełnienia świadczenia pieniężnego. Firma składa kolejne pozwy, ale nie pisze o tym, że kwota wpisana w weksel to w istocie świadczenie pieniężne odpowiadające karze umownej zastrzeżonej na wypadek braku płatności prowizji za znalezienie pracy. Nie składa też umowy.”
Czy sędzia, który wie z urzędu o tym, jaka jest treść umowy (bo były one standardowe) powinien wydać nakaz ? Co w takiej sytuacji zrobiliby blogerzy, gdyby byli na miejscu sędziego rozpoznającego sprawę ?
Wydać nakaz, sędzia nie ma 100% pewności, że firma troszku kręci lody. Weksel poprawny = nakaz zapłaty, później (po zarzutach)można dzielić sprawę na czynniki pierwsze.
@prokura
Proszę nie uzupełniać stanu faktycznego. W tym wypadku sędzia ma pewność, że firma ze wszystkimi miała takie same umowy. Niekiedy nie ma zarzutów, bo są osoby, które wierzą że sąd robi dobrze. Potem się usłyszy, że pozwany wyszedł z domy po wydaniu nakazu i nie wrócił.
Łatwo tłumaczyć swoje decyzje. Łatwo sobie coś dodać. Łatwo powiedzieć, że nie mam 100% pewności. Łatwo występować po jednej stronie.
Zapominałem dodać. Na aplikacji sądowej, osoby które uzupełniały stan faktyczny kazusów, albo wydawali wyroku przy założeniu, że dodają coś do kazusu (czego nie ma), od razu zaliczali gola. Trzeba warzyć w oparciu o to co jest i przy założeniu, że prawo jednak czemuś służy.
Podzielam zdanie Pana Sędziego – czyli nie wydawać nakazu.
Zachodzą uzasadnione wątpliwości w sprawie – sąd nie może sankcjonować nieważności czynności prawnej
(kara umowna od świadczeń pieniężnych), o której zaistnieniu powziął informację.
Swoją drogą powód źle zrobił – niepotrzebnie tak się rozpisywał i uzasadniał żądanie. Wystarczyło napisać domagam się tyle i tyle, bo na tyle jest weksel. Nie ma ryzyka prekluzji, żeby od razu opisywać stosunek podstawowy i się do niego odnosić w pozwie. To pozwany w zarzutach powinien powołać się na stosunek podstawowy i wtedy dopiero powód może się do niego odnieść- taki jest rozkład dowodzenia.
Jak mamy udowadniać od razu w pozwie zasadność roszczenia także od razu na poziomie stosunku podstawowego, to po co nam w ogóle abstrakcyjny, bezwarunkowy weksel?
Zgadzam się z @Adstypulatorem, że skoro mamy weksel, to dochodzimy roszczenia w pozwie tylko na wekslu.
Podoba mi się również zdanie @Artura o niedodawaniu niczego do kazusów – w niniejszym wpisie „klepanie” dotyczyło pozwów z samych weksli, proszę zatem nie „imputować” ;) że odmowa wydania nakazu miała wynikać z treści pozwu, a w czasie gdy nakazy były wydawane o sprawie nie było jeszcze głośno, aby któryś sędzia „coś wiedział”.
@Artur – [jak pozew jest tylko oparty na wekslu, ale sędzia „ma wątpliwości”]: rozumiem, że wyznaczasz rozprawę po to, aby pozwany mógł ewentualnie wyrazić swoje zarzuty, dlaczego zatem do zapytania o zarzuty nie używasz przeznaczonego do tego celu narzędzia, czyli nakazu zapłaty? Przecież z pozwu nie wynika, że roszczenie jest na pewno niezasadne. Wyznaczanie w tym przypadku rozprawy uważam za błędne.
@Lech
Podałem konkretny przykład, w którym – w mojej ocenie – nie ma wątpliwości, że świadczenia ujawnionego na wekslu po prostu nie ma.
Chciałem wskazać, z jakimi sytuacjami mierzy się sąd. Dla konkretnej strony procesu zainteresowanej wygraną, dla oceniającego, dla komentatora, doktrynera sytuacja jest niekiedy oczywista. Sędzia, który nie jest po żadnej stronie, ma do czynienia z konkretnym człowiekiem. Od wieków obecny jest spór z pozytywistami, którzy widzą jedynie normę prawną.
Odnośnie zarzutów. A co jeśli ktoś nie zdoła wnieść zarzutu ? W mojej ocenie, nie podejmuje się decyzji z myślą: „przecież może wnieść zarzuty”. Decyzję podejmuje się z myślą: „muszę zrobić zgodnie z prawem, poczuciem sprawiedliwości”. Napiszę więcej: „trzeba zrobić tak, jakby zarzutów nie było”.
Przykład: „Pan zgodził się w umowie na odsetki w wysokości 1% dziennie. Sąd wyrokiem zaocznym zasądził te odsetki. Po roku wierzyciel wniósł o nadanie klauzuli na rzecz małżonki. Małżonka wniosła powództwo przeciwegzekucyjne, które zostało uwzględnione i klauzula utraciła moc co do niej. Na pytanie, dlaczego mąż nie wniósł sprzeciwu od wyroku zaocznego, małżonka odpowiedziała: Jak mąż dostał wyrok zaoczny, tak się załamał, że wyszedł z domu i już nie wrócił. Nie wiem gdzie jest.” Dla jednych to banał, a dla innych tragedia. Czy naprawdę sądu ma to nie interesować ? Czy naprawdę najważniejsze jest wydanie nakazu ?
Jeszcze jedno. Nieraz mam wrażenie, że strona powodowa jakby celowa dużo pisała w pozwie. Tak jakby chodziło o to, aby później móc stwierdzić: „No skoro – przy takich wątpliwym stanie faktycznym – został wydany nakaz, to sąd podzielił argumenty strony powodowej i powód jest czysty.
@Artur
A co z wierzycielem? Jego los dla sędziego jest obojętny? Zawsze martwi mnie postawa w której zauważa się biednych i cierpiących dłużników, a umyka los wierzyciela, który przecież jest bądź co badź PODZKODOWANY utratą pieniędzy.
@prokura
Często pada to pytanie. Nie wybielajmy zawsze wierzycieli. Moje doświadczenie z tzw. poszkodowanymi – wierzycielami jest różne. Celowo podałem konkretny przypadek i tylko w odniesieniu do tego przypadku podałem argumentację.
Zatem trzymajmy się tego przypadku – pozwany dostał nakaz i „zniknął”. Gdyby tak samo zrobił po otrzymaniu pozwu i terminu rozprawy, to wydałbyś wyrok zaoczny zasądzający?
Od razu odpowiem – pewnie nie, bo z samego pozwu wynika, że 1% odsetek dziennie jest niezgodne z prawem. Gdyby takie odsetki były zastrzeżone na wekslu, też byłyby nienależne – i nikt tutaj nie neguje, że jeśli roszczenie nie wynika z pozwu, to nie można wydać nakazu zapłaty.
Dyskutujemy tylko o sytuacji, kiedy istnienie roszczenia z pozwu *wynika* a sędzia ma prywatne podejrzenia, których imho nie może wykorzystać z urzędu.
Pan Lech, Pan Zwoliński,
Nie twierdziłem i nie twierdzę, że sąd, wydając wyrok nakazowy na podstawie „kieleckich” weksli, znał przedmiot postępowania karnego i zarzuty stawiane podejrzanym. Tego nie wiem, a wątpię by tak było.
Teza sformułowana w moim pierwszym wpisie miała charakter ogólny, można powiedzieć, że abstrakcyjny.
Dla porządku dodam, że kwestię winy oskarżonych w „kieleckiej” sprawie uważam za otwartą (do wyroku). Ale sam zanonimizowany kazus jest na tyle interesujący, że warto go wykorzystać.
Uzupełnienie weksla niezupełnego, dokonane niezgodnie z wolą (tj. wbrew porozumieniu albo bez porozumienia i upoważnienia) i na szkodę wystawcy jest czynem zabronionym (art 270 2 k.k.).
Co do art 485 par. 2 k.p.c. – pozostańmy na gruncie kazusu, bo z nim była związana moja wypowiedź. Pomińmy też dobre rady dla pozwanego. Pozostaje pytanie: Czy sędzia, mając wiedzę o postępowaniu karnym, którego przedmiotem jest uzupełnienie weksla wbrew woli wystawcy albo użycie takiego weksla w obrocie, powinien wydać na podstawie tegoż weksla nakaz zapłaty? Moim skromnym zdaniem – nie powinien. Wykładnia art 485 par. 2 k.p.c. powinna uwzględniać w takim wypadku także art 11 k.p.c. Myślę zatem, że przewodniczący sądu powinien wyznaczyć rozprawę. I, albo rozstrzygnąć wątpliwość w postępowaniu dowodowym, albo zawiesić postępowanie cywilne do czasu uprawomocnienia się wyroku karnego.
Z tych samych względów sąd nie powinien wydawać wyroku zaocznego.
PS. Z uznaniem obserwuję erystyczne kompetencje moich oponentów wyrażające się w „rozciąganiu” moich wypowiedzi, by je łatwiej atakować.
Pozdrawiam Panów.
@Lech
„Dyskutujemy tylko o sytuacji, kiedy istnienie roszczenia z pozwu *wynika* a sędzia ma prywatne podejrzenia, których imho nie może wykorzystać z urzędu”.
No nie. Ja swoje… :-) Sędzia nie ma prywatnych podejrzeń. Z około 20 innych pozwów wynika, że sa zawierane dokładnie takie same umowy. Oznacza to, że sąd ma wiedzę z urzędu, co jest uznawane za dowód. Nie są to prywatne podejrzenia tylko kwestia ocena dowodów.
A to zatem różnimy się w interpretacji – moim zdaniem zadaniem sędziego nie jest szukanie w innych pozwach dowodów na poparcie potencjalnych i nie zgłoszonych jeszcze zarzutów pozwanego. Ale ja truskawki cukrem ;)
Nasunęło mi się pytanie: Czy nie byłoby pożądane, by sąd, mając uzasadnione podejrzenie prawnie doniosłego związku powództwa z czynem zabronionym, zawiadamiał po myśli art 59 k.p.c. o sprawie cywilnej prokuratora :).
Jeśli chodzi o podstawę tego podejrzenia, to nie widzę podstaw do jakiegoś formalizowania i zawężania źródeł informacji :).
Lech:
To nie jest kwestia różnej interpretacji. Problemem jest błędne ustalenie stanu faktycznego polegające na przyjęciu, że Sąd wie że w tej sprawie co ma wydać nakazu zapłaty stan faktyczny jest taki sam jak w innych wcześniejszych sprawach danego powoda. Jednak opierając się na zasadach fizyki trzeba stwierdzić, że Sąd nie wie jaki jest stan faktyczny danej sprawy zanim go nie pozna. Więc mimo zapewnień Pana Artura Sąd nie może mieć pewności, że jest tak jak mu jego subiektywne przekonanie odpowiada (nawet po doświadczeniach analiz 20 umów, nie ma żadnego prawa z którego by wynikało na 100%, że 21 będzie identyczna). Pewność może być tylko 100 – procentowa, a nie np. 95 – procentowa :) Zakładając pewność w sytuacji jej braku, Sąd dodaje coś do kazusu, czego nie ma :)
Wybielać czy oczerniać nie można ani dłużników, ani wierzycieli. Trzeba po prostu stosować przepisy prawa.
W kwestii nakazu zapłaty uzasadnione wątpliwości muszą dotyczyć weksla, a nie sprawy.
Pan dost:
A z czego wynika takie silne dążenie do „ubezwłasnowolniania” ludzi? Czemu to Sąd ma ich we wszystkim zawsze wyręczać?
Czyn zabroniony to nie od razu przestępstwo. Czemu w takich sprawach udział prokuratora miałby być potrzebny?
Za chwile dojdzie do tego, że wierzyciel będzie bał się w ogóle pisnąć, że mu się coś zasadnie należy, bo różni nadgorliwi obrońcy ludu zawiadomią odpowiednie organy :)
Już kiedyś doprowadzałem takie myślenie do absurdu – po wyroku w każdej sprawie cywilnej o zapłatę „okazuje się”, że jest jeden przestępca – bo albo wierzyciel, który przegrał, czyli oszust i wyłudzacz, albo dłużnik, który nie chciał zapłacić, czyli oszust i wyłudzacz ;)
„Równie dobrze mógł podpisać umowę pożyczki bez wskazanej kwoty” bardzo duże nadbalstwo, nawet sobie tego nie wyobrażam.
@Marcin – i słusznie. Ale jakoś przy podpisywaniu weksla nagle zdrowy rozsądek się dłużnikowi wyłącza…
Panowie Lech i Zwoliński,
„Propozycję” tę zgłosiłem pół żartem, pół serio, co uważniejszy obserwator zapewne zauważył. Pół żartem, bo liczyłem właśnie na taką reakcję – a nic nie robi lepiej dyskusji, niż niewinne (w końcu) prowokacje. Jeśli uważacie Panowie prowokację za absolutnie nie do przyjęcia – to przepraszam :).
A pół serio – ponieważ taka możliwość, a sądząc z kategoryczności sformułowania art. 59 k.p.c., to może nawet obowiązek, po prostu istnieje. No i czasem media donoszą o sensownym udziale prokuratora w postępowaniu cywilnym. In concreto mogłaby być pomocna jego wiedza i inicjatywa dowodowa oparta na materiale z postępowania przygotowawczego.
Panowie, prokurator w sprawie cywilnej, to zwykły pełnomocnik (interesu publicznego). Moglibyście go, być może z łatwością, przyćmić swą wiedzą, elokwencją, żelazną logiką i arkanami taktyki i strategii procesowej :)
Już widzę szczęście na twarzy prokuratorów, którzy jeszcze będą się zajmować sprawami cywilnymi.
Lech: „Już kiedyś doprowadzałem takie myślenie do absurdu – po wyroku w każdej sprawie cywilnej o zapłatę „okazuje się”, że jest jeden przestępca – bo albo wierzyciel, który przegrał, czyli oszust i wyłudzacz, albo dłużnik, który nie chciał zapłacić, czyli oszust i wyłudzacz ;)”
Każdy, to na pewno nie. Ale ten, kto świadomie i umyślnie wprowadza w błąd sąd (i pozwanego), albo wykorzystuje nieświadomość sądu (i pozwanego), po to, by sąd zasądził mu to, co mu się nie należy, kosztem pozwanego – to jest „oszustem i wyłudzaczem”.
Pod względem etycznym tak samo wypadnie ocena podobnych praktyk pozwanego. Czy także w aspekcie prawnokarnym? To zależy od oceny, czy oddalając w takiej sytuacji żądanie powoda (w całości albo w części) sąd dokonuje rozporządzenia jego mieniem. Nie wiem, czy SN wypowiedział się na ten temat.