Weksel jest papierem cennym. Ustanawia zobowiązanie bezwarunkowe, niezależne od jakiegokolwiek zdarzenia. Ustala dług pieniężny, ściśle określony co do sumy. Zawiera abstrakcyjną obietnicę zapłaty. Obietnicę jednostronną w której wierzyciel ma jedynie prawa, a nie obowiązki. Jest przeważnie papierem obiegowym na zlecenie. Musi zadość czynić pewnym warunkom formalnym, a przede wszystkim zawierać wzmiankę, iż jest wekslem. Zobowiązuje ‘wekslowo’ wszystkie osoby, które się na nim podpiszą.

Trzecia rozprawa w sprawie kieleckich weksli

Na dzisiejszej rozprawie przesłuchano dziesięciu wystawców weksli. W większości twierdzili oni, że dostali od nabywcy weksla Dariusza K. wezwania do wykupu ich weksli w czerwcu 2013 roku. Byli zaskoczeni żądaniem i pierwszą ich reakcją było w ogóle negowanie wystawienia weksli. Część z nich w ogóle nie kontaktowała się z posiadaczem weksli, tylko od razu zgłaszała sprawę na policję. Po czasie okazywało się, że weksle są jednak prawdziwe, to znaczy rzeczywiście są podpisane przez tych wystawców, jednak nawet wówczas osoby te nie kontaktowały się z posiadaczem aby wyjaśnić tę sprawę.

W jednym przypadku wystawca podpisał ugodę na zapłatę połowy sumy weksla w trzech ratach, a po dokonaniu spłaty (w sumie 42 000zł), „jak sprawa zaczęła być medialna”, dołączył się do postępowania karnego.

Najciekawszy był przypadek pana, który dzisiaj zeznawał, że na pewno nie podpisywał weksla, ponieważ jest osobą niepiśmienną. Mimo tego nie przeszkadzało mu to twierdzić w toku wcześniejszego postępowania, że „trzy razy brał pożyczki i podpisywał weksle, ale tylko na rzecz banku”. Jak osoba niepiśmienna jednak podpisywała inne umowy i inne weksle – o to, niestety, nie dopytano.

Jeśli chodzi o źródło pochodzenia weksli – w zeznaniach powtarzał się Wschodni Bank Cukrownictwa (czyli obecny Getin Noble Bank SA), a miejscem wystawienia – sklep z artykułami AGD „pod filarami” (albo: „Pod Filarami” – nie wiem, czy to nazwa, czy charakterystyka miejsca) w Kielcach na ulicy Sienkiewicza, podobno znany tubylcom adres zakupów. Zatem to z tego sklepu zapewne wyciekły weksle. Wystawcy wystawiali weksle jako zabezpieczenie zakupów ratalnych: mebli, telewizora, lodówki Polar…

Świadkowie posiadaczowi weksli zarzucali, że nie chciał pokazywać uzasadnienia kwoty wpisanej na wekslu, tak jakby to on był prawidłowym adresatem tych pytań. Jedna z pań, prowadząca działalność gospodarczą od kilkudziesięciu lat, do dzisiaj uważa, że weksel jest ważny wyłącznie z umową wekslową. Przypomina się tutaj przysłowie o tym jakim się jest przed szkodą, i po szkodzie. Jak widać nawet realne uderzenie po kieszeni nie powoduje, że zasięga się prawidłowych informacji.

Zmiany zaszły także w środkach zapobiegawczych odnośnie pozostałych dwóch oskarżonych przebywających w areszcie. Ten izolacyjny środek przedłużono wobec nich do listopada 2015 roku, z zastrzeżeniem jego uchylenia pod rygorem wpłaty kaucji w wysokości 100 000 zł.

Mamy zatem sytuację taką, że remitent weksli, który niewątpliwie brał udział w ich wprowadzaniu do obrotu, jest na wolności za kaucją 10 000 zł, a osoba, która od niego weksel kupiła (fakt kupna potwierdzał sam remitent na pierwszej rozprawie), jeszcze siedzi i ma kaucję 10x większą. Co prawda remitent twierdzi, że był tylko wykorzystanym słupem i oskarża pozostałych, jednakże czuję pewien niepokój (czy ja też mogę być aresztowany, jeśli w dobrej wierze kupię weksel?), że w sytuacji w której wina remitenta jest oczywista i wynika wprost z dokumentów, a wina pozostałych oskarżonych opiera się na niespójnych wyjaśnieniach rzekomych wspólników, ten pierwszy jest traktowany ulgowo, podczas gdy pozostali siedzą jeszcze przed udowodnieniem im winy.

A bycie słupem nie jest usprawiedliwieniem – w końcu po to jest się słupem, aby potem dostawać po tyłku. Zresztą, gdyby remitent powiedział „chłopaki, dajcie spokój, nie biorę w tym udziału” być może do żadnej sprawy by nie doszło – jeśli w ogóle zmowa tej trójki miała miejsce.

Uwaga na przekręty „na opłatę skarbową” weksla

Napisała do mnie pani, że potrzebuje kupić bankowy blankiet weksla, taki jak to kiedyś były:
weksel

Odpisałem zgodnie z prawdą, że nie znajdzie już takich blankietów, bo przestały być używane i sprzedawane od 2007 roku, kiedy zniesiono opłatę skarbową od weksli, a celem tych blankietów było właśnie uiszczanie tej opłaty. Oczywiście jeśli ktoś takie blankiety posiada, może ich nadal używać, ponieważ liczy się treść weksla, która jest w nich poprawna.

Czytelniczka jednak zwierzyła mi się, że chce wziąć pożyczkę i pożyczkodawca upiera się, że musi być taki „weksel bankowy”. I jeśli ona go nie jest w stanie kupić, to on („inwestor”) może kupić sam, za opłatą 7%.

Siedem procent.

I nagle zrozumiałem o co tu chodzi – wszak „oryginalna” opłata skarbowa wynosiła 1 promil!

Kto tego nie wie, nie rozumie, zapłaci 7% sumy weksla „za nic”, aby w końcu się dowiedzieć, że z pożyczki nic nie będzie. Albo nawet i będzie, a 7% to dodatkowe niesłuszne wynagrodzenie wydębione podstępem przez pożyczkodawcę.

Uważajcie.

Dostałem już kilka maili z pytaniem „gdzie kupić oryginalne blankiety bankowe”, ostatni właśnie dzisiaj. To jest jakaś szersza akcja.

[Aktualizacja]

Jest jeszcze jedna wersja tego przekrętu – „inwestor” upiera się przy „wekslu bankowym”, ale nie chce go kupić. Zdesperowany pożyczkobiorca szuka takiego weksla w internecie, czasem trafi do mnie, czasem na kogoś, kto sprzedaje takie blankiety rzekomo po 50 – 100zł. Kwota mniejsza, ale i 100zł zarobku za nic to jest godna suma. Zakładam, że po zakupie blankietów o pożyczce można już zapomnieć, bo przecież nie o pożyczkę tu chodzi, tylko o 100zł od tego jelenia ;)

„Klepią bez sprawdzania”

Gdy siedziałem w korytarzu kieleckiego sądu podczas przerwy na ostatniej rozprawie zasłyszałem rozmowę jakiegoś fotografa, chyba z Echa Kielce, który do swojej koleżanki po fachu skomentował tę sprawę:

A sądy wydawały nakazy zapłaty, klepały je bez sprawdzania

Cóż, podchodząc do sprawy czysto formalnie sądy na pewno sprawdzały tyle ile kodeks postępowania cywilnego nakazuje – to znaczy czy weksel jest poprawny formalnie, oraz czy nie budzi uzasadnionych wątpliwości. Wątpliwością może być na przykład podejrzenie sfałszowania podpisu, czy przerobienia treści weksla. Wątpliwością natomiast nie jest niewiedza odnośnie sposobu wypełnienia weksla, czy też fakt, czy weksel kaucyjny (jeśli jest to weksel kaucyjny, ponieważ nie każdy weksel jest taki, o czym wielu zapomina) ma swoje uzasadnienie w stosunku podstawowym, który był nim zabezpieczony – takie zarzuty są bowiem zarzutami możliwymi do podniesienia przez zainteresowaną stronę i nie zadaniem sądu jest z urzędu w nie wnikać, pod rygorem uznania traktowania stron procesu nierównie.

Drugim aspektem jest niewiedza – wśród dziennikarzy, ale nawet i wśród sędziów czymże jest weksel, a jest niczym innym jak właśnie „bezwarunkowym przyrzeczeniem zapłaty”. A skoro jedna osoba bezwarunkowo przyrzeka coś zapłacić drugiej osobie, to już z samego faktu istnienia dokumentu z takim zobowiązaniem wynika roszczenie, bez potrzeby podpierania go dodatkowymi dokumentami lub innymi dowodami.

Skoro nie mamy wątpliwości, że mając umowę pożyczki możemy iść do sądu i domagać się nakazu zapłaty, to tym bardziej możemy tego oczekiwać w przypadku posiadania weksla.

A że ktoś podpisał weksel bez sumy? Równie dobrze mógł podpisać umowę pożyczki bez wskazanej kwoty – rażące niedbalstwo możemy spotkać przy czynności każdego rodzaju.

Druga rozprawa w sprawie kieleckich weksli

Straszenie handlem organami; o tym, że wszystkie weksle były tylko na 490 zł; oraz o tym, że komentarz Czarneckiego i Bagińskiej zezwala na wycinanie części weksla – czyli druga porcja korespondencji z Kielc w sprawie „tamtejszych” weksli. Dzisiejsze zeznania były bardzo chaotyczne, postaram się jednak wyekstrahować z nich najważniejsze rzeczy.

Po Pawle K., który wyjaśniał się na poprzedniej rozprawie dzisiaj starczyło już czasu na złożenie wyjaśnień przez dwójkę pozostałych oskarżonych.

Zeznania Marcina S.

Przyznał się do zarzucanych mu czynów, w szczególności że uczestniczył w „obcinaniu” weksli (chodzi o usuwanie z weksla adnotacji o istnieniu deklaracji wekslowej lub numeru uowy kredytowej, którą weksel zabezpieczał).

Swoją historię Marcin S. zaczyna od tego, że pojechał do Warszawy do banku PKO Leasing, gdzie za namową Dariusza K. podpisał umowę kupna wierzytelności bankowych na cenę 2,6 mln zł. Cenę miał zapłacić Dariusz K., tak się jednak nie stało i bank naciskał Marcina S. na wywiązanie się z umowy (lub: z oferty, bo określenia te padały wymiennie). Marcin S. nie miał pieniędzy; chciał nawet na ten temat porozmawiać z dyrektorem banku, ale zamiast udać się do niego, kontaktował się w tej sprawie z Dariuszem K., który miał go zbywać, ponieważ miał być „za mały” na rozmowę z dyrektorem, który nie miałby dla niego czasu.

Dług podobno został spłacony przez Dariusza K., przez co ten był mu winien 500 000 złotych. Potem dług ten mieli wykupić Rosjanie podstawieni przez Dariusza K., z którymi Marcin S. spotykał się kilkukrotnie (w Złotych Tarasach, w hotelu Ibis…), gdzie miał być zastraszany – Rosjanie mieli handlować „częściami” (to znaczy ludzkimi organami), a jeden z nich w telefonie miał zdjęcie córki Marcina S. i pytał się „jaką ma grupę krwi”.

Chcąc załatwić sprawę ugodowo Marcin S. otrzymał propozycję spłaty tego długu przez „zrobienie kosztów” na 1 mln zł i/lub zgodzi się „być remitentem”, który „jeździ do sądu i składa zeznania o określonej treści”. Ponieważ Marcin S. miał wówczas kontrolę z urzędu skarbowego, nadto miał zawieszoną działalność gospodarczą, nie chciał robić kosztów, ani być remitentem, ponieważ wówczas jego wierzytelności mogły by być zajęte przez US. W związku z tym zaproponował na remitenta Pawła K., na co wspólnik przystał. Marcin S. dostał weksle, zaniósł je przyszłemu remitentowi Pawłowi K., a potem Dariusz z Pawłem załatwiali resztę między sobą.

Kiedy sprawą zaczęła interesować się policja, „ułożył mi” zeznania twierdząc, że sprawę prowadzą jego znajomi.

Odnośnie odcinania Marcin S. wyjaśnia:

Było takie zdarzenie. Doradziłem Dariuszowi K. aby podpisał się na wekslach, a on potem zorientował się, że będzie to poręczenie i odciął swój podpis. Potem okazało się, że zostały odcięte numery bankowe

Oskarżony zaskoczył nas dwoma kontrowersyjnymi twierdzeniami:

Zgodnie z komentarzem do prawa wekslowego Marka Czarneckiego i Lidii Bagińskiej dozwolone jest ucinanie fragmentów weksla, a wynika to z art. 69 prawa wekslowego („na potrzeby własne uczyłem się prawa wekslowego” – dopowiada).

Artykuł ten rzeczywiście odnosi się do zmiany treści weksla i aż zajrzałem co duet Cz/B pisze na temat urywania fragmentów weksla – rzeczywiście, „oddarcie” kawałka weksla jest tam wymienione jako jedna z form zmiany treści weksla. Marcin S. wyjaśnia jednak, że miała by to być dopuszczalna zmiana treści weksla.

Sąd zdziwiony taką argumentacją mówi, że odcinanie fragmentu weksla to nie zmiana treści, tylko zmiana kształtu. Oskarżony ripostuje: kształt też można zmieniać, dopuszcza to art. 13 [przepis ten mówi o przedłużku weksla] – muszę przyznać, że koncepcja z przedłużkiem jako prawnym zezwoleniem na zmianę kształtu weksla jest rzeczywiście pomysłowa, aczkolwiek w kwestii urywania kawałka weksla z treścią – nietrafna, bowiem przedłużek nie powinien zmieniać istniejącej już treści weksla, nadto czym innym jest wydarcie weksla, a czym innym doklejenie do niego dodatkowej kartki na indosy i inne podpisy.

Drugim ciekawym twierdzeniem było, że weksle wcale nie opiewały na łączną sumę 4 900 000 zł, tylko na 490zł, ponieważ… jako weksle in blanco były podpisane przed denominacją (dowodów na to brak), a denominacja z roku 1995 „dzieli” sumę wekslową przez 10 000. Ten argument również nie uważam za słuszny, ponieważ wpisaną na wekslach datą wystawienia są lata 2000. W roku 1995, jeśli te weksle istniały, nie zawierały żadnej sumy, więc nie było czego denominować. Denominacja byłaby zasadna, gdyby wpisana data wystawienia weksla była wcześniejsza niż 1995 rok.

Odnośnie sposobu uzupełnienia weksla:

Jeśli nie ma deklaracji wekslowej, to weksel można uzupełnić dowolnie wedle swego uznania. [czy nie będzie to próba wyłudzenia?]: Nie. Mogę wpisać dowolną kwotę i dalej to ustalać w sądzie.

Oskarżony odpowiedział tylko na pytania sądu:
Jaki był sens całej operacji, skoro suma weksli miała wynosić tylko 490zł? – Dostrzegłem to dopiero teraz, że są to zobowiązania z lat ’90-’93. Wcześniej nic nie budziło mojej wątpliwości, również jeśli chodzi o kwoty.

Na koniec oskarżony stwierdził:

Uczestniczyłem w obcinaniu weksli i byłem przy tym obecny. Potwierdziłem, że można to robić.

Następnie oskarżonemu odczytano wyjaśnienia złożone w toku wcześniejszych przesłuchań prokuratorskich. W dniu dzisiejszym wiele z nich zmienił.

Dlaczego zaprzeczał wcześniej o obcinaniu weksli? – Bo czuł się bezpieczny, ponieważ Dariusz K. miał mieć układ z prokuratorem i funkcjonariuszami CBŚ i innymi prawnikami, „trzymałem się jego wersji”.

Skoro obcinanie weksli miało być zgodne z prawem, dlaczego wcześniej temu zaprzeczał? Brak odpowiedzi.

Kto jeszcze oprócz niego obcinał weksle? – W biurze Dariusza K., on i jego pracownik.

Czy otrzymał pieniądze od Dariusza K. za weksle? – Nie dostałem pieniędzy, za „lojalność” pozwalał mi tylko zatrzymać niektóre wierzytelności (weksle).

Wyjaśnienia Dariusza K.

Nie przyznaje się do żadnego zarzucanego czynu. Odmawia składania wyjaśnień, chce odpowiadać na pytania wszystkich uprawnionych do ich zadawania.

Z odczytanych wcześniejszych zeznań wynika, że:

W 2012 roku Marcin S. złożył mu propozycję zakupu około 100 weksli na blankietach urzędowych. Sam Marcin S. miał już kupić 40. Dariusz K. był zainteresowany, jeśli cena będzie odpowiednia. Do transakcji doszło w ten sposób, że Dariusz K. kupił weksle od Pawła K. jako remitenta, który miał za nie dostać 513 000 zł [pokwitowania podobno są w aktach sprawy]. Konsultował się z prawnikami, którzy twierdzili, ze weksle są „dobre”. Po zakupie poszedł z wekslami do wystawców sprawdzić jak reagują. Większość zaprzeczała, ale składał to na karb niepamięci, ponieważ weksle miały być sprzed wielu lat. Natomiast część ludzi uznawała roszczenie. Jeśli ktoś przychodził do niego do biura i negował istnienie wierzytelności, polecał mu iść na policję.

Prokurator pytał się jakie relacje łączyły go z Marcinem S. przed zatrzymaniem („myślałem, że jest moim przyjacielem”) oraz: dlaczego współoskarżeni składają obciążające go zeznania („bo chcą się wybielić”).

Obrońca Marcina S. dopytywał się o okoliczności przekazywania pieniędzy („w banku, w bankomacie, brałem pokwitowanie, Paweł K. je podpisywał, wszystko jest w aktach”).

Sąd utrzymał dzisiaj areszt dla Marcina S. i Dariusza K. z uwagi na ich wzajemnie obwinianie się, jak również z uwagi na fakt, że będą jeszcze wyjaśniać w kontekście nagrań rozmów telefonicznych.

Wyższa kultura fałszerstwa – czyli o centralnej bazie orzeczeń sądowych

Przeczytałem dzisiaj w Rzeczpospolitej (w gazecie, dlatego bez „y”) o tym, że ma powstać centralna elektroniczna baza orzeczeń sądowych.

Dlaczego?

Podobno komornicy coraz częściej prowadzą egzekucję na podstawie sfałszowanych tytułów wykonawczych.

Rzeczywiście, przeprowadzenie takiego oszustwa jest dosyć pracochłonne, ale nie niemożliwe, a zyski potencjalnie nieograniczone. Sfałszowanie tytułu wykonawczego do kwestia podrobienia odpowiednich pieczęci i naniesienia zwykłych podpisów. Należy również założyć firmę-słupa, lub osobę-słupa, która będzie udawać wierzyciela. Trzeba również wybrać ofiarę-dłużnika, która jest na tyle bogata, że komornik szybko wyegzekwuje pieniądze, na przykład z konta bankowego. Na koniec trzeba ustalić sposób szybkiej „ewakuacji” środków z konta bankowego (kont bankowych) na które będzie przelewał je komornik „wierzycielowi”. Po takich przygotowaniach jest już z górki – komornik w ciągu kilku dni przelewa wyegzekwowane środki do oszusta i ślad się po nich urywa, zanim ofiara zdąży się zorientować o co chodzi.

Podrabianie weksli przy tym to amatorszczyzna i proszenie się o kłopoty ;) zresztą weksli fałszować się nie opłaca.

Inaczej w sprawie tytułów wykonawczych. Co prawda należy być przygotowanym na dużo pracy wstępnej, ale jak już opanuje się podstawy, to za jednym zamachem można oszukać tysiące dłużników – komorników w Polsce jest chyba coś około 600, do każdego z nich bez wzbudzania podejrzeń można jednocześnie wysłać kilka zajęć, zakładając „tylko”, że znajdziemy 1800 firm, z na których kontach bankowych znajdziemy 100 tysięcy złotych rzutem na taśmę w ciągu tygodnia moglibyśmy wzbogacić się o 180 000 000 zł. A każdy komornik w podskokach wykona zajęcie trzech firm łącznie na 300 000zł, wiedząc że w chwilę zarobi 24 000 zł. Ech, rozmarzyłem się; niech lepiej taka baza orzeczeń już powstanie ;)

(zdarza się, że tytułu wykonawczego „strzegą” takie podpisy: u góry podpis sekretarza „za zgodność odpisu z oryginałem”, u dołu podpis sędziego pod klauzulą wykonalności)
podpisy na tytule

Darmowe porady wekslowe – wtorek

5 maja 2015r. w godzinach 13:00 – 14:00 będę czekał na Twój telefon, podczas którego możesz bezpłatnie porozmawiać ze mną na dowolne tematy wekslowe. Obiecuję pomóc w każdy możliwy sposób, na jaki pozwala linia telefoniczna:)

Zapraszam!

Wtorek, 5 maja 2015r.
godzina 13:00 – 14:00
telefon […]

Czy Getin Noble Bank SA odpowiada finansowo za skutki sprawy „kieleckich weksli”?

Na wczorajszej rozprawie ujawniono, że weksle, które trójka oskarżonych wykorzystywała do dochodzenia roszczeń pochodziły ze Wschodniego Banku Cukrownictwa w Lublinie. Niewątpliwie tenże posiadacz weksli nie dopełnił swojego obowiązku ich starannego przechowywania i dopuścił do ich utraty. Spowodowało to wielorakie szkody finansowe, począwszy od szkody polegającej na konieczności zapłaty za weksel, poprzez koszty okołoprocesowe, a na zadośćuczynieniu za stres skończywszy.

Wschodni Bank Cukrownictwa w Lublinie już nie istnieje w obecnej postaci. Ale jeśli dobrze widzę, to w okolicach 2005 roku z przekształcenia tego banku powstał Noble Bank SA, a w 2010 roku z połączenia tego ostatniego i Getin Banku SA powstał Getin Noble Bank SA.

Oczywistym jest, że również remitent, zwłaszcza jeśli jest bankiem, powinien ponosić odpowiedzialność za swoje rażące błędy, polegające w tym przypadku na przymuszaniu swoich kredytobiorców do podpisywania czystych blankietów weksli i późniejszą niedostateczną ochronę tych dokumentów. Co ważne – obydwa błędy muszą wystąpić łącznie, aby była realna możliwość wypełnienia szkody – nie byłoby bowiem szkody, jeśli czyste weksle byłyby prawidłowo przechowywane, albo jeśli uległy by zaginięciu weksle wypełnione już w ten sposób, że niemożliwym byłoby ich użycie przez przypadkowego znalazcę.

Czy ktoś ma ochotę na wysunięcie żądania? :)

Pierwsza rozprawa w sprawie kieleckich weksli…

…właśnie się dziś odbyła. Miała być już w zeszłym miesiącu, ale jeden z adwokatów-obrońców zachorzał dzień przed nią, przedstawiając na tę okoliczność zaświadczenie od lekarza sądowego, co skutkowało odroczeniem terminu rozprawy.

Na dzisiejszą rozprawę do kieleckiego sądu okręgowego oprócz kilkudziesięciu osób publiczności, przybyła też telewizja TVN, TVP oraz Radio Kielce. Uzyskali zgodę na rejestrowanie przebiegu rozprawy („Sądu proszę nie filmować, bo sąd nie jest gwiazdą” ;). Jednakże zarówno publiczność, jak i media z czasem zaczęli tracić zainteresowanie rozprawą, podczas gdy pan prokurator przez prawie trzy godziny (wliczając w to przerwę, która była o tyle konieczna, że konieczność stania przez ten czas oskarżonych była chyba gorszą karą niż tydzień karceru w areszcie) czytał akt oskarżenia.

Oskarżone zostały trzy osoby, które na potrzeby relacji będziemy określać:
Paweł K. będący remitentem weksli
Marcin S., który z czasem nabył niektóre weksle na drodze indosu, czyli był indosatariuszem, a niektórzy zeznają, że był pomysłodawcą całej operacji
Dariusz K., który również nabył weksle, twierdzi, że nieświadomie, sam stając się poszkodowanym w tej sprawie, a niektórzy uważają, że również brał pewien czynny i świadomy udział w przestępstwie.

Przerobionych i wypełnionych niezgodnie z wolą wystawców weksli było 52 sztuki. Dlatego w czasie ponaddwuipółgodzinnego odczytywania aktu oskarżenia prokurator czytał monotonnie, doprowadzając do senności publiczność, oskarżonych, konwojentów i skład sędziowski, iż:

– pięćdziesiąt dwa razy powtórzył, wkładając w formułkę odpowiednie nazwiska, daty weksli i kwoty, iż Paweł K, w okresie od stycznia 2013 roku do czerwca 2013 roku wspólnie i porozumieniu z innymi osobami w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przerobił i indosował na [Dariusza K. lub Marcina S.] weksel wystawiony przez [nazwisko wystawcy] na sumę [suma weksla], czyniąc to bez podstawy, ponieważ nie był wierzycielem wystawców, dodatkowo odciął fragment weksla, na którym znajdował się numer umowy wekslowej.

to jest o czyn z art. 310 par. 1 kk., 270 par. 2 kk, 18 par. 3 kk. w związku z art. 286 par. 1 kk w związku z art. 294 par. 1 kk w związku z art. 11 par. 2 kk. w związku z art. 12 kk.

W skrócie: wypełnienie weksla niezgodnie z wolą osoby podpisanej (270kk) i przerobienie weksla (310kk).

W sprawie Marcina S. prokurator twierdzi, że działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przerobił i kierował przerabianiem weksli 52 osób, wypełniał je niezgodnie z wolą wystawców, polecił Pawłowi K. indosować weksle, jak i polecił mu odcinać fragmenty weksli z adnotacją o umowie wekslowej.

– następnie pięćdziesiąt dwa razy prokurator powtórzył, że Marcin S. działając w celu puszczenia weksla w obieg w bliżej nieustalonych dniach w okresie od stycznia 2013 roku do czerwca 2013 roku w Kielcach przerobił dokument uprawniający do otrzymania sumy pieniężnej w postaci weksla in blanco opatrzonego podpisem [nazwisko wystawcy] w ten sposób, że wypełnił pismem maszynowym blankiet weksla, na awersie wpisał datę [data] jako dzień wystawienia, sumę [suma] jako kwotę należności wekslowej, imię i nazwisko – Paweł K. jako remitenta, miejsce wystawienia i miejsce płatności, termin płatności, a na rewersie polecił Pawłowi K. dokonanie indosu na [Dariusza K. lub Marcina S.] w sytuacji, gdy brak było podstaw faktycznych do takiego działania, ponieważ Marcin S. nie był wierzycielem [wystawcy weksla], a ponadto polecił Pawłowi K. dokonanie obcięcia górnej części weksla w celu usunięcia znajdujących się tam zapisów o umowie kredytowej, który to weksel przechowywał i przekazał Pawłowi K.

to jest o czyn z art. 310 par. 1 kk, 270 par. 2 kk, art, 18 par. 3 kk. w związku z art. 286 par. 1 kk w związku z art. 292 par. 1 kk.

W sprawie Dariusza K. prokurator uznał, że ze z góry powziętym zamiarem w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przyjął i przerobił weksle in blanco poprzez odcięcie górnej części weksla oraz puścił je w obieg jako dowody w sprawach cywilnych.

Następnie kilkadziesiąt razy (na szczęście trzeci oskarżony Dariusz K. nie brał udziału we wszystkich wekslach) odczytał, że: Dariusz K. w celu wprowadzenia w błąd [nazwisko wystawcy] na skutek skierowanego do niego wezwania do wykupu weksla z dnia [data] oraz Sądu [Okręgowego/Rejonowego w mieście …] polegającego na skierowaniu do sądu pozwu o zapłatę w dniu [data] na sumę [suma weksla] w sprawie [sygnatura] do którego przedłożył blankiet weksla in blanco, który otrzymał od Pawła K. przerobiony i wypełniony niezgodnie z wolą wystawcy przez wpisanie [data] jako daty wystawienia, kwoty [suma], Pawła K. jako remitenta, Kielc jako miejsce wystawienia, Wrocławia jako miejsce płatności, indosu na swoją osobę, z odciętą przez siebie górną krawędzią weksla w celu ukrycia znajdującej się na niej zapisem o istnieniu umowy kredytowej, pomimo że zobowiązanie zabezpieczone takim wekslem nie istniało. Doprowadził sąd do niekorzystnego rozporządzenia mieniem pozwanej poprzez wydanie nakazu zapłaty z dnia [data] na kwotę [suma] oraz kosztów postępowania [suma].

to jest o czyn art. 310 par. 1 kk, 270 par. 2 kk, 286 par. 1 kk, 13 par. 1 kk w związku z art. 286 par. 1 kk w związku z art. 294 par. 1 kk w związku z art. 11 par. 2 kk w związku z art. 12 kk.

Z oskarżenia Dariusza K. najważniejsze jest, że oskarża się go o przerobienie weksli, bowiem bez tego oskarżenie o „wprowadzenie w błąd” wystawców (!) oraz sądu (!!) nie mogło by się ostać, jako że działanie w dobrej wierze nie jest karalne.

Za mało weksli

Po odczytaniu aktu oskarżenia doszedłem do wniosku, że sprawa mogła ruszyć tylko dlatego, że weksli było mało. Gdyby weksli było dajmy na to 5 000, a nie tylko 52, pewnym jest, że odczytanie aktu oskarżenia nie mogło by się odbyć przed pójściem prokuratora na emeryturę, a być może i przed przedawnieniem karalności. Po raz kolejny potwierdziło się powiedzenie, że jak kraść to miliony ;) (choć, gwoli ścisłości, wszystkich wypełnionych weksli było w tej sprawie dokładnie na 4 786 200 zł).

Kto przerabiał weksle?

Najpoważniejszy zarzut dotyczy przerabiania weksli poprzez usuwanie adnotacji o istnieniu umowy kredytowej. Prokurator uznał, że wyczerpuje to znamiona przestępstwa z art. 310 kodeksu karnego, za co grozi aż do 25 lat pozbawienia wolności.

Tylko że prokurator oskarża, że każdy jeden z tych weksli był przerabiany poprzez obcinanie adnotacji o umowie wekslowej i przez remitenta Pawła K., i przez Marcina S., a w kwestii weksli, które nabył Dariusz K. – również i jego. Wygląda zatem na to, że zdaniem prokuratora przerabianie weksli jest taką frajdą, że chłopaki się prawie zabijali jeden przez drugiego „ja przerobię!” „nie, ja przerobię!” że nagle w akcie oskarżenia okazało się, że każden jeden weksel był przerabiany przez każdego z trójki oskarżonych!

Podobnie jest w przypadku uzupełniania weksla – o uzupełnienie weksla „pismem maszynowym” wbrew woli wystawcy jest oskarżony i Marcin S., i Paweł K.

Niestety, słuchając aktu oskarżenia, nie wiem kto uzupełniał weksle, kto je obcinał – mam uwierzyć, że „każdy robił wszystko”.

Po odczytaniu aktu oskarżenia przyszedł czas na składanie wyjaśnień. Wyjaśnić się zdążył tylko jeden oskarżony, Paweł K. przyznał się do zarzucanych mu czynów a sąd oczytał składane przez niego wyjaśnienia w toku wcześniejszego postępowania prokuratorskiego.

Paweł K. zeznał, że nie zna osób wskazanych jako wystawcy na wekslach. Sprawa zaczęła się od tego, że Marcin S., którego znał już wcześniej, przyszedł do niego i poprosił go o pomoc w ten sposób, aby wypełnił na siebie posiadane przez Marcina S. weksle i indosował je na niego lub inną osobę. Marcin S. miał te weksle dostać od nieżyjącego już Jerzego Sołoducha, który miał być winien Marcinowi pieniądze.

Na skutek działań Marcina S. zakupem weksli zainteresował się Dariusz K. Być może miał to być niejaki test, jak przejdzie windykacja, tak aby potem móc już indosować weksle na Marcina S. i aby mógł on samodzielnie dochodzić należności, jeśli sprawy Dariusza K. zakończą się pomyślnie. Paweł K. zeznał, że Dariusz K. za kupione weksle zapłacił mu 400 tysięcy złotych, którą to kwotę natychmiast przekazywał Marcinowi S.

Ponadto Paweł K. zeznaje, że nie uzupełniał weksli maszynowo, a jedynie je indosował już wypełnione uprzednio przez Marcina S., nadto zeznał, że po sprzedaży weksli Dariuszowi K., posiadały one adnotacje o umowie wekslowej, a Dariusz K. samodzielnie lub przy pomocy swoich pracowników, obcinał fragmenty weksli zawierające adnotacje o umowie wekslowej.

Zeznania remitenta Pawła K. obciążają zatem nabywcę weksli Dariusza K. w kwestii ich przerabiania, ale nie świadczą o jego odpowiedzialności w kontekście świadomego współudziału w całym procederze wprowadzania do obrotu trefnych weksli, niemożliwym jest bowiem fakt, aby wówczas nabywca płacił za takie weksle swoim „współpracownikom” w przestępstwie 400 tysięcy złotych w żywej gotowiźnie, podczas gdy transakcja ta miała by jedynie na celu upozorowanie zbycia weksla w celu skorzystania z dobrodziejstw domniemań posiadacza weksla w dobrej wierze.

Trudno ocenić kwestię przerabiania weksli (ucinania informacji o umowie kredytowej) w kontekście zeznań Pawła K. – z jednej strony zarzuca się to mu w akcie oskarżenia, do czego sam się przyznaje, z drugiej strony wyjaśnia, że sprzedając weksle Dariuszowi K., sprzedawał je nieprzerobione, a ich ucinania dokonywał sam Dariusz K. Być może zatem długość aktu oskarżenia wpływa na to, że sami oskarżeni do końca nie wiedzą co się im zarzuca, do czego się przyznają, a co zwalają na pozostałych współoskarżonych ;)

W związku ze złożeniem wyjaśnień, na dzisiejszej rozprawie został zwolniony z aresztu Paweł K., za poręczeniem majątkowym w wysokości 10 000zł. Marcin S. i Dariusz K. pozostają w areszcie. Następna rozprawa 25 maja 2015 roku.

kielce
(zdjęcie autorstwa Pawła Klepki z Radia Kielce. Po prawej – ja ;)

A to ci heca – „nieuczciwe” BTE, czyli absurdy polskiego prawa

Dożyliśmy ciekawych czasów – okazało się, że instytucja bankowego tytułu egzekucyjnego jest niezgodna z konstytucją. Ja, jako może nie przeciwnik, ale antagonista banków, mógłbym się z tego cieszyć. Obawiam się jednak, że tak istotna zmiana sytuacji może się negatywnie „odbić czkawką” samym klientom tych byłych organizacji zaufania publicznego.

Na początek warto zwrócić uwagę na charakterystyczne absurdy polskiego prawa. Oto nagle w 2015 roku okazało się, że jakieś przepisy, istniejące od 1998 roku są niezgodne z konstytucją obowiązującą od 1997 roku. Całe pokolenie żyło w permanentnym bezprawiu. Jest to raczej tylko odczucie pozorne – nasza wspaniała konstytucja jest pełna tylu ogólników i sprzeczności, że za niezgodne z konstytucją jest nie to, co jest rzeczywiście wbrew jakimś istotnym zasadom, tylko to, co akurat zostało uznane za sprzeczne z konstytucją na podstawie bardzo mętnych zapisów.

Moje ulubione przykłady miałkości polskiej konstytucji są trzy – po pierwsze odbywająca się kiedyś wbrew niej ekstradycja polskich obywateli, który to proceder musiał spowodować… zmianę konstytucji (bo wiadomo, ze jak coś jest niezgodne z konstytucją, to należy zmienić konstytucję, a nie zaniechać procederu). Po drugie – uznanie się za „demokratyczne państwo prawne” niechybnie prowadzi do nierozwiązywalengo pytania: czy jak większość uzna, że nie stosujemy jakiegoś prawa, to dajemy prym prawu i głos większości ignorujemy, czy dajemy prym większości i ignorujemy prawo. Po trzecie – urzeczywistnianie zasad „sprawiedliwości społecznej” musi oznaczać, że musimy gdzieś gwałcić zasady zwykłej sprawiedliwości.

Zresztą „demokratyczne państwo prawne”, tudzież „sprawiedliwość społeczna” była już wielokrotnie samodzielnym powodem uznania czegoż za niekonstytucyjne, co jak żywo przypomina mi dziecięcą zabawę w pomidora, gdzie na każde pytanie taka właśnie była odpowiedź, pozbawiona jakiegokolwiek sensu, ale jednocześnie jedyna prawidłowa.

Czy mamy zakazać zoofilii?
TAK, bo Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
NIE, bo Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.

Obie argumentacje są równie puste, ale mogą stanowić samodzielną podstawę do uznania czegoś za niezgodne z konstytucją. Mało tego, pustość takiej argumentacji powoduje, że nikt nie pyta się nawet „DLACZEGO?” Po co ten „Miś”? Nikt się nie pyta, bo wiadomo, że nikt tego nie wie.

Tutaj Trybunał uznał, że dwa artykuły prawa bankowego naruszają konstytucyjną zasadę równości. Dalej dochodzimy do kolejnego absurdu – pomimo że przepisy konstytucji stosuje się bezpośrednio, to jednak niezgodne z prawem przepisy nie zostały uchylone od razu – pozostawiono jeszcze ponad rok na obowiązywanie aktualnego stanu prawnego. Każdy sąd rejonowy, który zauważyłby niezgodność przepisu z zapisami konstytucji, mógłby go nie stosować w rozpoznawanej przez siebie sprawie, a jak niezgodność taką zauważy Trybunał – to „opaska na oczy” i dalej – jedziemy przez rok z prawem jawnie niekonstytucyjnym. A jeśli mimo to któryś z niższych sądów wcześniej chciałby skorzystać z prawa stosowania konstytucji, to co?

Powróćmy jednak do naszych baranów.

Jak sobie banki poradzą bez BTE? Przy założeniu, że nie powstaną do tego czasu inne przepisy dające podobne jak BTE efekty jest całkiem możliwe, że instytucje te zamienią BTE na… weksel in blanco. To źle – będzie to zapewne weksel in blanco „goły” – podpisywany do karty kredytowej, do limitu kredytowego w koncie, nie mówiąc już o poważniejszych zobowiązaniach. A weksel taki, w rękach podmiotu nie umiejącego z niego korzystać, jakim niewątpliwie jest bank, i wymuszającym na klientach podpisywanie niebezpiecznych wersji umów, jest poważnym zagrożeniem dla naszych portfeli.

Nie przeceniajmy banków. Są firmami z przerostem ambicji i mniemania o sobie nad faktycznymi umiejętnościami i doświadczeniem. Wyposażyć placówki w plastikowe krzesła potrafi każdy głupi, ale jak przychodzi do czegoś trudniejszego, na przykład jak zrobić inkaso weksla – tutaj blond-prawnik z oddziału może nie wystarczyć. Nie wiem jak wy, ale ja nie mam zamiaru dawać swojego podpisu na czystym blankiecie weksla za samą przyjemność korzystania z usług bankowych. Niesłusznie wystawiony BTE mogę obalać na etapie egzekucji, niesłusznie uzupełniony weksel czasem jest nieobalalny.

Z drugiej strony – może będzie okazja, aby w końcu nauczyć bankowców propedeutyki prawa, przynajmniej wekslowego?

5 lat Remitenta

To już dokładnie 5 lat od pierwszego wpisu na blogu Remitent.pl. Ale ten czas leci ;)

Z drugiej strony – co to jest, w porównaniu do 79 lat, które za dokładnie za 20 dni będzie obchodzić ustawa prawo wekslowe!

Dziękuję wszystkim klientom, czytelnikom, komentatorom, forumowiczom, oraz wszystkim innym uczestnikom obrotu wekslowego ;)

[piątkowo] 1 grosz w depozycie sądowym

Mamy bezapelacyjnego zwycięzcę na „najmniejszą sprawę sądową”, to detronizuje nawet moją sprawę o 35 groszy. Z ogłoszenia Monitora Sądowego i Gospodarczego z 18 marca 2015 roku:

Przed Sądem Rejonowym Poznań-Grunwald i Jeżyce
w Poznaniu, IX Wydziałem Cywilnym, w sprawie IX Ns 705/14
toczy się postępowanie z wniosku B-G Spółki z ograniczoną
odpowiedzialnością z siedzibą w Poznaniu przy uczestnictwie
Poznańskiego Ziemstwa Kredytowego. Przedmiotem sprawy
jest złożenie kwoty 0,01 zł do depozytu sądowego.
W sprawie tej został ustanowiony dla uczestnika – Poznańskiego
Ziemstwa Kredytowego kurator w osobie radcy
prawnego Janusza Kosewskiego (adres do doręczeń:
ul. Jana III Sobieskiego 85, 62-030 Luboń); aż do czasu
zakończenia postępowania doręczenia dla uczestnika będą
dokonywane kuratorowi.