Kilka tygodni temu zadzwonił do mnie redaktor… mniejsza o nazwiska, bo kto inny się przedstawił, a kto inny się podpisał pod artykułem, więc może ujawnianie nazwisk byłoby odkrywaniem tajemnicy, która ma być zasłonięta :)
Zatem zadzwonił pan redaktor, i pięknym głosem (dosłownie; powinien pracować w radio, marnuje się w mediach pisanych:) powiedział, że pisze artykuł o kieleckich wekslach dla tytułowego czasopisma, i że widzi, że ja śledzę sprawę regularnie, i czy nie mógłbym udzielić kilku informacji. Wypowiedziałem się zatem na dobrze przygotowane pytania w temacie tego, kto odpowiada przed poszkodowanym za wypłynięcie weksla, oraz o czym należy pamiętać przy podpisywaniu weksla in blanco.
W kwestii tego, kto odpowiada, nie chciałem odpowiadać truizmem, że ten, kto weksel ukradł i wypełnił, więc dodałem o zapominanej zwykle sprawie, że także na remitentach spoczywa obowiązek odpowiedniego przechowywania weksli. Dlatego też dziwię się, że nikt nie raczy sprawdzić banku Getin Noble Bank SA jak obecnie przechowują weksle, jakie formy weksli żądają do podpisu w tej chwili, oraz dlaczego kiedyś weksli sami nie przechowywali, tylko trzymali je miesiącami u pośredników – i czy stan taki występuje też obecnie.
W temacie poprawnego weksla in blanco mówiłem o klauzuli nie na zlecenie, czy o wskazywaniu remitenta już w momencie wystawiania weksla. Niestety niuanse klauzuli nie na zlecenie okazały się zbyt trudne, aby pojawić się w poradniku :)
Zatem na podstawie opowieści jednej z poszkodowanych – Lidii Starosz – powstała taka oto historia.
Najnowsze komentarze do wpisów