„Aleksandra i Tomasz Górczyńscy – producenci i eksporterzy ekskluzywnych strojów kąpielowych dziś mają dług 1,4 mln zł i grozi im utrata domu i całego majątku. Wszystko za sprawą kontrahenta ubranego w garnitury od Armaniego”.
Omawianą dziś Sprawę dla Reportera można obejrzeć (póki co bezpłatnie) w serwisie vod TVP.
Małżeństwo Górczyńskich twierdzi, że jako zabezpieczenie dostaw towarów wystawiło Polakowi Piotrowi N. i Włochowi Robertowi (Roberto) N. weksel in blanco. Weksel ten potem został uzupełniony na sumę 250 000 euro, a posiadacz twierdzi, że sumę taką wystawcy otrzymali w ramach pożyczki.
Wedle słów Aleksandry rzekomi wierzyciele robili wiele, aby wzbudzić jej zaufanie. „Imponowali mi światowością, przyjeżdżali w garniturach od Armaniego, od Gucciego, limuzynami, w Mediolanie zapraszali nas do najdroższych restauracji, zabierali nas na zakupy. Haj-lajf, Europa, Świat”
Aleksandra chwali się zdjęciami: „tu jestem ja z moim mężem i modelką we Francji”:
„Naszymi dostawcami byli Polak i Włoch [czyli właśnie ten Piotr i Roberto]. W sierpniu 2011 roku przyjechali do nas, bo wiedzieli, że jest bardzo zła sytuacja na rynku, i oni się boją że my się wycofamy, że nie będziemy odbierać materiałów.”
„Byliśmy już po targach, po kontraktacjach, podpisane kontrakty z kontrahentami z Niemiec, zainwestowane pieniądze w zdjęcia (w katalog, z którego rzeczy miały być potem wykonane)” – 3:40
„Powiedzieli, że albo im podpiszemy weksel in blanco, bo oni się boją, albo wstają i po prostu wychodzą. Wcześniej się tak nie zachowywali. Ja się rozpłakałam, że stracimy inwestycję 200 – 300 000zł. Postawili nasz pod ścianą”(4:24).
Pani Aleksandra wraz z mężem podpisała weksel. Jej ojciec był przeciwko podpisaniu weksla, prawie chciał pobić córkę z tego powodu, Aleksandra czuje się winna, ze z jej winy rodzice stracą majątek (6:00).
Po pewnym czasie posiadacz weksla (sytuacja wygląda chyba tak, że remitentem jest Piotr N., a indosatariuszem Roberto N., ale nie jest to jednoznacznie powiedziane w reportażu) składa weksel do sądu i „od razu” wydawany jest nakaz zapłaty. Czemu weksel został uzupełniony? Przed sądem Piotr N. zeznaje (zatem były zarzuty), że w styczniu 2011 roku wystawcy poprosili o pożyczkę i na zabezpieczenie jej zwrotu wystawili weksel – a to nieprawda – mówi pani Aleksandra – „bo w tym czasie leżała w szpitalu” (6:50).
W studiu wierzycieli nie było. Osoba, która rozmawiała z mecenasem powoda pana Roberto N. przedstawia jego punkt widzenia: „młodzi przeinwestowali. Wystawcy byli nawet we Włoszech i ustalali, że będą ten weksel spłacać na raty, umawiali się również telefonicznie” (10:35).
Spór o to po co, dlaczego, i na ile weksel został wręczony, toczy się aktualnie przed sądem, oczywistym jest, że nie rozstrzygnie się go u pani redaktor Jaworowicz. Jak zwykle jednak wypowiadali się w studiu tak zwani eksperci.
Niestety znów dopuszczono do głosu profesora Andrzeja „roczna ważność weksla” Bienia, ekonomisty z SGH. Może mam pecha, ale co słyszę tego pana, tym bardziej się przekonuje, jak mało wie. Tym razem uraczył nas takimi kwiatkami:
„Ja się w ogóle dziwię jak sądy to rozpatrują nie zapytawszy – wchodzi tutaj kodeks karno-skarbowy polegający na tym, że od każdej pożyczki jest podatek od czynności cywilno-prawnych. Musi być opłacony w urzędzie skarbowym, co jest dostatecznym dowodem zawarcia takiej umowy pożyczki”.
Specjalnie dla pana profesora mały kurs podatkowy: obowiązek opłaty podatku od czynności cywilnoprawnych od pożyczki spoczywa na biorącym pożyczkę. Zatem z faktu, że pożyczkobiorca nie dopełnił tego obowiązku nie może wynikać brak ważności pożyczki. Byłoby zbyt proste, gdyby dłużnik-pożyczkobiorca tym motywował brak istnienia pożyczki, że… nie uiścił ciążącego na nim podatku.
Dalej nie lepiej: „Nie można takiej pożyczki sobie ot-tak udzielić tylko musi być koszt pożyczki” – tutaj tym kosztem na pewno już są odsetki, natomiast na pewno o nieważności pożyczki nie świadczy fakt jej bezpłatności. Czasem bezpłatność rzeczywiście rodzi pewne konsekwencje podatkowe (jak choćby dochód do opodatkowania, ale znów – po stronie pożyczkobiorcy, a nie pożyczkodawcy), zresztą odpłatność pożyczki też ma swoje konsekwencje podatkowe, niemniej jednak fakt bezpłatności pożyczki (pożyczyli 250 000 euro, dostali weksel na tyle samo), czy też nie – nie ma tu znaczenia w kontekście sporu o jej istnienie.
I trzeci fragment, też do sprostowania: „W każdym wekslu według formy wekslowej pod ścieżką słownie kwota jest tak zwana ścieżka informacyjna i jeśli jest deklaracja lub umowa wekslowa, to tam musi być napisane ważne z deklaracją wekslową taką-i-taką – pewne elementy weksla in blanco muszą być uzupełnione”.
Trochę to irytujące, jeśli do prostowania bzdur trzeba użyć więcej miejsca niż one same zajmują, ale ktoś to musi zrobić i napisać, że „Król” jest nagi. Tak więc koleje korepetycje:
1. Nie wiem co to jest „forma wekslowa” i nie wynika to z tego, że się na czymś nie znam. Sugeruję nie używać słów, które nic nie znaczą.
2. Nie istnieje w prawie wekslowym taki element jak „ścieżka informacyjna” – czyli jakieś mityczne miejsce do umieszczania informacji o umowie wekslowej
3. Umieszczenie na wekslu warunku „ważne z umową wekslową” może spowodować jego nieważność.
4. Zgodnie z ustalonym orzecznictwem informację o istnieniu umowy wekslowej można bezpiecznie umieścić na rewersie weksla (rewers weksla to strona przeciwna awersowi).
5. Jeśli już jednak hipotetycznie traktować słowa pana profesora poważnie, że „weksel in blanco musi zawierać w swojej formule wekslowej na ścieżce informacyjnej wskazanie że weksel jest ważny z umową wekslową”, to przecież brak takiej informacji tym bardziej działa na korzyść posiadacza, ponieważ wskazuje, że weksel ten nie był wekslem in blanco, skoro takiej wzmianki nie miał – natomiast cała obrona wystawców skupia się właśnie na tym, aby wykazać, że to był weksel in blanco uzupełniony na roszczenie, które nie istnieje.
Najlepsza i najcelniejsza była wypowiedź psychoterapeuty Roberta Rutkowskiego:
„Biznes, choćby parówkowy, nie znosi gorącej głowy. Jeśli ktoś jest fantastycznie ubrany, ma świetną brykę, sekretarki, to powinno wzbudzać czujność. Nie na tyle, aby się zniechęcać, bo my popieramy młody biznes; podpisujcie fajne umowy, ale nie z gorącą głową”.
Art. 720. § 1 KC: Przez umowę pożyczki dający pożyczkę zobowiązuje się przenieść na własność biorącego określoną ilość pieniędzy albo rzeczy oznaczonych tylko co do gatunku, a biorący zobowiązuje się zwrócić tę samą ilość pieniędzy albo tę samą ilość rzeczy tego samego gatunku i tej samej jakości.
Można wyrazić nawet stanowisko, że co do zasady pożyczka jest nieodpłatna (a jej odpłatność jest wyjątkiem) – w przeciwieństwie do umowy kredytu, który zawsze musi być odpłatny.
Panie Lechu – dziękuję za ten wpis. Wypowiedzi eksperta zmieniają charakter tej audycji z publicystycznej w kabaretową. Śmieszy mnie to i jednocześnie przeraża, bo miesza ludziom w głowach, tworzy mity i wprowadza w błąd. No i oczywiście utwierdza społeczeństwo w przekonaniu, że w przeciwieństwie do telewizyjnych ekspertów – sądy są głupie i nie znają się, a w ogóle to jedna prawnicza mafia i kryjąca się wzajemnie klika.
PS Powinien Pan rozważyć staniecie na czele akcji mającej na celu odsuniecie prof. Bienia od wypowiadania się w sprawach prawnych, a zwłaszcza wekslowych. Chętnie ze znajomymi poprzemy taki np. list do pani red. Jaworowicz.
Najbardziej przeraża mnie dewaluacja tytułu naukowego, która jest efektem działania „ekspertów” z tytułami profesorskimi. Prawo wekslowe jest trudne i sam się w jego meandrach gubię, ale staram się weryfikować swoje koncepcje przede wszystkim z ustawą, ale też z blogiem (przy okazji gratuluje wysokiej jakości merytorycznej).
Ciekawe co na to ekspert? miejmy nadzieje będzie miał tyle klasy, że nie złoży pozwu o ochronę dóbr osobistych
@Michał – komentowanie bzdur to przecież nie naruszenie dóbr osobistych. Ale jakby co – sam mam trochę naturę pieniacza, „groźbą pozwu” trudno mnie przestraszyć, a w razie czego ile będę miał tematów do nowych wpisów :)
@Adstiulator – sam program pani Jaworowicz żyje z emocji i przeinaczeń, bez tego nie miałby racji bytu i oglądalności, jednakże rzeczywiście nie oznacza to, że w emocjom i przeinaczeniom mają ulegać studyjni eksperci. Osobiście jednak nie sądzę, aby taki protest odniósł zamierzony skutek :)
Z natury staram się szukać u ludzi czegoś, co mogłoby usprawiedliwiać ich głupotę :)
Czy ten „12-miesięczny termin ważności weksla” mógł wziąć się u profesora stąd, że pomyliły mu się jedne przepisy Prawa wekslowego z innymi? Czy może jest to termin wzięty z tzw. dup* (tj. w ustawie nie ma o nim mowy, strony stosunku wekslowego nie mogą go sobie umownie ustalić i w ogóle nie można sobie wyobrazić takiej sytuacji, że okres ważności weksla wynosi 12 miesięcy)?
@Andrzej – jedyne, z czym mi się ten rok kojarzy, to z art. 34:
„Weksel za okazaniem jest płatny przy przedstawieniu. Weksel powinien być przedstawiony do zapłaty w ciągu roku od dnia wystawienia. Wystawca może oznaczyć krótszy lub dłuższy termin. Indosanci mogą terminy te skrócić.”
Widać profesor coś tam przeczytał, ale bez zrozumienia, bo z tego ani nie wynika, że po roku nawet weksel płatny za okazaniem miałby tracić ważność, ani to, że przepis ten jakoś szczególnie miałby dotyczyć weksla in blanco (choć dałoby się obronić tezę, że weksel in blanco, jako weksel bez daty płatności, jest wekslem płatnym za okazaniem – przynajmniej do czasu, do kiedy taka data płatności się już na wekslu pojawi).
Tak jak wspomniałem – z profesorem Andrzejem Bieniem tak zupełnie po ludzku chciałem porozmawiać na ten temat, ale zanim skończyłem zdanie, to konwersacja się zakończyła ponieważ pan profesor nie raczył był być chętny do dyskusji na ten temat („proszę sobie przeczytać w ustawie”).
Niestety profesor Bień to bardzo niemiły człowiek, wręcz bufon :)
@Michal says:
16 marca 2015 at 13:57
„…Najbardziej przeraża mnie dewaluacja tytułu naukowego, która jest efektem działania „ekspertów” z tytułami profesorskimi…”
Tytuł naukowy „Profesor”, czy stanowisko nauczyciela akademickiego, został sprofanowany, unurzany w błocie niekompetencji i „buractwa”.
Takie sytuacje sa w teraźniejszej Polsce powszechne, to nie jest incydentalny przypadek. To jest wielki wstyd i hańba dla wszystkich Polaków. Przyczyny są wszystkim inteligentnym ludziom znane. Jaka recepta na tego „raka”?
Czy ta „choroba” jest uleczalna? Moim zdaniem to wymaga pokoleń, czego dowodem jest bieżący „Muppet Show”. Codziennie to Nas, hamuje i przytłacza! :)