Weksel jest papierem cennym. Ustanawia zobowiązanie bezwarunkowe, niezależne od jakiegokolwiek zdarzenia. Ustala dług pieniężny, ściśle określony co do sumy. Zawiera abstrakcyjną obietnicę zapłaty. Obietnicę jednostronną w której wierzyciel ma jedynie prawa, a nie obowiązki. Jest przeważnie papierem obiegowym na zlecenie. Musi zadość czynić pewnym warunkom formalnym, a przede wszystkim zawierać wzmiankę, iż jest wekslem. Zobowiązuje ‘wekslowo’ wszystkie osoby, które się na nim podpiszą.

Przegrał w pierwszej instancji – czy jest sens apelować?

Na forum wekslowym pojawiło się pytanie czytelnika, który przegrał sprawę w pierwszej instancji. Swego czasu wystawił on weksel na zabezpieczenie roszczeń:

Weksel własny
miejscowość, data 8 listopad 2014r.

Za okazaniem zapłacę ten weksel na rzecz… sumę xxx, słownie, płatny w miejscowość

podpis wystawcy nazwiskiem

Treść ręcznie naniesionego indosu:
Zstępuje bez obliga na rzecz (wskazanie firmy spółki i numeru krs) z siedzibą …, miejscowość, data (2016 rok) i podpis imieniem i nazwiskiem

Jako że roszczenie, które weksel zabezpieczał, według wystawcy nie istniało (zostało spłacone lub nie powstało), pozwany próbował bronić się przed sądem takimi zarzutami. Sąd zarzutów nie przyjął, uznając ochronę wierzyciela wynikającą z art. 17 prawa wekslowego.

Czy słusznie?

Należy wiedzieć, że ochrona wierzyciela zachodzi wyłącznie w przypadku, kiedy nabędzie on weksel przez indos. Tymczasem w tym przypadku upłynął już ponad rok od daty wystawienia weksla płatnego za okazaniem. Po tym czasie, tak samo jak po upłynięciu terminu płatności weksla płatnego w danym dniu, dokonywanie późniejszych indosów jest co prawda możliwe, ale mają one skutki wyłącznie zwykłego przelewu wierzytelności.

Konsekwencją tego jest fakt, że nabywca weksla ze skutkami przelewu nie korzysta z ochrony przed zarzutami, które pozwany może mieć wobec poprzedniego wierzyciela wekslowego.

Sąd zatem nie zauważył tego faktu, może dlatego, że i sam pozwany nie zwrócił na to uwagi i nie zastosował takiej argumentacji. Być może sprawa zostanie naprostowana w apelacji :)

O zaletach oszustw na dużą skalę

Przy okazji relacjonowania kieleckiego procesu wekslowego i wielogodzinnego odczytywania aktu oskarżenia żartowałem, że gdyby poszkodowanych w tamtej sprawie było więcej, proces utknąłby w miejscu z powodu formalnego obowiązku odczytywania danych wszystkich pokrzywdzonych.

Nie bez satysfakcji z potwierdzenia własnych przemyśleń, ale i ze współczuciem dla wielu mądrych osób, które muszą działać w otoczeniu niemądrych zasad, przeczytałem, że odczytywanie wyroku w sprawie 18 tysięcy poszkodowanych w Amber Gold potrwa 3-4 miesiące, i to tylko z tego powodu, że sąd ma się zbierać i odczytywać wyrok aż 4 razy tygodniowo.

Łatwo zatem obliczyć, że jeśli poszkodowanych byłoby milion osób (rzecz wcale nie niemożliwa, wziąwszy pod uwagę masowość internetu i jakieś wymyślne niewielkie oszustwo, na które mogłoby się nabrać dużo osób), odczytywanie wyroku trwałoby 13 lat. Z kolei przestępca oszukujący połowę dorosłych Polaków byłby już że facto bezkarny.

Ujawnił korupcję Philips i szpitali – uderzyli w niego wekslami

Jak wiadomo, połączenie „dziennikarstwa śledczego” z wekslami rzadko kiedy się udaje. Starzy czytelnicy bloga pamiętają zapewne reportaż Życie jak w Madrycie – a potem 300 tysięcy zł długu, gdzie wystawcy narzekali, że podpisali weksel na zabezpieczenie swoich długów, a potem muszą go spłacać, o poręczycielu, który poręczył za weksel, a potem się dziwił, że musi spłacać, bo myślał, że to tak na niby, czy o Domach za pożyczkę, gdzie udający eksperta profesor dr hab. Andrzej Bień wypowiada się na temat, którego nawet poprawnie nie umiał przeczytać lub usłyszeć.

Dzisiaj omówimy materiał w Superwizjerze. Bohaterem jest Marian Kulig, który miał ujawnić korupcję na styku firmy Philips i dyrektorów szpitali. Sprawa jest stara, więc już w roku 2013 można było przeczytać, że kilka osób było w jej związku skazanych.

Marian Kulig zarzuca firmie Philips, że w zemście za ujawnienie korupcji, posłużyła się firmą windykacyjną, na rzecz której dokonała cesji przysługującej jej od niego wierzytelności. Początkowo w sumie 800 tysięcy złotych. Po dokonaniu cesji Marian Kulig uznał swój dług i wystawił na rzecz firmy windykacyjnej, na zabezpieczenie jego spłat, aż 9 weksli in blanco. Reporterzy TVN twierdzą, że były to weksle trasowane, i że to trasaci (dłużnicy Mariana Kuliga) mieli spłacić ten dług.

Jednak zamiast tego, już miesiąc później prezes firmy windykacyjnej wypełnił jeden z weksli sumą 800 tysięcy złotych i zażądał zapłaty całej kwoty od Mariana Kuliga.

Zarzut poważny, pan Marian może czuć się poszkodowany, jednakże wątpliwości wzbudzają dwa fakty.

Po pierwsze TVN pokazało ten trasowany weksel, i okazało się, że nie jest to weksel trasowany, tylko weksel własny. Zatem z tak wystawionego weksla nigdy nie odpowiadałby dłużnik Mariana Kuliga, tylko sam Marian Kulig (lub spółka-wystawca, która weksel wystawiła).


Po drugie – nawet przyjąć tymczasowo, że rzeczywiście Marian Kulig wystawił weksel trasowany, i że głównym dłużnikiem wekslowym miał być dłużnik wystawcy, nie zmienia to faktu, że wystawca również z takiego weksla odpowiada za zapłatę, zatem nie może on czynić zarzutu wierzycielowi, że przyszedł do wystawcy po zapłatę z weksla trasowanego.

Dobrze, jeden weksel został wykorzystany, pozostało jeszcze 8 weksli. Firma Philips dokonała drugiej cesji wierzytelności na rzecz tej samej firmy windykacyjnej, ale już na sumę 9 milionów złotych. Firma windykacyjna wypełniła drugi z weksli na taką właśnie sumę i należność zwindykowała przez komornika.

Marian Kulig twierdzi, że wypełnienie drugiego weksla odbyło się wbrew zawartemu porozumieniu, ponieważ weksle miały zabezpieczać tylko pierwszy dług, na sumę 800 tysięcy. Nie wiem, czy wystawca składał zarzuty do sprawy cywilnej na tę okoliczność, ale w czasie kręcenia odcinka tego reportażu (a było to chyba 5-6 lat temu) toczyła się sprawa karna na tę okoliczność.

Przez ten dług firma pana Kuliga zbankrutowała.

Weksle były podpisywane w roku 2006, blog ten jeszcze nie istniał i niestety nie mogłem pomóc panu Kuligowi w podjęciu dobrych decyzji biznesowych. Warto jednak z tej sprawy wynieść nauczkę na przyszłość.

Po pierwsze – należy upewnić się, co podpisujemy i dlaczego. Jeśli pan Marian myślał, że wystawiając weksel trasowany, pozbędzie się odpowiedzialności za dług i sceduje go na swoich dłużników – to niestety mylił się, albo udzielona mu porada przez jego doradcę/prawnika była błędna.

Po drugie – należy zachować szczególną ostrożność przy wystawianiu weksli in blanco, zwłaszcza w tak dużej liczbie (9), najlepiej z uwzględnieniem moich porad w tym zakresie, ponadto wszelkie porozumienia wekslowe należy zawierać w formie pisemnej, z podpisami obydwu stron, aby nie dopuszczać do sytuacji, kiedy jedynym dowodem naszych racji są nasze zeznania, podczas gdy druga strona ma w ręku weksel (ma nawet nabyte roszczenie podstawowe) i już doprowadziła do bankructwa naszej firmy.

Co bym poradził panu Marianowi w 2006 roku? Jeśli chcesz uznać roszczenie na 800 tysięcy, wystaw weksel na 800 tysięcy, a nie 9 weksli in blanco. Nie doprowadzisz to do tego, że firma windykacyjna może posłużyć się kolejnym wekslem i wystawiać go nawet na istniejące roszczenia. Jeśli chcesz spłacić dług swoimi wierzytelnościami – można to zrobić, ale wymaga to współudziału z dłużnikami, i na pewno nie w ten sposób, że wystawia się rzekomo weksel trasowany, który wygląda jak weksel własny, a nawet poprawnie wystawiony weksel trasowany nie likwiduje długu, który masz. Już abstrahując od tego, ile złej wiary, złośliwości i zemsty było po stronie Philipsa i firmy windykacyjnej, to błędy prawne poczynione przez pana Mariana dały im narzędzie, które doprowadziło niestety do bankructwa dłużnika.

..

Wpis tymczasowo usunięty. W razie potrzeby zapraszam do kontaktu. (blog@remitent.pl).

Robert Gwiazdowski wchodzi do polityki – a co z jego wekslem?

O tym polityku ekonomiście pisałem już 8 lat temu kiedy – zaczynając działalność blogową – obiecywał, że nie wejdzie do polityki, na dowód czego miał wystawić swojemu koledze weksel, który ten będzie mógł go użyć w sytuacji, kiedy jednak do polityki wejdzie. Trochę żałowałem, bo zawsze brakowało mi polityków o zdroworozsądkowym ekonomicznym podejściu.

Co się stało z wekslem, skoro Robert Gwiazdowski do polityki wszedł? Sam to najlepiej wyjaśnił w poniższym filmie.

W skrócie: weksel nadal pozostaje u kolegi, ale obiecał go nie wypełniać. Można domniemywać, że zawarto aneks do deklaracji wekslowej :) Pozostaje mieć nadzieję, że weksel nie będzie użyty do szantażu polityka R.G.

O orzeczeniu TSUE

wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 13 września 2018 r. w sprawie Profi Credit Polska S.A. (C‑176/17)
Artykuł 7 ust. 1 dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich należy interpretować w ten sposób, iż sprzeciwia się on przepisom krajowym takim jak te będące przedmiotem postępowania głównego, pozwalającym na wydanie nakazu zapłaty opartego na wekslu własnym, który stanowi gwarancję wierzytelności powstałej z umowy kredytu konsumenckiego, w sytuacji gdy sąd rozpoznający pozew o wydanie nakazu zapłaty nie jest uprawniony do zbadania potencjalnie nieuczciwego charakteru warunków tej umowy, jeżeli sposób wykonania prawa do wniesienia zarzutów od takiego nakazu nie pozwala na zapewnienie przestrzegania praw, które konsument opiera na tej dyrektywie.

Przypisywane jest Adamowi Szpunarowi, znanemu prawnikowi i autorowi komentarza do prawa wekslowego powiedzenie, aby nie mieszać prawa cywilnego z prawem wekslowym, bo się dojdzie do głupot.

Niestety na naszych oczach do takich głupot właśnie doszliśmy, w sytuacji, kiedy weksla nie traktuje się jak weksla, tylko jak załącznik do jakiejś umowy cywilnej, z czego chce się wyciągać wniosek, że bez tej umowy weksel miałby być nieważny.

Jeśli przedsiębiorca będzie chciał dochodzić należności z weksla, który był zabezpieczeniem roszczenia wynikającego z umowy o kredyt konsumencki, to do pozwu, oprócz weksla, powinien dołączyć także tę umowę, aby sąd mógł zbadać, czy nie zawiera ona klauzul niedozwolonych.

Idea może i słuszna, ale realizacja tej idei jest już spartaczona. I tak jak nie byłoby wątpliwości, gdyby po prostu zakazać zabezpieczać umowy o kredyt konsumencki wekslami, skoro mądrzy ludzie uznają, że konsument z tytułu takiej umowy nie może być nękany postępowaniem nakazowym, tak w tym przypadku pragnienie stosowania takiej ochrony konsumenta daje konieczność zadania pytania: ale jak? I czy w ogóle unijni sędziowie wiedzą co to jest weksel i jak się go u nas stosuje?

Jak sąd ma poznać, że weksel zabezpieczał roszczenie o kredyt konsumencki, aby miał uzasadnienie nie tylko do niewydania nakazu zapłaty (bo z tym nigdy polski sędzia nie miał problemu), ale nawet i zaocznego oddalenia powództwa?

Co ma zrobić posiadacz weksla, który nie zawarł z wystawcą umowy o kredyt konsumencki, a weksel był zapłatą wynikającą z umowy niezawartej w formie pisemnej?

Co ma zrobić poręczyciel wekslowy, który dług spłacił, i chce dochodzić należności od wystawcy? Co ma zrobić w podobnej sytuacji nabywca weksla na drodze indosu? (Tak, wiem, weksli zabezpieczających kredyt konsumencki „nie można” wystawiać z możliwością indosu, ale co wówczas, jeśli mimo takiego zakazu wystawca taki weksel wystawi? Albo jeśli weksel rzeczywiście nie zabezpieczał takiego roszczenia, ale siłą rzeczy [RODO!:] nabywca weksla nie dysponuje umowami lub ustaleniami, które legły u podstawy wystawienia weksla?)

Czy ograniczenie dotyczące zabezpieczenia umowy o kredyt konsumencki nie dotyczy weksli będących spłatą roszczenia z umowy o kredyt konsumencki?

Czy wystarczy, aby wierzyciel w pozwie wskazał, że weksel nie był zabezpieczeniem roszczenia o spłatę kredytu konsumenckiego?

Powyższe to tylko część pytań, jakie się nasuwa po wydanym orzeczeniu, część to wskazówki sugerujące jak mogą zachowywać się podmioty, które by chciały ten wyrok „obejść”.

Niewątpliwie będziemy żyć w czasach bałaganu prawnego, tych „szpunerowych głupot”. Jak będzie wyglądać to w praktyce – będzie można ocenić tylko „w boju”.

„Sam weksel in blanco to za mało do zasądzenia roszczenia”

Dzisiaj w serwisie prawo.pl została opublikowana historia pewnej sprawy wekslowej przed sądem rejonowym.

Streszczając (poszukującym szczegółów zachęcam do lektury całości) – firma wypełniła weksel in blanco, wytoczyła powództwo, sąd przy całkowitej bierności pozwanego w wyroku zaocznym oddalił powództwo, ponieważ powód nie przedstawiając oprócz weksla także umowy wekslowej i umowy pożyczki, którą weksel zabezpieczał, nie pozwolił sądowi na „sprawdzenie poprawności wypełnienia weksla”, co miało skutkować „nieudowodnieniem roszczenia”, ponieważ „roszczenie wynikające z weksla in blanco powinno mieć oparcie w źródle zobowiązania, czyli w umowie, która mogłaby zostać zweryfikowana przez sąd”.

Wyrok ten budzi mój sprzeciw, a nawet zdumienie.

Po pierwsze trudno powiedzieć, że tutaj jakiekolwiek roszczenie wynikało z weksla in blanco. Nie wiem, czy to skrót myślowy użyty tylko przez autora artykułu (mam nadzieję), czy termin użyty w uzasadnieniu wyroku sądu (już gorzej, bo świadczy o niewiedzy sądu), ale jestem pewien, że powództwo nie było oparte o weksel in blanco, ponieważ weksel in blanco z definicji jest wadliwy formalnie (nie zawiera wszystkich elementów weksla), a powód musiał dołączyć do pozwu weksel zupełny, który być może kiedyś był wekslem in blanco, ale już nie jest.

Po drugie – nieprawdą jest, że poprawnie wystawiony weksel to za mało, aby sąd mógł wydać nakaz zapłaty. Jest to niewątpliwie sprzeczne z przepisami kodeksu postępowania cywilnego, zgodnie z którymi do wydania nakazu zapłaty w postępowaniu nakazowym potrzebujemy (jedynie) poprawnie wypełnionego weksla, którego prawdziwość i treść „nie nasuwają wątpliwości”.

W tej sprawie sąd popełnił dwa błędy – po pierwsze nie wydał nakazu zapłaty z poprawnego formalnie weksla, po drugie powództwo oddalił pomimo zupełnej bierności pozwanego, czyli w sytuacji braku zarzutów z jego strony. Sąd zatem z urzędu oraz przy braku dowodów, czyli bezprawnie, zastosował zarzut „wypełnienia weksla niezgodnie z zawartym porozumieniem”, co może być ponadto uznane za nierówne traktowanie stron procesu (skoro to sąd sam z siebie wymyśla możliwe do podniesienia zarzuty).

Błędnie zastosowano również art. 6 kodeksu cywilnego, traktującego o rozkładzie ciężaru dowodu. Skoro bowiem powód dysponował prawidłowo uzupełnionym wekslem, to na etapie wytaczania powództwa sprostał swojej części obowiązku wykazania roszczenia co do kwoty i terminu płatności. Dalsze zarzuty, w tym zarzut uzupełnienia weksla na nieistniejące roszczenie, powinien być nie tylko podniesiony przez pozwanego, ale i to na pozwanym spoczywa ciężar udowodnienia tego zarzutu.

Zatem wydany wyrok oparty był na niepodniesionym zarzucie i na podstawie hipotetycznych dowodów, które w żaden sposób nie zostały przedstawione. Niestety wyrok ten został podtrzymany w apelacji, a z uwagi na niewielką wartość przedmiotu sporu kasacja nie przysługuje.

Wniosek? Nie warto przyznawać się przed sądem bez istotnego powodu, że weksel był kiedyś wekslem in blanco oraz na etapie wydawania nakazu zapłaty informować o szczegółach porozumień pozawekslowych. Może to też pole do powstania wyspecjalizowanych spółek zajmujących się wyłącznie skupem na drodze indosu i windykacją papierów wartościowych, już nie w celu ochrony przed zarzutami pozwanych, tylko w celu zwiększenia ochrony przed absurdalnymi orzeczeniami sądów?

Wniosek drugi – omijać rejon sądu okręgowego w Łomży :)

Czy można powiedzieć o wekslu, że jest „fałszywy”? – o fałszywych podpisach na wekslu

W ostatnim czasie napisało do mnie kilka osób z pytaniami dotyczącymi weksli, które można sprowadzić do wspólnego mianownika pt. „weksel sfałszowany”. Wysłuchane (przeczytane) opowieści, zwłaszcza niektóre zachowania prokuratorów lub sędziów, trochę zmroziły mi krew w żyłach, trochę przypomniały powiedzenie przypisywane Axelowi Oxenstiernie – „Czyż nie wiesz, mój synu, jak mało trzeba rozumu do rządzenia światem”… Skusiło mnie to do napisania tego krótkiego poradnika, bez większej nadziei, że podniesie to poziom orzecznictwa lub działań prokuratury, ale niech przynajmniej podsądni, często oskarżani niesłusznie na zasadzie „kowal zawinił, cygana powiesili” mają szansę choć na podjęcie skutecznej obrony.

Do rzeczy :)

Trzy sposoby na „sfałszowanie” weksla

Pierwszy z nich, to podrobienie podpisu – wystawcy, poręczyciela, tudzież innego dłużnika wekslowego – i ten przypadek chciałbym omówić w tym wpisie. Drugi z nich, to przerobienie treści weksla w ten sposób, aby z jego oryginalnego brzmienia powstało inne, zwykle korzystniejsze dla fałszerza. Trzeci sposób, to wykorzystanie czyjegoś podpisu położonego w innym celu niż zaciągnięcie zobowiązania wekslowego (na przykład wycięcie oryginalnego podpisu z umowy, wykorzystując fakt, że pomiędzy końcem treści umowy, a podpisem jest kilka centymetrów pustego miejsca) i naniesienie nad nim treści weksla.

Każde z tych działań jest moralnie naganne oraz karalne w naszym kodeksie karnym. Słuszne to i sprawiedliwe, ale tylko wówczas, jeśli ręka sprawiedliwości dosięga rzeczywistego sprawcę tych nikczemnych działań. Wszyscy jednak (tutaj) doskonale wiemy, że „nie po to jest światło, by pod korcem stało”, a weksel nie po to jest, aby go sobie fałszerz w szufladzie trzymał. Jak też kiedyś wspominałem, bardzo rzadko zdarza się, właściwie niemalże wcale, aby ktoś, kto sfałszował czyjś podpis, przychodził potem bezpośrednio do poszkodowanego i żądał od niego zapłaty – w końcu poszkodowany wie, że to nie jego podpis, i działanie takie szybko wyjdzie na jaw bez żadnych korzyści finansowych. Gdyby jednak taki weksel komuś sprzedać, zapłacić za coś, lub przynajmniej użyć do zabezpieczenia swoich długów – poszkodowany jeszcze nic nie wie, a fałszerz już korzyści osiąga. Tak się zdarza.

Czy nabywając sfałszowany weksel stajesz się przestępcą, czy poszkodowanym?

Dochodzimy zatem do sytuacji, kiedy ktoś staje się w dobrej wierze posiadaczem weksla, w którym część podpisów jest sfałszowana. Przychodzi do wystawcy, wystawca wszczyna raban, że ktoś podrobił jego podpis i słusznie zaczyna się skarżyć do prokuratury. Prokuratura ucieszona podniesieniem statystyki oskarża posiadacza z artykułu 310 kodeksu karnego, który traktuje o „podrabianiu i przerabianiu” dokumentu uprawniającego do otrzymania sumy pieniężnej, w dodatku karalny jest szeroki katalog zachowań, polegający na „puszczaniu w obieg, przyjmowaniu, przechowaniu, przewożeniu, przenoszeniu, przesyłaniu albo pomaganiu do jego zbycia lub ukrycia”. Wynika z niego, że jeśli wyślę listem poleconym sfałszowany weksel, to Poczta Polska powinna odpowiadać karnie za jego przewiezienie. Do takich absurdów jeszcze nie dochodzi, ale dochodzi to absurdów trochę mniejszych.

Tak jak wspomniałem, zarzut posługiwania się sfałszowanym wekslem prokuratura stawia jego posiadaczowi, często nawet bez złapania rzeczywistego jego fałszerza. A to posiadacz jest przecież jednym z poszkodowanych, skoro dostał w zapłatę weksel, z którego nie będzie mógł dochodzić roszczenia od tych osób, od których myślał, że będzie mógł. Weksel jest rekwirowany, posiadacz nie dość, że może pójść do więzienia, to jeszcze odbiera mu się prawo do dochodzenia roszczenia od dłużników wekslowych.

Ale jakich dłużników, skoro weksel jest sfałszowany?

Cofnijmy się na chwilę z prawa karnego do prawa wekslowego, do ważnego w tym przypadku artykułu 7, który wyraźnie stwierdza, że jeśli na wekslu znajdują się podpisy fałszywe, to co prawda nie rodzi to zobowiązania osób, których podpisy sfałszowano, ale nie powoduje nieważności zobowiązań osób, które weksel podpisały naprawdę.

Jeśli podrobiony będzie podpis wystawcy, ale prawdziwy będzie podpis poręczyciela, to poręczyciel z weksla odpowiada. W odwrotnej sytuacji – odpowiada wystawca, a nie odpowiada poręczyciel.

Jeśli osobiście sfałszuję weksel podrabiając jedyny podpis wystawcy, to stworzę „fałszywy” weksel, który jednak będzie poprawnym wekslem. Jeśli taki weksel puszczę w obieg dokonując indosu jako remitent, to z takiego weksla sam będę odpowiadał.

Powyższe przykłady muszą prowadzić do konstatacji, że nie ma w prawie wekslowym czegoś takiego jak „fałszywy” weksel – weksel jest oceniany wyłącznie pod kątem tego, czy zawiera wszystkie elementy wymagane w jego treści, natomiast odpowiadają z niego te osoby, które się skutecznie na nim podpisały, a nie odpowiadają osoby, których podpisy zostały sfałszowane. Jednakże nawet fałszywość niektórych, lub nawet wszystkich, podpisów nie uchybia ważności weksla, ponieważ do ważności weksla nie jest wymagane, aby podpisy były prawdziwe.

Dochodzimy więc do paradoksu, kiedy to posiadacz weksla w dobrej wierze, który w fałszowaniu podpisów nie brał udziału, jest oskarżany z przepisu kodeksu karnego. Jak się należy wówczas bronić?

Kontratyp

Kontratyp to sytuacja, kiedy nasze zachowanie wypełnia znamiona czynu zabronionego, ale nie jest uznawane za przestępstwo. Niewątpliwie otrzymując weksel ze sfałszowanym podpisem robię wszystko to, co jest opisane we wspomnianym artykule 310 – przechowuję weksel, przewożę, nawet może żądam zapłaty przed sądem (w końcu sąd cywilny to jedyna droga, aby sprawdzić, czy zarzut o fałszywości podpisu jest prawdziwy – prokuratura i z wytoczenia powództwa potrafi zrobić zarzut, tak jak w sprawie kieleckich weksli, ale to temat już na inny wpis). Z drugiej strony każdy normalny człowiek czuje, że skoro prawo wekslowe uprawnia posiadacza weksla ze sfałszowanymi niektórymi podpisami do dochodzenia roszczenia od innych, prawidłowo podpisanych na wekslu osób, to nie można czynić z takiego zachowania posiadaczowi zarzutu. Pogląd taki można znaleźć w orzecznictwie, więc jeśli zostałeś oskarżony właśnie w takiej sytuacji, zwróć na to uwagę swojemu pełnomocnikowi.

Z drugiej strony wiele spraw jest prowadzonych „na rympał”, na zasadzie, że skoro pijak, to złodziej, że skoro miał sfałszowany weksel, to fałszerz. Znajomość prawa cywilnego w prokuraturze i sądach karnych jest miałka, a co dopiero mówić o prawie wekslowym.

Jeśli jesteś oskarżany o używanie „fałszywego” weksla i potrzebujesz pomocy – zapraszam do kontaktu.

O pozostałych dwóch sposobach fałszowania weksli napiszę innym razem :)

(prawie) Koniec sprawy „przekombinowanego” weksla

Sześć lat temu opisywałem sprawę weksla z datą płatności przerobioną na dwie daty. Później był wydany wyrok, w którym sąd po myśli czytelnika bloga oddalił powództwo, uznając, że weksel jest nieważny, jednocześnie oddalając wnioski o przeprowadzenie innych dowodów.

Sprawa trafiła do apelacji, na której nawet pełnomocnik remitenta uznał, że weksel jest rzeczywiście wadliwy.

Na tym sprawa tego weksla właściwie się może zakończyć, przynajmniej jeśli chodzi o spór na tle wekslowym. Z kronikarskiego obowiązku dodam jednak, że apelacja została uznana, ale w ten sposób, że sprawa trafi jeszcze raz do sądu I instancji, który to sąd będzie musiał dopuścić nowe dowody, które wskaże powódka, na okoliczność istnienia innych, niż wekslowe, długów. Poprzedni sąd bowiem nie chciał dopuścić do złożenia przez powódkę takich dowodów, powołując się na art. 495 kodeksu postępowania cywilnego, który zabrania przeprowadzania nowych dowodów, lub wysuwania nowych roszczeń, ale przepis ten dotyczy postępowania nakazowego, gdy tymczasem w tym przypadku nakaz zapłaty w ogóle nie został wydany.

Jest zatem całkiem możliwe, że czas trwania tego procesu dojdzie do 10 lat, które – od jakiegoś czasu – zacząłem uważać za typową długość procesu przed polskim sądem. Czasami nawet w prostych sprawach czytelnicy się mnie pytają „a ile to może czasu zająć”, i wówczas bez zastanowienia się odpowiadam, że „kilka lat”. Słyszę wówczas, że to długo, że gdzieś-tam ktoś obiecywał pół roku, że nie potrafię, że jest to sprawa na jedną rozprawę (haha! po zarzutach okazuje się, że rozpraw potrzeba 5, zresztą nawet jedna rozprawa może się rozłożyć na trzy, bo brak zwrotki, bo brak strony, bo świadek nie dojechał – a trzy rozprawy to w niektórych sądach może być 18 miesięcy…). Statystycznie każdy pełnomocnik w wieku 50+ powinien już mieć prowadzoną jakąś sprawę, w której spokojnie dotrwa do emerytury :)

Oczywiście przy dochodzeniu roszczenia z (prawidłowego!) weksla ta „reguła kilku lat” może być złagodzona tym, że zabezpieczenie roszczenia, lub nawet egzekucję, możemy przeprowadzić pomimo zarzutów, i jest to ważny powód, dla którego warto stosować weksle, ale trzeba mieć na uwadze, że jeśli sprawa trafi w tryb zarzutów lub sprzeciwu, to czas jej trwania jest potencjalnie nieograniczony.

A teraz proszę sobie wyobrazić, że wielu przedsiębiorców dochodzi należności nie na podstawie weksla, tylko zwykłych umów i faktur – nawet jeśli mają rację, nie chroni ich to przed „wymyślonymi” zarzutami, które mogą odwlec możliwość uzyskania zapłaty na bardzo długo…

2 lata, 4 lata, 5 lat – wyrok w sprawie kieleckich weksli

Po ponad 3 latach procesu, sąd okręgowy w Kielcach wydał wyrok w sprawie trzech oskarżonych. Dowiedzieliśmy się między innymi tego, że sądy w Polsce nie służą do rozstrzygania sporów. Ale… zacznijmy od początku.

Oskarżeni Paweł K. (remitent weksli) i Marcin S. (osoba, która w nieustalony przez sąd sposób weszła w posiadanie weksli wystawionych na zabezpieczenie bankowych kredytów) mieli działać wspólnie i w porozumieniu. Paweł K. był pod kierownictwem Marcina S. Wypełnili niezgodnie z wolą wystawców 52 weksle wystawione w latach ’90 na zabezpieczenie roszczeń kredytowych Wschodniego Banku Cukrownictwa (obecnie Getin Noble Bank SA). Na 42 wekslach umieścili indosy remitenta Pawła K. Nadto Paweł K. przerobił co najmniej 18 weksli w ten sposób, że uciął z ich górnego fragmentu część, na której znajdował się numer umowy kredytowej, którą weksel miał zabezpieczać.

Następnie remitent Paweł K. przekazał te weksle Marcinowi S. oraz Dariuszowi K. – po dokonaniu indosu na nich – czym ułatwił im popełnienie przestępstwa.

Konkretny zarzut wobec Marcina S. i Dariusza K. brzmiał następująco, powtarzając się kilkadziesiąt razy, w ramach każdego weksla:

W bliżej nieustalonych dniach pomiędzy styczniem 2013 a czerwcem 2013 w Kielcach blankiet weksla opatrzony podpisem [nazwisko wystawcy] wypełniony niezgodnie z wolą i na szkodę wystawcy wpisując pismem maszynowym na awersie datę [data] jako dzień wystawienia, sumę [suma] jako kwotę należności wekslowej, imię i nazwisko Pawła K. jako remitenta oraz miejscowość wystawienia weksla i płatności, termin płatności, a na rewersie Paweł K. na polecenie Marcina S. dokonał własnoręcznego indosu na rzecz Dariusza K., nie będąc wierzycielem wystawcy, który to weksel Paweł K. przyjął od Marcina S., a następnie przekazał Dariuszowi K.

Jak wspomniałem wyżej, niektórym wekslom ucinano ich górną część z numerem umowy kredytowej. W takim przypadku zarzucany czyn był rozszerzany o następujące oskarżenie:

…i tak wypełniony weksel, będący dokumentem do uzyskania sumy pieniężnej, Paweł K. na polecenie Marcina S. przerobił przez odcięcie górnej części weksla z numerem umowy kredytowej zabezpieczonej wekslem, który to weksel Paweł K. przyjął od Marcina S., przechowywał, a następnie po przekazaniu weksla do Marcina S. ten go przechowywał do dnia [daty różne 2013 roku].

Oskarżony Dariusz K., nabywca weksli został uznany winnym tego, że przerobił 25 weksli poprzez odcięcie od ich górnej części fragmentu zawierającego wskazanie umowy kredytowej, którą weksel zabezpieczał. Oraz o to, że weksle takie użył przed sądami cywilnymi. Zarzut brzmiał następująco:

Za pomocą podstępnego wprowadzenia w błąd Wystawcy polegającego na wysłaniu do niej/niego wezwania do wykupu weksla, oraz sądu w [nazwa sądu] polegającego na skierowaniu w dniu […] przeciwko […] pozwu o zapłatę sumy […zł], do którego przedłożył weksel przyjęty uprzednio od Pawła K. przerobiony i wypełniony niezgodnie z wolą wystawcy przez wpisanie [data] jako dnia wystawienia, kwoty […zł], Pawła K. jako remitenta, [miasto] jako miejsca wystawienia, [miasto] jako miejsca płatności, indosu na oskarżonego z obciętą przez oskarżonego górną częścią weksla w celu usunięcia znajdujących się na niej zapisów dotyczących umowy kredytowej zabezpieczonej wekslem, usiłował doprowadzić sąd w postępowaniu [sygnatura] do niekorzystnego rozporządzenia mieniem pozwanego/pozwanej w kwocie […zł], lecz zamierzonego skutku nie osiągnął z uwagi na odmowę zapłaty i niewydania prawomocnego orzeczenia (względnie: niewydania orzeczenia lub zawieszenia postępowania cywilnego).

Jako że odczytywanie wyroku trwało długo, ponad godzinę, powyższe cytowane formułki były odczytywane w stosunku do każdego pojedynczego weksla, oskarżony Dariusz K. zasłabł i stracił przytomność. Po zabraniu go przez karetkę pogotowia kontynuowano odczytywanie wyroku. W trakcie tej wymuszonej przerwy, na korytarzu można było usłyszeć komentarze poszkodowanych:
– szkoda, że nie było tego łysego [oskarżony Marcin S.], to by było „po sprawie”
– „ale jesteśmy oziębli, zero współczucia”

Marcina S. sąd skazał na 5 lat pozbawienia wolności i grzywnę 300x50zł
Dariusza K. na 4 lata pozbawienia wolności i grzywnę 300x50zł
Współpracującego z prokuraturą remitenta Pawła K. sąd skazał na 2 lata pozbawienia wolności i grzywnę 200x30zł.
Nadto od każdego oskarżonych na rzecz kilkunastu poszkodowanych, którzy wysunęli takie żądanie, sąd zasądził po 2000zł odszkodowania dla każdego z nich.

W uzasadnieniu odnośnie wyroku dotyczącego remitenta Pawła K. i Marcina S. sąd uznał, że między tymi osobami było porozumienie. Sąd koncentrował się przede wszystkim na wyjaśnieniach oskarżonego Pawła K., uznając że w znaczącej większości te wyjaśnienia zasługują na wiarę. Zgodnie z nimi Marcin S. zaproponował Pawłowi K., aby on firmował weksle, które znalazły się w posiadaniu Marcina S. w niewiadomy sposób – to nie zostało ustalone. Weksle stanowiły zabezpieczenie kredytów udzielonych w latach ’90 ubiegłego wieku na zakupy artykułów gospodarczych. Były to weksle in blanco, które w niewiadomy sposób wydostały się z banku i dotarły do tych oskarżonych. Marcin S. uznał, że można takie weksle wykorzystać i uzyskać pieniądze po ich bezprawnym wypełnieniu. Namówił Pawła K., aby on występował jako wierzyciel w tych wekslach, na to Paweł K. się zgodził, tłumacząc się trudną sytuacją majątkową, a Marcin S. obiecał mu pomoc finansową za to. Następnie Paweł K. na polecenie Marcina S. weksle indosował na rzecz oskarżonego Dariusza K. oraz samego Marcina S., w zależności od tego, jak oskarżony Marcin S. decydował. Sąd przyjął, że oskarżeni Marcin S. i Paweł K. działali wspólnie i w porozumieniu, ale to Marcin S. stanowił rolę przewodniczą przy popełnieniu tego przestępstwa. Oskarżeni wypełniając weksle działali z zamiarem, aby przy użyciu tych weksli zostało popełnione przestępstwo oszustwa, w związku z tym udzielili pomocy w popełnieniu tego przestępstwa Dariuszowi K., jak też w przyszłości takie przestępstwo planował oskarżony Marcin S., chciał najpierw odczekać, aby zobaczyć jak Dariusz K. poradzi sobie z tymi wekslami, i dopiero wówczas występować ze swoimi roszczeniami.

Wypełnienie weksli niezgodnie z wolą wystawcy, zgodnie z ostatnim, dosyć świeżym Sądu Najwyższego z kwietnia 2017 roku stanowi wypełnienie znamion występku z art. 270 par. 2 kodeksu karnego. I tak sąd przyjął w przypadku wszystkich oskarżonych. Ponieważ później doszło do obcięcia fragmentu weksla z numerami umów kredytowych, oznacza to, że dokument został przerobiony, a po wypełnieniu weksla in blanco stał się dokumentem uprawniającym do otrzymania sumy pieniężnej, czyli dokumentem, o którym mowa w art. 310 par. 1 kodeksu karnego. Odcięcie fragmentu takiego dokumentu, mimo że nie miało znaczenia do żądania zapłaty, do ważności weksla, stanowiło przerobienie dokumentu, i dlatego sąd uznał kwalifikację z art. 310 par. 1.

Marcin S. nie przyznawał się do winy, jego wyjaśnienia nie zasługiwały na wiarę, były wewnętrznie sprzeczne – najpierw wskazywał, że weksle pochodziły od oskarżonego Pawła K., potem wskazywał, że miały pochodzić od Dariusza K., potem twierdził, że nie miał wiedzy skąd pochodzą weksle, ostatecznie tylko przyznał się do odcięcia fragmentów weksli, a więc przyznał się do części przestępstwa mu przypisywanego.

W przypadku weksli, które następnie były przekazywane indosem na rzecz oskarżonego Dariusza K., Paweł K. wyjaśnił, że w tym przypadku to sam Dariusz K. obcinał fragmenty weksli, które otrzymał. Paweł K. przyznał, że pomagał mu w odcinaniu kilku weksli, natomiast nie wiadomo przy odcinaniu których weksli miało to miejsce. Brak było powodu, aby podważyć wyjaśnienia Pawła K. odnośnie przerabiania weksli przez Dariusza K., ponieważ Paweł K. nie obciążał w jakiś sposób szczególny tego oskarżonego, nawet wskazywał, że nie jest pewien, czy nawet on (Dariusz K.) nie został oszukany przez Marcina S., nie wiedział o istnieniu jakiegoś porozumienia pomiędzy tymi dwoma oskarżonymi. Oskarżenie Dariusza K. dotyczące przerobienia weksli sąd oparł na dowodzie wyjaśnień Pawła K.

Oskarżony Dariusz K. nie przyznawał się konsekwentnie, twierdząc, że został wprowadzony w błąd, że nie wiedział, że weksle są niewiarygodne, nie przyznawał się do przerobienia tych dokumentów. Sąd odmówił wiary tym wyjaśnieniom z uwagi na sprzeczności w wyjaśnieniach. Wskazywał różne informacje jeśli chodzi o informacje, które uzyskiwał od Pawła K. na temat pochodzenia weksli. Raz twierdził, że weksle miały pochodzić z pożyczek udzielanych przez Pawła K., potem się pojawia jakiś wspólnik, potem ponownie oskarżony twierdził, że tylko Paweł K. miał pożyczać pieniądze, potem są rozmowy, że „trzeba zeznawać tak, że Paweł K. pożyczał pieniądze za pośrednictwem wspólnika”. Ponadto okoliczności przedmiotowe przestępstwa – oskarżony uzyskał 28 weksli, wysłał wezwania do zapłaty do wystawców, żadna z tych osób nie przyznała się, by miała jakikolwiek dług, wszyscy zaprzeczyli wystawianiu weksli. To było wiarygodne, bo te osoby stwierdzając początkowo, że to nie są ich podpisy, wskazywały tymi swoimi stwierdzeniami emocjonalnymi początkowo, bo trudno się dziwić, że osoba starsza, która nie posiadała żadnych zadłużeń, nagle widzi dokument na podstawie którego ktoś żąda dziesiątków tysięcy złotych, to trudno się dziwić, że osoba w pierwszym odruchu twierdzi, że nie podpisywała takiego weksla. Podpisy były oryginalne, natomiast treść weksli była stworzona na okoliczność tego, żeby popełnić przestępstwo.

Nie jest prawdą, to co twierdził Dariusz K., że musiał występować z pozwami, aby nie dopuścić do przedawnienia roszczeń wekslowych. W dokumentach, które zostały zabezpieczone jest zestawienie wykonane przez samego oskarżonego do kiedy może dochodzić roszczeń z weksli. Wynika z niego, że tylko w jednym przypadku termin kończył się w styczniu 2014, kolejne: maj, wrzesień, październik, a pozostałe w roku 2015, a nawet w 2016. Te terminy były na tyle odległe, że oskarżony, gdyby miał wątpliwości, tak jak twierdził, że dopiero w pewnym momencie już po zakupie te wątpliwości co do weksli powziął – dlaczego ludzie nie chcą płacić, dlaczego zaprzeczają, tak emocjonalnie reagują, to nie powinien występować z żądaniami aby uzyskać nakazy zapłaty. Oskarżony liczył, że to są osoby starsze, występował do sądów dalekich miejscowo i to utrudniało pokrzywdzonym działania. Z tych powodów sąd uznał wyjaśnienia oskarżonego za niewiarygodne.

Mój komentarz

Jeśli spojrzeć na tę sprawę z punktu widzenia tego, co wynika z dokumentów, to główną winę ponosi w niej Paweł K., który stał się remitentem tych weksli i własnoręcznym swoim podpisem dokonywał indosów, zbywając wekske na pozostałych dwóch oskarżonych. W toku sprawy ustalono, że działał na polecenie „szarej eminencji” Marcina S., który w jakiś sposób wszedł w posiadanie wekski, i użył Pawła K. jako słupa.

Wina Pawła K. jest bezsporna, bo wynika i z jego zeznań, i z dokumentów weksli. Nie wnikam zbytnio także w to, na ile prawdą jest, że to właśnie Marcin S. był prowodyrem całej sprawy. Obu panów nie znam, nie rozmawiałem z nimi, a ustalenia sądu nie wydają mi się niemożliwe.

Natomiast ze szczególną uwagą wsłuchiwałem się w oskarżenie nabywcy weksli Dariusza K. Osoba ta nawiązała ze mną kontakt po nabyciu przez nią weksli, kiedy to na forum wekslowym zaczęła zadawać pytania w tej sprawie. Wielokrotnie się z nią widziałem i omawialiśmy jej położenie w wysuwanych wobec niej roszczeniach cywilnych. Zawsze twierdziła, że weksle kupiła wypełnione, oczywiście z chęci zysku (ale to chyba nie jest karalne:), żadnych weksli nie przerabiała i nie ucinała, a mając na uwadze, że sama za weksle zapłaciła remitentowi kilkaset tysięcy złotych, to też powinna być poszkodowaną w tej sprawie.

Jednak w związku z faktem, że osobie tej zarzuca się także przerabianie weksli poprzez ich ucinanie, co automatycznie podwyższa wymiar kary do 5-25 lat pozbawienia wolności, tak jak za fałszerstwo pieniędzy, to z zainteresowaniem obserwowałem proces, aby dowiedzieć się, czy rzeczywiście nabywca weksli był taki zły, jak zarzuca mu prokurator, a jedynie przede mną udawał poszkodowanego indosatariusza (nabywcę weksli).

Po 3 latach procesu dowiedziałem się, że jedynym dowodem, na którym sąd oparł swoje przekonanie, że nabywca dopuszczał się przerabiania weksli, były zeznania remitenta Pawła K., który w porozumieniu z Marcinem S. naciągnął Dariusza K. na zakup weksli.

Jak tam było, tak tam było, natomiast patrząc obiektywnie i bardziej całościowo – czuję niepokój związany z faktem, że może dojść do sytuacji, kiedy nabyłbym sfałszowane przez remitenta weksle, a wystarczającym dowodem mojej winy byłoby to, że ten, kto mi te weksle sprzedawał stwierdziłby, że razem z nim je fałszowałem.

Jako kuriozalne oceniam ustalenia sądu, że oskarżony nie powinien kierować powództw cywilnych, jeśli wystawcy twierdzili, że takich weksli nie wystawiali. Okazuje się zatem, że sądy w Polsce nie służą już do rozstrzygania sporów. Sąd wymieniał daty przedawnień roszczeń, sugerując że oskarżony mógł jeszcze wstrzymywać się z dochodzeniem roszczeń, nie bardzo wiem jednak na co trzeba było jeszcze czekać, skoro większość zarzutów polegała na negowaniu prawdziwości podpisu, a chyba w katalogu możliwych sposobów wyjaśnień takiego sporu w sposób cywilizowany jest rozprawa sądowa. Jak widać nie, a sąd okręgowy w Kielcach uznaje starą rzymską zasadę „cunctando rem restituere” co oznacza, aby sytuację ratować zwlekaniem. Jeśli zatem masz dłużnika, który bardzo emocjonalnie neguje istnienie swojego długu, to raczej go nie pozywaj, a jeśli już, to niedługo przed terminem przedawnienia. Bowiem zbytnie dbanie o własne interesy może być uznane za przestępstwo.

O apelacji, która niewątpliwie się pojawi i będzie rozpatrywana w Krakowie, zapewne będę dalej relacjonował 😊

Dwudziesta trzecia rozprawa w sprawie kieleckich weksli

Na ostatniej rozprawie były kończone mowy końcowe.

Przedstawicielka poszkodowanych mówiła, że od 5 lat żyją w stanie, w którym muszą bronić się przed oszustami. Z przerażeniem obserwują ich tłumaczenia. Zarzuciła nabywcy weksli, byłemu policjantowi, że został wyszkolony do walki z oszustami, a po przejściu na emeryturę sam zaczął oszukiwać. Jest dla nich człowiekiem złym i pozbawionym skrupułów. O jego złej woli świadczyć ma to, że sprawy z weksli kierował do sądów w całej Polsce (wg miejsca płatności weksla), a nie do Kielc, w którym okręgu mieszkali wystawcy. Drugi oskarżony miał już wcześniej brać udział w transakcji zakupu weksla na 500 000 zł. Oskarżeni mieli doskonale wiedzieć, że weksle pochodzą z przestępstwa. Żałowała, że nie wszyscy dożyli końca tej sprawy, dwóch poszkodowanych zmarło, być może stres związany z tą sytuacją mógł się do tego przyczynić. Oczekują wysokiego wymiaru kary, aby było wiadomo, że do dużych pieniędzy dochodzi się ciężką pracą, a nie oszustwem. Ponadto zażądali od każdego z oskarżonych na rzecz każdego z poszkodowanych po 20 000 zł zadośćuczynienia.

Obrońca nabywcy weksli, detektywa Dariusza K. mówiła, że sprawa budzi emocje, ale prosi o odłożenie ich na bok i o to, aby skupić się na materiale dowodowym. Porozumienie, wspólne działanie, spisek – tego postępowanie nie wykazało. Tylko oskarżony Dariusz K. miał wyjaśniać od początku wszystko konsekwentnie, i nie zmieniał zeznań w trakcie postępowania.

Sam oskarżony osobiście mówił, że był tylko nabywcą weksli, który również stracił na tej transakcji. Sprawy kierował do sądu, ponieważ wystawcy weksli twierdzili, że w ogóle ich nie podpisywali, więc sąd cywilnym był właściwym organem do rozstrzygnięcia tego sporu. Żaden z oskarżonych przed wytoczeniem powództwa nie sugerował, że weksle mogły pochodzić z banku.

Radca prawny będący obrońcą Marcina S. zwrócił uwagę, że mamy do czynienia z człowiekiem („Ecce homo”) i wszystkie kwestie przemawiające na jego korzyść muszą być uwzględnione. Postępowanie nie dało odpowiedzi na pytanie kiedy doszło do podrobienia lub przerobienia weksli, czy w którym momencie zostały uzupełnione. Chybiony jest również zarzut pomocnictwa wobec tego oskarżonego. Radca prawny zwierzył się, że pomimo skończonych studiów i aplikacji, nie może powiedzieć, aby mógł udzielić komuś rady z zakresu prawa wekslowego. Może tylko przytoczyć komentarze. Tym bardziej rad takich nie mógł udzielać oskarżony, który z wykształcenia jest technikiem. Nie można zatem mówić o pomocnictwie, skoro rzekomy pomocnik „się nie zna”. Przyznał, że oskarżony miał już wcześniej do czynienia z wekslami, ale były to tylko weksle kolekcjonerskie. Chybiony jest również zarzut 286 kodeksu karnego, ponieważ w sprawie nie doszło ani do wprowadzenia w błąd, ani do wyzyskania błędu lub niezdolności pojmowania – po stronie wystawców weksli. Choćby dlatego, że oskarżony Marcin S. w żaden sposób z wystawcami weksli się nie kontaktował, ani nie wystawiali oni weksli za jego namową. Nadto pełnomocnik zwrócił uwagę, że być może nie mamy tu do czynienia ze szkodą znacznej wartości – jako że jeśli weksle były wystawiane przez wystawców przed rokiem 1995, to każdą sumę wekslową należy podzielić przez 10 000, z uwagi na denominację.

Wyrok w przyszłym tygodniu.