Weksel jest papierem cennym. Ustanawia zobowiązanie bezwarunkowe, niezależne od jakiegokolwiek zdarzenia. Ustala dług pieniężny, ściśle określony co do sumy. Zawiera abstrakcyjną obietnicę zapłaty. Obietnicę jednostronną w której wierzyciel ma jedynie prawa, a nie obowiązki. Jest przeważnie papierem obiegowym na zlecenie. Musi zadość czynić pewnym warunkom formalnym, a przede wszystkim zawierać wzmiankę, iż jest wekslem. Zobowiązuje ‘wekslowo’ wszystkie osoby, które się na nim podpiszą.

Archives for czerwiec 2012

Kilka błędów w jednym wekslu – ale nakaz wydany :-O

Pamiętacie weksle wyklęte? Człowiek się trudzi, aby sporządzić poprawny weksel, a sąd i tak nie wyda nakazu zapłaty niewiadomo dlaczego.

Może dlatego, że weksel jest zbyt dobry? :)

Trafił do mnie poniższy weksel:

Co my tu mamy. Nie widzę, w jakiej walucie weksel został wystawiony. Czyli weksel błędny. Nakazu zapłaty w postępowaniu nakazowym żaden sąd nie powinien wydać.

Czytajmy dalej. Remitentem jest Towarzystwo Finansowo Inwestycyjne. Nazwa trochę wybrakowana. Czy to jest działalność gospodarcza? Brakuje zatem nazwiska osoby fizycznej tę działalność prowadzącej. A może spółka prawa handlowego? Może. Ale brak jest w firmie (potocznie: w nazwie firmy) określenia właśnie formy prawnej.

Brak poprawnie wskazanego remitenta – nie powoduje co prawda nieważności weksla, ale skutkuje tym, że nie istnieje podmiot, którego nazwa brzmiałaby tak jak na wekslu, i aby miał on prawo dochodzić należności z tego właśnie weksla.

Ostrożnie spoglądamy na rewers weksla. Oto co widzimy:

Kolejny „kwiatek”. Na pierwszego indosanta „wpycha się” Towarzystwo Finansowo Inwestycyjne sp. z o.o.. Tym razem forma prawna jest już wskazana, ale właśnie dlatego nazwa remitenta nie pokrywa się z nazwą pierwszego indosanta.

Klasyczny przykład przerwanego szeregu indosów. Posiadacz weksla, choćby nie wiem po ilu kolejnych poprawnych indosach wszedł w posiadanie weksla, nigdy legitymacji formalnej mieć nie będzie, bowiem nie będzie mógł się wykazać nieprzerwanym szeregiem indosów.

Z takiego weksla sąd wydał nakaz zapłaty w postępowaniu nakazowym.

Pozwani z tego weksla wnieśli wiele różnych zarzutów, oprócz powyższych, próbowali wykazać świadome działanie na szkodę dłużnika przy dokonywaniu indosu, jednakże sąd I instancji oddalił powództwo, uzasadniając to jedynie… przedawnieniem roszczenia (zarzut podniesiony w toku procesu), bowiem z tego weksla z datą płatności w 2002r. powództwo zostało wytoczone dopiero w 2009r.

Przypomina mi się tak zwany powód Napoleona:

Pewnego razu cesarz Napoleon przejeżdżał przez niewielkie miasteczko francuskie. Zdziwiony tym, że nie powitały go salwy, pyta burmistrza:
– Dlaczego nie strzelacie z armat na moją cześć?
Powodów jest dwadzieścia – odpowiedział burmistrz. – Po pierwsze nie mamy armat. Po drugie… –
Dziękuje, to pierwsze wystarczy – odrzekł cesarz.

Podobnie może być z zarzutami do weksla. Wystarczy jeden, a dobry. Oczywiście warto pamiętać o tak zwanej ostrożności procesowej, niemniej jednak zarzut przedawnienia plus zarzut braku oznaczenia waluty plus zarzut przerwanego szeregu indosów to bardzo dobre trio, w takim przypadku poświęcanie swojego czasu na bardzo trudną próbę udowodnienia świadomego działania nabywcy na szkodę dłużnika (art. 17 prawa wekslowego) będzie najprawdopodobniej czasem zmarnowanym :)

Jakie praktyki wekslowe stosują firmy leasingowe?

Autor: Błażej Sarzalski

Ludzie czasem zmieniają samochody. Ja też potrzebowałem odmiany. Wypatrzyłem obiekt moich marzeń. Spełniał wszelkie moje potrzeby estetyczne, klasyczna linia nadwozia, precyzja wykonania, przestronne wnętrze, skóra, navi, dvd, 10 poduszek powietrznych i masę innych bajerów, do tego miał 170km, 350 Nm momentu obrotowego przy 1800-2500 obrotów i 8,7 sekundy do setki. Gdy usiadłem w jego wnętrzu poczułem, że ten samochód jest dla mnie.

Nie mogłem być chyba bardziej napalony na to małe monstrum. Oczami wyobraźni widziałem siebie za jego kierownicą.

Zebrałem więc kilka ofert leasingowych. Wybrałem jedną z najkorzystniejszych i umówiłem się na podpisanie umowy. W trakcie całego procesu doszło jednak do zgrzytu. Otrzymałem do podpisania pusty blankiet wekslowy (tzw. goły), który miał zabezpieczać… no właśnie, co?

Oświadczyłem wobec powyższego przedstawicielowi firmy, że wypełnię ten blankiet w taki sposób, że wpiszę miejscowość i datę wypełnienia weksla oraz oznaczenie remitenta, a na odwrocie zawrzemy informację, że weksel zabezpiecza konkretną umowę leasingu i sporządzona została do niego umowa wekslowa, zawarta w umowie leasingowej. Starałem się przy tym wytłumaczyć panu, że podpisywanie gołego blankietu wekslowego to wystawianie na siebie wyroku. Niestety pan nie przyjął argumentu, że weksel mógłby trafić w niepowołane ręce i zostać wypełniony przez np. jakąś panią Zosię (nic nie mam personalnie do pań o tym imieniu!) na sumę 2.000.000 zł i skutecznie pogrzebać mnie, moją rodzinę i moich zstępnych do siódmego pokolenia. Odpowiedź pana z funduszu: „Ale my jesteśmy rzetelną firmą leasingową!”

Wobec powyższego powiedziałem, żeby pan skonsultował się ze swoim prawnikiem. Pan wyszedł, wrócił po 5 minutach i powiedział, że jego prawnik wyraża zgodę tylko na to, by na odwrocie weksla napisać „Dot. umowy numer XXXYYY”. W moim mózgu miała miejsce szybka kalkulacja zysków i strat.

Zgodziłem się, ale powiedziałem, że napiszę rozszerzoną wersję, wedle następującej treści: „Do niniejszego weksla sporządzono deklarację wekslową zawrtą w pkt XII.15 umowy leasingu operacyjnego o numerze XXXYYY”. Sama treść porozumienia wekslowego była dla mnie umiarkowanie korzystna i brzmiała tak: „Leasingobiorca składa na żądanie Leasingodawcy do jego dyspozycji, weksel in blanco ze sweo wystawienia, który Leasingodawca ma prawo wypełnić na sumę odpowiadającą całości zadłużenia Leasingodawcy wobec Leasingobiorcy, łącznie z odsetkami oraz kosztami dotyczącymi umowy leasingowej nr XXXYYY oraz weksel ten opatrzyć datą płatności według swego uznania, zawiadamiając Leasingodawcę listem poleconym o tym fakcie na 7 dni przed terminem płatności. Leasingodawca ma prawo opatrzyć weksel miejscem płatności oraz klauzulą bez protestu”.

Nawiasem mówiąc, co wynikało z tej deklaracji? Ano to, że weksel powinien zawierać już datę i miejsce wystawienia, oznaczenie remitenta i mój podpis. Nie chcieli się jednak na to zgodzić, dlaczego? Próba nierzetelnego podejścia do klienta, czy też może niewiedza? Nie ważne, wróćmy do toku wydarzeń.

Ostatecznie awers weksla wygląda następująco:

Pracownik firmy leasingowej wyraził obawę, że „ten weksel nie przejdzie”. Prosił jednak aby dokonać zapłaty czynszu inicjalnego. Tak też zrobiłem, przekonany, że nikt normalny nie będzie chciał mnie zrobić „w jajo”. Dwa dni później zadzwonił do mnie pan z firmy leasingowej i powiedział, że „weksel nie został zaakceptowany w centrali” i w związku z tym musimy sporządzić nowy bo umowa nie została zarejestrowana i nie ma autoryzacji na podpis (tak, ja ją podpisałem, oni nie!).

Odparłem tedy, że nie interesuje mnie żaden inny weksel i nie chcę z nimi zawierać żadnej umowy, wobec czego proszę wydać mi weksel i zwrócić pieniądze. Po 15 minutach telefon: „Panie Błażeju, może w poniedziałek dyrektor wdroży specjalną procedurę dla Pana, bez weksla, bez zabezpieczeń”. Grzecznie odmówiłem. Po następnych 15 minutach telefon: „Panie Błażeju, mamy zgodę na nadzwyczajną procedurę bez weksla już dzisiaj”. Także odmówiłem. Przy okazji jednak nabrałem doświadczenia w negocjacjach z firmami leasingowymi ;)

Następnego dnia zwrócili mi weksel oraz czynsz inicjalny.

Nawet nie wiesz, z jak ciężkim sercem przyszło mi pokonać moją potrzebę posiadania nowego samochodu. Potrzeba bezpieczeństwa mojego majątku i mojej rodziny była jednak ważniejsza. Żadne dobro nie jest warte utraty całego majątku, na pewno nie samochód. Pomyśl o tym następnym razem, gdy będziesz podpisywać weksel.

Nasuwa się oczywiście też pytanie, jaki byłby scenariusz gdyby nie chcieli zwrócić pieniędzy i weksla? Dosyć prosty. Przyjąłbym, że zobowiązali się do realizacji umowy, wobec czego żądałbym jej wykonania, względnie ostąpiłbym od niej i żądałbym zwrotu pieniędzy. Na szczęście „poważna firma leasingowa” chociaż w tym zakresie nie robiła niepoważnych ruchów.

Jak żyć?

Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że nie powinno być w ogóle sporów dotyczących zapłaty weksla. Pomijając oczywiście zupełnie kryminalne przypadki, kiedy ktoś czyjś weksel fałszuje, wystawiając weksel godzimy się na zapłatę oznaczonej w nim sumy. Zasadniczo brak jest w prawie wekslowym miejsca na meandrowanie, wykręcanie kota ogonem, czy szukanie kruczków we wzajemnych relacjach stron – tak bliskich sporom na płaszczyźnie klasycznych umów cywilnych.

(nota bene: własnie dlatego Adam Szpunar przestrzegał, aby nie kopiować bezrefleksyjnie stosowanych zasad z prawa cywilnego do prawa wekslowego, ponieważ dojdziemy do głupot).

W praktyce jednak takie spory istnieją, a dotyczą zwłaszcza weksli in blanco, szczególnie bardzo popularnego, niestety, weksla gołego.

Piszą, nieraz dzwonią, do mnie ludzie z pytaniami jak mogą się bronić, jeśli ich weksel in blanco dostał się w niepowołane ręce, albo nawet jest nadal w rękach remitenta, ale ma on wobec nich złe zamiary. Zwykle okazuje się wówczas, że oprócz bardzo niebezpiecznego weksla w rękach rzekomego wierzyciela, wystawcy nie posiadają nawet poprawnie udowodnionego faktu zawierania z remitentem jakiejkolwiek umowy wekslowej (o dziwnym zwyczaju – kiedy remitenci nie dają wystawcom podpisanych przez siebie umów wekslowych pisałem tutaj).

Powstaje wówczas pytanie: Co robić?

Uczciwie przyznaje: Nie wiem. A nawet więcej: Nic się nie da zrobić.

Po pierwsze – nie ma sposobu na to, aby się zabezpieczyć po fakcie podpisania i rozprzestrzenienia praktycznie czystych kartek, jakimi są właśnie weksle gołe. Nie ma takiej czarodziejskiej prawnej różdżki, która by zabezpieczyła takiego niefrasobliwego wystawcę. Można tylko powiedzieć: masz nauczkę, na przyszłość może będziesz już wiedział. Pół biedy, jeśli nauczka kosztuje 1000zł, gorzej, jeśli ćwierć miliona.

Po drugie: zwątpiłbym w sensowność weksli, jeśli tak łatwo by było obalić tak bezwarunkowe i abstrakcyjne zobowiązanie (patrz pierwszy akapit :)

Takich „nierozwiązywalnych” problemów jest kilka rodzai:

1. Zaginięcie – prawdziwe lub rzekome – weksla u remitenta, co okazuje się po rozwiązaniu umowy. Remitent nie chce zwrócić weksla, bo go nie ma, co może zrobić wystawca? Nic. Nawet nie ma podstaw do umorzenia weksla…

2. Wykorzystywanie weksla in blanco w złych zamiarach przez remitenta, podczas gdy wystawca nie posiada dowodu zawarcia umowy wekslowej. Co może zrobić wystawca? Modlić się, aby sąd uwierzył mu na słowo, że uzupełnienie weksla zostało dokonane przez remitenta wbrew ustnym ustaleniom.

3. Wykorzystanie weksla in blanco „gołego” przez osobę, która nabyła weksel w złej wierze i wypełniła go na swoje dane, ale w ten sposób, że z treści weksla nie wynika, iż był to kiedyś weksel in blanco zabezpieczający roszczenie dla innego podmiotu. Postępowanie – analogicznie jak w puncie 2.

Zasadniczo przed większością tego typu sytuacji można się zabezpieczyć (lub zniwelować związane z nią niekorzystne skutki), stosując zasady opisane w bezpiecznym wekslu in blanco, a najlepiej – nie stosować w ogóle weksla in blanco zastępując go odpowiednim do umowy wekslem zupełnym lub kilkoma takimi wekslami.

Zatem zasada jest prosta – mądrym można być tylko przed szkodą. Po szkodzie – można tylko liczyć na szczęście (wręczanie komuś „weksla gołego” nazywam czasem ostrą jazdą bez trzymanki.) Niektórzy lubią ryzyko, tutaj jednak jest samo ryzyko, bez przyjemności. Chyba, że faktycznie coś bardzo cennego – przyjemnego za taki podpisany i wręczony weksel otrzymamy? Tak czy siak do polecenia wyłącznie dla osób, dla których nieposiadanie do końca życia żadnego zapisanego na siebie majątku i zabór prawie wszystkich legalnych dochodów „nie wadzi”.

Obok widzicie popularną w wesołych miasteczkach maszynę do „swobodnego spadania” – wsiadasz na krzesełko, które jest podnoszone na wysokość kilkudziesięciu metrów (nieraz prawie do 100m), skąd następuje swobodny, zgodny z naturalną siłą grawitacji, spadek, wyhamowany tuż nad ziemią. Kilka razy uczestniczyłem w takiej przyjemności i nie widziałem śmiałka, który by chciał uczestniczyć w tym bez zapiętych pasów (to nic, że nie było nawet takiej praktycznej możliwości). Zły weksel in blanco bez umowy? To jak wsiadanie na swobodnie spadające krzesełko bez zapięcia pasów. Tylko konsekwencje odsunięte w czasie („ludzie o wiele częściej waliliby się młotkiem w palec, gdyby ból następował dopiero po roku” – szczera prawda, doskonale tłumacząca występowanie takich, a nie innych praktyk w stosowaniu weksla in blanco).

Błażej Sarzalski zwierzył mi się ostatnio, że próbował wynegocjować brak konieczności podpisywania weksla in blanco „gołego” dla firmy leasingowej przy zakupie swojego samochodu. Jak się to skończyło? Obiecał mi, że napisze o tym tutaj na blogu w przyszłym tygodniu. Sam jestem ciekaw :) Zapraszam zatem również w jego imieniu.

Nieznajomość prawa już nie szkodzi

Są takie orzeczenia, które burzą moją wiarę w sensowność i logiczność prawa. Przede wszystkim dotyczy to wyroków, które godzą w dwie najważniejsze – moim zdaniem – zasady prawa – chcącemu nie dzieje się krzywda oraz nieznajomość prawa szkodzi.

Tym razem – nie po raz kolejny już, niestety – brutalnie zgwałcona została druga z wymienionych zasad.

Sprawa dotyczyła osiemnastoletniej pani, która poręczyła weksel dla banku za swoją mamę. Dochodzony dług był spory, bowiem wynosił pół miliona złotych. Poręczycielka żądała sądowego ustalenia nieważności jej poręczenia, ponieważ rzekomo w momencie składania podpisu „nie była świadoma” tej decyzji.

Sądy – okręgowy i apelacyjny – oddaliły pozew, jednak Sąd Najwyższy przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Nie oznacza to oczywiście zakończenia sprawy na korzyść poręczycielki, niemniej jednak sam fakt, że w ogóle skuteczność zaciągnięcia zobowiązania wekslowego może być z tego powodu wzruszana, budzi mój sprzeciw.

Znajomość obrotu wekslowego wcale nie jest powszechna, często wiedzy na ten temat nie mają przedsiębiorcy z dużym doświadczeniem, nie można więc przyjmować, że ma ją osiemnastoletnia ucząca się osoba. – tak sąd tłumaczył swoją decyzję.

Sytuacja, w której podpis pod umową, a zwłaszcza pod wekslem, może nic nie znaczyć, bo „powód nie wykazał, że podpisujący rozumiał, co podpisuje”, powoduje u mnie ciarki…

Można uznać, że w tym przypadku sąd wydał wyrok na zasadzie „dobry Antek z cudzej torby” – poręczycielka ma szansę dostać od sądu ładny prezent z kieszeni banku.

Prawdziwość przekonań warto jednak sprawdzać w poważnych sprawach, takich jak własne pieniądze. Ciekaw jestem, czy sąd tak chętnie darowałby długi należące się jego pośredniemu pracodawcy, czyli Skarbowi Państwa.

Czy jest na sali jakiś przedsiębiorca?

Czy czytał ustawę o VAT?

Czy ją zrozumiał?

Obstawiam, że 99% przedsiębiorców, nie tylko osiemnastoletnich, nie zna ustawy o podatku od towarów i usług nawet w stopniu średnim. Mało tego – nie ma szans jej poznać w stopniu zadowalającym, ponieważ ustawa jest zbyt trudna do jej powszechnego rozumienia.

Czy zatem można powiedzieć, że płacenie podatku VAT nie jest konieczne, skoro znajomość szczegółowych zasad rozliczania podatku VAT wcale nie jest powszechna, często wiedzy na ten temat nie mają przedsiębiorcy z dużym doświadczeniem, a rozbieżności w interpretacji zapisów ustawy istnieją nawet wśród specjalistów. Nie można więc przyjmować, że wiedzę o ustawie ma losowo wybrany przedsiębiorca.

Obawiam się, że konsekwencji w tym zakresie już by zabrakło. I słusznie, sprawdzenie tej teorii na „prawdziwych pieniądzach” szybko by wykazało, że jest ona nic nie warta.

A czy samo prawo i zasady wekslowe są trudne? Moim zdaniem – nie. Według mnie prawo wekslowe jest jedną z najlogiczniejszych ustaw.

Maj 2012 – czego internauci szukali o wekslach

W zeszłym miesiącu blog odwiedziło ponad 8800 unikalnych użytkowników. Dziękuję:)

Statystyki oglądalności bloga remitent.pl w maju 2012r.

Najciekawsze pytania z google:
– Czy mogę dochodzić roszczenia z weksla tylko od części wystawców? – możesz, tylko po co się tak ograniczać? Chyba że faktycznie z jakichś powodów nie chcemy dochodzić należności od niektórych z dłużników wekslowych. Należy jednak pamiętać, że jak przyjdzie nam na to ochota w przyszłości, należność będzie już zapewne wobec nich przedawniona.

– Czy weksel traci ważność po 5 latach? – nie, nie ma przepisu, który by określał, że każdy weksel po 5 latach traci ważność (w rozumieniu – od dnia wystawienia bez względu na termin płatności). Nie oznacza to jednak, że każdy upływ 5 lat jest zawsze dla weksla bezpieczny. Jeśli te 5 lat będą mijać od dnia płatności, to – oczywiście – weksel się przedawni.Tak więc zależy to od konkretnej sytuacji i konkretnego weksla.

– Czy wskazanie adresu pod wekslem jest domniemanym adresem dla doręczeń? – jeśli mamy na myśli postępowanie sądowe, to w pozwie powód powinien podać adres zamieszkania pozwanego. Aktualny adres. Jako że adres podany na wekslu może być już nieaktualny, uważam, że nie stanowi on domniemania, że jest to adres, pod który można doręczyć pozew. Zasadniczo powód przed wytoczeniem powództwa powinien zorientować się odnośnie aktualnego adresu zamieszkania pozwanych stron.

– Czy sfałszowany podpis zawsze ustali grafolog? – świat byłby zbyt piękny, gdyby było tak prosto. Niestety nie :) Zawsze jednak istnieje zasada – im więcej próbek, tym lepiej, stąd szczerze polecam (nie tylko z uwagi na grafologa) – wystawianie weksla wypisanego własnoręcznie przez wystawcę.

Zapraszam na blog w czerwcu! :)