Wiadomości o wekslach nigdy zbyt wiele. Na ten temat powstało mnóstwo książek, a sądy wydały dużą ilość orzeczeń. Ustawa – i bardzo dobrze – nie zmieniła się od dziesiątek lat, przez co obecnie możemy korzystać z dorobku autorów i sędziów tworzących i orzekających nawet przed wojną.
Kiedyś wiedzę o wekslach wynosiło się z życia – z domu, z pracy, z popularnych czasopism (np. „Prawo Wekslowe i Czekowe„, „Miesięcznik Prawa Handlowego i Wekslowego„), obecnie sytuacja jest zgoła odmienna.
Nie radzę zaczynania swojej przygody z wekslami od lektury Ustawy. Pomijając już fakt, że operuje ona niezrozumiałymi dla laika terminami (które zresztą nie są w pełni zrozumiale dla dzisiejszego czytelnika wyjaśnione), to jeszcze jest napisana w formie „pułapki odwrotnej kolejności” – przez pierwsze 100 artykułów opisuje weksel trasowany, by później, niejako mimochodem, wspomnieć o najpopularniejszym dziś wekslu własnym wraz z instrukcją jak należy stosować poprzednie przepisy (najważniejsze: zastąpić trasata wystawcą). Z ustawy na pewno nie nauczysz się prawa wekslowego, chyba że masz już solidne podstawy.
Napiszę przewrotnie: z literatury polecam jedynie wydania przedwojenne oraz, oczywiście, ich powojenne wznowienia. Był to okres faktycznego rozwoju weksli, zarówno pod względem praktycznym (duża liczba przedsiębiorców stosujących ten sposób zabezpieczenia transakcji), jak i teoretycznym (wynikająca z tego duża liczba orzeczeń sądów, rozstrzygająca sporne kwestie). Glasner, Thaler, Doliński, Namitkiewicz, Górski, Honzatko, Rosenblüth (Różański) i wielu innych, to uznani prawnicy, których lekturę książek i artykułów dotyczących weksli polecam.
W okresie PRL z oczywistych powodów (socjalistyczna gospodarka) popularność weksli została zdławiona. To w tym czasie wydano książkę Ignacego Różańskiego, który – prawdopodobnie jako warunek ukazania się – weksel potępił:
“Już z samym pojęciem wekslu łączy się często w naszej wyobraźni wyzysk, którego narzędziem był weksel przez całe wieki. Zarówno w życiu, jak i w literaturze – w powieściach i utworach scenicznych formacji kapitalistycznej spotykamy często charakterystyczny obraz wyzysku stosowanego przez chciwych lichwiarzy, którzy do sumy pożyczkowej doliczali lichwiarskie odsetki i zmuszali dłużnika do podpisywania wekslu na sumę obejmującą takie odsetki, bardzo często przewyższające sam kapitał. Lichwiarz puszczał taki weksel w obieg, a wobec nabywcy dłużnik w zasadzie nie mógł się bronić zarzutem, że przeważającą część długu wekslowego stanowią lichwiarskie odsetki.” (Ignacy Różański, Podręcznik prawa wekslowego wraz ze wzorami weksli, Warszawa 1957)
W III RP nie sposób było wymyślić niczego nowego. Większość książek opiera się na przedwojennych informacjach. Weksle – wydaje się – powróciły do łask, jednak najczęściej jako weksle kaucyjne (w najgorszej formie – in blanco, często nie zabezpieczone przed nieuprawnionym ich wypełnieniem). Jako wyjątek polecam książkę Jana Bednarczyka Weksel w przystępny sposób, która językiem zrozumiałym dla dzisiejszego czytelnika wyjaśnia meandry prawa wekslowego – od zupełnych podstaw. Książka ta z pewnością byłaby zbyt prosta dla przedwojennego czytelnika, dziś jest dobrym starterem dla osób chcących poznać szerokie podstawy tej dziedziny prawa.
Spis przedwojennej literatury wekslowej, wraz z krótkim opisem każdej pozycji znajduje się tutaj.
Rzeczywiście, do zrozumienia ustaw niezbędna jest uprzednia lektura publikacji prawniczych, które umiejętnie tłumacz kwestie, które potem znajdują się w ustawie. Z resztą dotyczy to nie tylko tematyki wekslów, ale także każdej innej dziedziny prawa.
Wekslów? Weksli? …:)
hmm każdy może zrobić mały błąd :)
dobry post
Czy istnieje jakaś pozycja, która uwzględnia najnowsze poglądy doktryny i orzecznictwa, jak również najnowsze orzeczenia SN? Bo tych z 2010 raczej Panowie przedwojenni nie mieli okazji przewidzieć?
Jak ktoś coś takiego zna to chętnie poznam.
Czy Heropolitańska jest tą obszerną publikacją wartą szczególnej uwagi? A może Czarnecki?
@Kurd Duppel – każda pozycja, im nowsza, tym większa szansa, że będzie zawierała w sobie uwzględnione najnowsze orzecznictwo. Z tym „nieprzewidzeniem” bym nie przesadzał, nie sądzę, aby obecnie były rozstrząsane w sądach jakieś nowe problemy. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że właściwie wszystko już było, a część „sporów” wynika z tego, że ktoś nie zadał sobie trudu sięgnięcia do starych orzeczeń. Różnica jest może taka, że kiedyś sądy rozumiały, że weksel oznacza zobowiązanie do zapłaty, a obecnie czasami jest nawet problem z uzyskaniem nakazu zapłaty, bo dla niektórych weksel to za mało na takie postępowanie…